Nowak przewodniczył w poniedziałek w Brukseli ostatnim w tym roku obradom ministrów transportu UE. Spotkanie poświęcone było m.in. finansowaniu projektów infrastrukturalnych po 2014, w tym transeuropejskich sieci transportowych (TEN-T).
"Na tym etapie, już słyszę pozytywne odzewy ze strony Brukseli; to, co jest dobrze przyjmowane tutaj, to nasza decyzja o bardzo szerokim froncie robót związanych z modernizacją, rewitalizacją i podniesieniem jakości i szybkości podróżowania po Polsce" - powiedział Nowak na konferencji prasowej, kończącej obrady ministrów.
Nowak ogłosił w ubiegłym tygodniu, że ze względu na duże koszty projektu, rząd zamierza znacznie opóźnić termin realizacji linii kolejowej dużej prędkości z Warszawy do Poznania i Wrocławia, tzw. linii "Y" (nazwa przyjęta ze względu na kształt planowanej trasy), a pieniądze przeznaczyć na modernizację i rewitalizację istniejących linii. Szef resortu przypomniał, że rząd będzie na ten temat rozmawiał na najbliższym posiedzeniu we wtorek. "Decyzja (ws. realizacji projektu linii "Y" - PAP) ma zostać podjęta po 2020 roku, a nawet w okolicach 2030 roku" - powiedział Nowak w Brukseli. Wstępnie zakładano, że budowa linii miała się zacząć w 2014 r., a pierwsze pociągi miały nią pojechać w 2020 r.
"Nie sadzę, żeby jakikolwiek dysonans między nami i KE w tym obszarze powstawał, jestem przekonany, że znajdziemy rozwiązania i to co będziemy robili przez najbliższe lata w Polsce w obszarze modernizacji infrastruktury kolejowej, będzie z dużą radością przyjmowane przez KE, bo po pierwsze nastąpi przyspieszenie wdrażania środków unijnych, a po drugie będą one wydatkowane na rewitalizację i modernizację istniejącej sieci kolejowej" - podkreślił.
KE rzeczywiście nie skrytykowała polskiej decyzji, a unijny komisarz ds. polityki transportu Siim Kallas uznał, że budowa kolei o bardzo dużej prędkości, jak właśnie linia "Y", jest "dosyć wyjątkowym i bardzo drogim projektem". "Mówiąc o szybkich kolejach mamy na myśli szybko poruszające się pociągi i promocję linii, które osiągają prędkość do średnio 250 km/godz.; jeśli mówimy o szybszych pociągach, trzeba się zacząć martwić o ich rentowność" - mówił na wspólnej konferencji prasowej z ministrem Nowakiem.
Zastrzegł, że zdaniem KE, o konkurencyjności kolei decyduje nie tylko szybkość, ale także wielkość sieci. "Jeśli mamy pociągi poruszające się ze średnią prędkością 250 km/godz., które mogą przejechać 800 lub około 1000 km (...) to tu znajduje się konkurencyjność kolei" - powiedział. "Bądźmy realistami, pociągi o prędkości 350 km/godz., jak TGV, Thalys, Eurostar czy linia Barcelona - Madryt mają bardzo duży przepływ pasażerów i działają dobrze, ale trzeba bardzo dokładnie rozważyć, gdzie warto mieć takie pociągi" - powiedział Kallas. Jego zdaniem rozwinięcie w Europie sieci połączeń pasażerskich o średniej prędkości około 250 km/godz. "będzie już bardzo dobre".
O konkurencyjności kolei decyduje nie tylko szybkość, ale także wielkość sieci.
Francuski TGV łączy największe miasta Francji z Paryżem; jego odpowiednikiem na trasach międzynarodowych jest Thalys, który zapewnia połączenia między Francją, Belgią, Holandią i Niemcami, a Eurostar jest pociągiem dużej prędkości łączącym - tunelem pod kanałem La Manche - Francję i Brukselę z Wielką Brytanią.
Tzw. linia "Y" miała mieć długość ok. 470 kilometrów. Pociągi miały rozwijać na niej prędkość do 350 km/godz. i jechać z Warszawy do Łodzi, a później do Wrocławia lub Poznania - linia miała się rozgałęziać w okolicach miejscowości Nowe Skalmierzyce. Kolejarze szacowali, że czas przejazdu między Warszawą a Łodzią skróci się dzięki szybkiej kolei do 35 minut, między Warszawą a Poznaniem do 1 godz. 35 minut, zaś między Warszawą a Wrocławiem do 1 godz. 40 minut.