Do połowy dekady rząd chce dokończyć dwie główne drogi szybkiego ruchu, które połączą północ kraju z południem.
Choć w Polsce udało się zbudować niemal w całości dwa szlaki biegnące z zachodu na wschód – z Niemiec w stronę Ukrainy i Białorusi (autostrady A4 i A2), to od lat nie możemy dokończyć kluczowych tras łączących góry z morzem. A mają one duże znaczenie gospodarcze, bo mają zapewnić m.in. sprawny dojazd do portów.
Z informacji DGP wynika, że rząd wreszcie ma przybliżony harmonogram ich ukończenia. Pierwsza to biegnąca z Trójmiasta przez Warszawę do Krakowa i dalej do granicy ze Słowacją droga S7. Tomasz Żuchowski, szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, liczy, że do 2025 r. arteria będzie gotowa między Gdańskiem, Warszawą i stolicą Małopolski. Co ciekawe, przed kilkunastoma laty rząd Donalda Tuska liczył, że ten ciąg będzie ukończony na Mistrzostwa Europy w piłce nożnej w 2012 r. Niestety, podzielona na krótkie odcinki inwestycja rozciągnęła się na wiele lat.

Koniec protestów

Teraz według założeń GDDKiA do połowy tej dekady finiszowałaby budowa odcinków na Mazowszu. Jako ostatni będzie kończony fragment na północ od stolicy – od przecinającej warszawską dzielnicę Bemowo trasy S8 do Czosnowa koło Łomianek. To będzie najtrudniejszy i najdroższy odcinek, bo trasa na terenie Bemowa ma przebiegać w dwóch tunelach (o długości 1,0 i 0,6 km). Choć korytarz dla tej arterii rezerwowano w planach przestrzennych miasta od blisko 50 lat, to na przełomie XX i XXI w. deweloperzy i spółdzielnie ciasno go obudowali. Reklamując inwestycje mieszkaniowe, zwykle nie informowali przyszłych lokatorów o planowanej drodze. Stąd późniejsze protesty i konieczność zagłębienia trasy w tunelu. Nie wszyscy pogodzili się z jej przebiegiem. Na rozpatrzenie przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska czekają ostatnie odwołania.
Odcinek trasy S7 z tunelami będzie bardzo kosztowny. Według szacunków budowa pochłonie blisko 3 mld zł. W dodatku ten fragment nie ma zapewnionego finansowania w programie budowy dróg do 2025 r. (jest na liście rezerwowej). W resorcie infrastruktury słyszymy, że trwają poszukiwania środków na ten cel.
Pewniejsza jest budowa pozostałych odcinków trasy S7 na Mazowszu. W przyszłym roku ma się skończyć realizacja fragmentu między Płońskiem a granicą woj. warmińsko-mazurskiego. GDDKiA chce też do końca lipca podpisać wszystkie umowy na przebudowę odcinka między Zakroczymiem i Płońskiem. Powinny zostać ukończone na przełomie 2023 i 2024 r.
W czasie rozciągnęła się też budowa S7 między Warszawą i Krakowem. Trasa już gotowa w całości w woj. świętokrzyskim i w dużej części Mazowsza. Najpóźniej w ciągu trzech lat powinny być ukończone odcinki wylotowe: z Krakowa (do granicy z woj. świętokrzyskiego) i z Warszawy (do Grójca). W ostatnich tygodniach udało się też przełamać impas w sprawie odcinka w rejonie Miechowa, przeciwko któremu długo protestowali okoliczni mieszkańcy. Jak informuje Iwona Mikrut, rzeczniczka GDDKiA w Małopolsce, 26 czerwca dojdzie do otwarcia ofert w przetargu na budowę tego odcinka. Zostanie ukończony w 2024 r. i wtedy zniknie ostatnia „dziura” na trasie S7 ze stolicy do Krakowa.

Z Sopotu na Morawy

W ostatnim tygodniu ze strony ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka padła zapowiedź dociągnięcia do 2026 r. szybkiej „siódemki” do granicy ze Słowacją – od Rabki do Chyżnego. Tu zaplanowano drogę niższej klasy – tzw. główną ruchu przyspieszonego, ale przewidziano dwie jezdnie i bezkolizyjne węzły. Obiecanego terminu trudno jednak będzie dotrzymać, bo GDDKiA dopiero szykuje przetarg na analizę, która wskaże najlepszy korytarz dla trasy.
Kierowcy jeżdżący w stronę Słowacji czy Tatr jeszcze długo będą też korzystać z krętego odcinka „siódemki” z Krakowa do Myślenic. Nie będzie podnoszony do rangi drogi ekspresowej, ale GDDKiA planuje, że w 2024 r. w miejsce niebezpiecznych skrzyżowań w poziomie powstaną sukcesywnie bezkolizyjne węzły i kładki dla pieszych. Docelowo między Krakowem i Myślenicami ma powstać trasa S7 w nowym śladzie, ale nie wiadomo, kiedy do tego dojdzie.
Znamy też plany dokończenia innego kluczowego ciągu z północy na południe ‒ autostrady A1 i łącznika S1 do granicy ze Słowacją. Od Szymona Piechowiaka z GDDKiA usłyszeliśmy o najnowszym scenariuszy dotyczącym A1 z Łodzi do Częstochowy. Przed końcem roku kierowcy powinni odczuć dużą ulgę na przebudowywanej do parametrów autostrady „gierkówce”. Na pięciu odcinkach objętych oddzielnymi kontraktami ma być ukończona jedna jezdnia, na której wyznaczone zostaną po dwa pasy w każdym kierunku. Wszystkie prace będą finiszowały w latach 2021–2022. Pierwszy raz na tak długim odcinku przewidziano po trzy pasy ruchu w każdym kierunku. Wtedy gotowa będzie już cała trasa A1 z Trójmiasta do Czech.
Ze strony GDDKiA padły też obietnice dotyczące łącznika między A1 na Górnym Śląsku a Słowacją. Chodzi o drogę ekspresową S1, która powstanie w nowym śladzie od okolic Mysłowic do Bielska-Białej. Właśnie podpisano umowę na budowę krótkiego odcinka koło Oświęcimia. Szef GDDKiA przewiduje, że w 2024 r. powinny być gotowe pozostałe odcinku S1. Natomiast rok wcześniej skończona zostanie ekspresowa obwodnica Węgierskiej Górki, czyli ostatni brakujący odcinek S1 między Bielsko-Białą a granicą ze Słowacją w Zwardoniu.