Rząd na razie przewiduje specjalną pomoc tylko dla tych większych.
Na 13 polskich lotniskach, czyli wszystkich poza Okęciem, od 16 marca do 5 kwietnia liczba startów i lądowań spadła o 90 proc. w porównaniu z tym samym okresem przed rokiem – wynika z wyliczeń Związku Portów Regionalnych. Tuż po wstrzymaniu ruchu cywilnego odbywały się jeszcze rzadkie rejsy powrotne, ale teraz realizowane są jedynie pojedyncze loty cargo. W tej sytuacji przychody portów spadły niemal do zera.
Według portalu Pasażer.com wszystkie lotniska tracą łącznie każdego dnia ok. 6 mln zł. Linie lotnicze nie uiszczają opłat lotniskowych, co było podstawowym źródłem utrzymania portów. Kolejnym były opłaty od najemców – barów czy sklepów. Przy braku podróżnych chcą jednak zawieszania czynszów. Porty, rozumiejąc ich sytuację, deklarują, że pójdą im na rękę. Biorąc to wszystko pod uwagę, portom może niedługo zabraknąć pieniędzy np. na wypłaty.
– Z tygodnia na tydzień sytuacja jest coraz trudniejsza. Nie wyobrażam sobie, żeby właściciele nie pomogli lotnisku – mówi DGP Leszek Chorzewski, szef portu w Modlinie. Jego głównymi udziałowcami jest Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze” (PPL), samorząd Mazowsza i Agencja Mienia Wojskowego.
Według ekspertów to lotniska regionalne znajdą się wkrótce w najgorszej sytuacji. Bez wsparcia niektóre z nich mogą szybko zbankrutować. Nieoficjalnie w niektórych portach mówią, że gotówki wystarczy im tylko na kilka tygodni. W sytuacji znacznie gorszej od Modlina, który obsługiwał rocznie ok. 3 mln pasażerów, znajdą się Lublin, Łódź, Bydgoszcz Szczecin czy Szymany. Bartosz Baca, ekspert lotniczy z firmy BBSG, przewiduje, że nawet po opanowaniu pandemii i cofnięciu obostrzeń ruch na lotniskach będzie się odtwarzał bardzo powoli. – Pokiereszowani przez koronowirusa tani przewoźnicy – Ryanair i WizzAir najpierw będą odbudowywać pozycję na najsilniejszych rynkach, np. w Krakowie, Katowicach, Warszawie, Wrocławiu czy Poznaniu. Mniejsze porty tak jak ok. 10 lat temu będą musiały walczyć o połączenia – tłumaczy Baca. Wtedy regiony musiały nierzadko płacić tanim liniom, by zechciały zacząć lądować w ich porcie. Wykupywały np. na maszynach wielkie reklamy województwa. Nie wiadomo, czy teraz województwa będą w stanie pomagać lotniskom.
Rząd przewidział w drugiej tarczy antykryzysowej pewne działania ratunkowe dla lotnisk. Ma to jednak związek z koniecznością zapewnienia stabilnego działania wybranych portów w czasie koronawirusa. Wstępnie zakłada się, że z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 trafi 142,2 mln zł dla „kluczowych lotnisk użytku publicznego”. Chodzi o porty, które będą „zobowiązane do utrzymania minimalnej gotowości operacyjnej w stanie zagrożenia epidemicznego i stanu epidemii.”. Jak przyznał w rozmowie z portalem wnp.pl wiceminister infrastruktury Marcin Horała, jednym z ważniejszych kryteriów przy udzielaniu rządowej pomocy będzie obecność portu w unijnej sieci transportowej TEN-T. Znajduje się na niej osiem portów: warszawskie Okęcie, Gdańsk, Szczecin, Poznań, Wrocław, Katowice, Kraków i Rzeszów. Nie ma tam pięciu mniejszych czynnych lotnisk i będącego w przebudowie portu w Radomiu. Horała nie wykluczył, że będą brane pod uwagę również potrzeby związane z obronnością państwa, a także bieżące potrzeby operacyjne, np. konieczność wykorzystania portu do transportu asortymentu medycznego. Zaznaczył, że nie wszystkie lotniska mogą liczyć na pomoc.
Rzecznik resortu infrastruktury Szymon Huptyś, informuje DGP, że rozporządzenie z wykazem lotnisk użytku publicznego, które dostaną pomoc w ramach drugiej tarczy antykryzysowej, będzie procedowane w chwili, gdy owa tarcza zostanie podpisana przez prezydenta. Dodaje, że zarządzający portami mogą liczyć na wiele udogodnień, które zapisano w pierwszej tarczy antykryzysowej. Ci z pewnością wykorzystają część tych rozwiązań, np. 40-proc. dopłaty do płacy minimalnej, ale przyznają, że to będzie niewielka pomoc przy kilkumiesięcznym braku przychodów.
Artur Tomasik, prezes Związku Regionalnych Portów Lotniczych i jednocześnie szef portu w Katowicach, twierdzi, że rządowe wsparcie dla lotnisk przewidziane w drugiej wersji tarczy antykryzysowej to krok w dobrym kierunku, ale apeluje, by pójść dalej. – Straty lotnisk spowodowane koronawirusem powodują, że ważne są nie tylko doraźne działania wspierające branżę, lecz także wdrożenie strategicznych rozwiązań – mówi. Tomasik proponuje np. przywrócenie możliwości dofinansowania inwestycji lotniskowych ze środków unijnych, co od kilku lat już jest niemożliwe.
Na razie porty szukają oszczędności, gdzie się da. Na przykład Modlin w porozumieniu ze związkowcami obciął 20 proc. pensji dużej części pracowników.