W trudnej sytuacji są nie tylko przewoźnicy. Kłopoty mają też lotniska i zatrudniająca kontrolerów PAŻP.
Najnowsze prognozy dla branży lotniczej nie napawają optymizmem. Jeszcze wiosną eksperci liczyli, że od początku 2021 r. dojdzie do wyraźnego odbicia. Teraz Europejska Organizacja ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej (Eurocontrol) szacuje jednak, że podczas najbliższej zimy liczba lotów na Starym Kontynencie będzie o 55 proc. niższa niż w 2019 r. Przedstawiciele branży narzekają, że jeszcze przez wiele miesięcy na bardzo niskim poziomie będzie ruch biznesowy. – Niektóre firmy ogłosiły, że nawet do końca 2021 r. nie będzie żadnych podróży służbowych – przyznał na piątkowym Kongresie Rynku Lotniczego szef Urzędu Lotnictwa Cywilnego Piotr Samson. Wiele przedsiębiorstw przeszło na komunikowanie się przez internet. Niektórzy spodziewają się, że nawet po pandemii część firm pozostanie przy tej formie spotkań.
Załamanie się ruchu biznesowego to fatalna wiadomość zwłaszcza dla tradycyjnych linii, w tym dla LOT-u. Według wyliczeń podróże służbowe przynosiły im połowę przychodów. Dlatego LOT uznał, że w najbliższym czasie trzeba się przebranżowić i znacznie większy nacisk postawić na kierunki turystyczne. – Szacujemy, że to właśnie ruch turystyczny, a także odwiedziny rodziny i przyjaciół, będą odradzać się jako pierwsze. Ten segment jest dla LOT-u dużą szansą – mówi wiceprezes LOT-u Michał Fijoł.
Spółka pracuje już nad siatką połączeń na przyszły rok, m.in. trwają rozmowy z touroperatorami. Część miejsc w samolotach będzie udostępniana biurom podróży, część ma być ogólnodostępna. Michał Fijoł liczy, że w 2021 r. LOT przewiezie milion turystów. Pierwszy krok w kierunku wzmocnienia tego segmentu przewoźnik zrobił w tym roku. W ramach akcji „Lot na wakacje” uruchomił gęstą siatkę połączeń z portów w całej Polsce do kurortów południowej Europy. Skorzystało z niej 300 tys. osób. Do dużej frekwencji przyczyniły się niskie ceny biletów, porównywalne lub nawet niższe od tych, które oferowały tanie linie.
LOT na razie jest jednak w bardzo trudnej sytuacji. – Ani ten rok, ani przyszły nie będą czasem rentowności – przyznaje Michał Fijoł. Spółka obniżyła wynagrodzenia stewardessom i pilotom, ale zaznacza, że nie chce nikogo zwalniać. Teraz LOT jest blisko zakończenia negocjacji z leasingodawcami w sprawie obniżenia rat za samoloty. Jak się jednak nieoficjalnie dowiadujemy, w ostatnim czasie spółka i tak ich nie płaciła.
Przewoźnik przyznaje też, że negocjuje z rządem pomoc publiczną. Ma być przyznana jesienią. Niektórzy dziwią się, dlaczego wsparcie nie zostało jeszcze udzielone. Wielu innych przewoźników dostało je już wiosną. Na przykład Lufthansa, która otrzymała rekordowe 9 mld euro.
Nasz rozmówca, który zna dobrze sytuację w Locie, twierdzi, że nie jest jeszcze tragiczna. Spółka dysponuje zapasami gotówki, LOT-owi nie grozi wariant kontrolowanej upadłości, o którym mówiło się przed wakacjami. Jeśli jednak w najbliższym czasie nie nadejdzie pomoc rządowa, firma wpadnie w poważne tarapaty. Według szacunków przewoźnik w tym roku przewiezie między 2,5 a 3 mln podróżnych. To ogromny spadek w stosunku do 2019 r., kiedy obsłużył ponad 10 mln pasażerów.
Tymczasem w coraz trudniejszej sytuacji są też inne podmioty związane z lotnictwem. Chodzi np. o zatrudniającą kontrolerów Polską Agencję Żeglugi Powietrznej. To instytucja, która praktycznie w całości jest finansowana z opłat nawigacyjnych wnoszonych przez linie lotnicze. Tymczasem organizacja koordynująca ruch w Europie, chcąc ulżyć przewoźnikom, zdecydowała o odroczeniu przekazywania opłat za tzw. trasowe usługi nawigacyjne. Pierwsze należności za nawigację od lutego do listopada PAŻP ma zobaczyć dopiero pod koniec roku. – Według wewnętrznych analiz utrata płynności finansowej agencji może wystąpić na przełomie III i IV kw. 2020 r. Prognozowana luka na koniec grudnia wyniesie 133 mln zł – mówi rzecznik PAŻP Paweł Łukaszewicz.
Agencja wdraża teraz plan ratunkowy. O blisko 25 proc. obniżane są wynagrodzenia pracowników każdego szczebla. Obniżki nie dotyczą tylko najmniej zarabiających. Po tym jak na cięcia nie zgodziły się związki zawodowe, pracownikom przekazywane są tzw. wypowiedzenie zmieniające. PAŻP twierdzi jednak, że nie chce nikogo zwalniać. Wstrzymane zostały za to nabory nowych kontrolerów. Z 267 do 148 mln zł ograniczono też inwestycje na ten rok. Środki te zostaną przeznaczone m.in. na cyfryzację. PAŻP zmuszony będzie wziąć kredyt, który ma umożliwić utrzymanie płynności finansowej.
W coraz gorszej sytuacji są też lotniska, zwłaszcza te regionalne. Rząd chciał przekazać wszystkim portom 142 mln zł, ale jak podał portal Rynek Lotniczy, na takie wsparcie nie zgodziła się Komisja Europejska. Uznała, że straty w okresie od marca do czerwca są bezpośrednim skutkiem epidemii, co daje możliwość ich rekompensaty bez odwoływania się do mechanizmów pomocy publicznej. Rząd szykuje teraz inny mechanizm wsparcia portów.
Spółka liczy, że w 2021 r. LOT przewiezie milion turystów