W kryzysowej sytuacji na firmach budowlanych ze zdwojoną siłą odbije się brak waloryzacji starych umów – twierdzą przedstawiciele branży.
Niektóre firmy, prognozując, że kolejne miesiące będą bardzo trudne, próbują minimalizować przyszłe kłopoty. I najpewniej tymi przesłankami kierowała się firma ZUE z Krakowa, która właśnie odstąpiła od umowy na modernizację linii kolejowej Łódź Kaliska – Zduńska Wola.
Te roboty powinny się skończyć w tym roku, ale już wiadomo, że inwestycja może być niedokończona jeszcze bardzo długo. W komunikacie notowana na giełdzie spółka podała, że oficjalnym powodem odstąpienia od umowy jest „niewywiązywanie się przez zamawiającego (PKP Polskie Linie Kolejowe) z obowiązków umownych”. Firma tłumaczy, że kolejarze bardzo długo zalegają jej z zapłatą wynagrodzenia. Chodzi o kwotę 1,65 mln zł, której termin płatności minął 20 stycznia tego roku.
Jednak przy wartości kontraktu, która wynosi 345 mln zł, ta kwota wydaje się mała. Dlatego według przedstawicieli branży spóźnianie się z płatnością ze strony PKP PLK było tylko pretekstem do tego, by wycofać się z nieopłacalnej umowy. Zapewne chodzi o problem braku waloryzacji starych kontraktów. Oferty w omawianym przetargu składano w 2016 r., czyli jeszcze przed skokami cen materiałów i robocizny. Biuro prasowe PKP PLK do momentu zamknięciu numeru gazety nie odniosło się do zarzutów firmy. Nie wiadomo też, co będzie dalej z porzuconą przebudową torów koło Łodzi.
Branża budowlana od dłuższego czasu powtarza, że gwałtowny wzrost cen w latach 2015–2017 był nie do przewidzenia. Dlatego w ostatnich dwóch latach walczyła o waloryzację starych kontraktów. Przedstawiała opinie prawników, które mówiły, że możliwe jest choćby szybkie zawieranie ugód z zamawiającymi. Jak dotąd niewiele z tego wyszło. Rząd odpowiadał, że według analiz prawnych nie da się waloryzować starych umów. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk radził firmom, by szły do sądu. Tyle że na rozstrzygnięcie mogą tam czekać latami.
– Ten problem wróci teraz ze zdwojoną siłą. Gdyby wcześniej rząd zgodził się na waloryzację starych kontraktów, to teraz wielu firmom byłaby potrzebna mniejsza pomoc państwa – mówi DGP Jan Styliński, szef Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Rząd szykuje wprawdzie różne rozwiązania pomocowe dla przedsiębiorców (piszemy o nich szczegółowo na str. A1–2), ale wiadomo już, że sama pandemia koronawirusa najbardziej odbije się na mniejszych firmach budowlanych. Przy spodziewanym spowolnieniu gospodarczym to właśnie im trudniej będzie utrzymać płynność finansową.
Teraz pewne jest, że wiele dużych inwestycji infrastrukturalnych będzie miało spore opóźnienia. Nie wiadomo, czy wzorem ZUE inne firmy też będą rezygnować z kontraktów, ale na wielu budowach trzeba się spodziewać znacznego spowolnienia prac. To już jest widoczne na poszczególnych kontraktach. Artur Popko z zarządu Budimeksu przyznał DGP, że choć firma kontynuuje wszystkie inwestycje, to pojawiają się problemy, np. z dostępnością pracowników. Według Budimeksu u podwykonawców firmy nagle ubyło ok. 20 proc. Ukraińców. Obawiają się, że w Polsce nie będą mogli korzystać ze służby zdrowia. Artur Popko spodziewa się, że prędzej czy później zabraknie wielu części, które sprowadzane są z Włoch czy Chin. W przypadku budowanej elektrowni w Turowie są kłopoty z dostawami urządzeń, które docierają z Półwyspu Apenińskiego.
Marcin Lewandowski, prezes firmy Trakcja, która m.in. modernizuje niektóre odcinki linii kolejowych, w rozmowie z DGP mówi, że są problemy z dostawami części z Chin, które są wykorzystywane w urządzeniach sterowania ruchem. Zaznacza, że zamawiającemu już przekazywane są informacje, że poszczególne inwestycje mogą się opóźniać. W praktyce jeszcze bardziej mogą się przedłużać spóźnione modernizacje linii kolejowych, np. tej z Warszawy do Poznania. Przypomnijmy, że według pierwotnych założeń miała być całkowicie skończona w tym roku.
W branży przewiduje się, że znacznie większych opóźnień niż przy budowach dróg czy torów można się spodziewać w inwestycjach kubaturowych. Dotyczy to nie tylko takich inwestycji jak przebudowa elektrowni Turów, ale także budowy mieszkań. Przy takich przedsięwzięciach używa się znacznie więcej materiałów czy części, które są sprowadzane z krajów, w których epidemia wybuchła z większą siłą. Czyli właśnie z Chin czy Włoch.
Ze strony rządu padło zapewnienie, że wykonawcom nie będą naliczane kary za przestoje w czasie zagrożenia epidemicznego. W firmach przyznają, że do problemów z realizacją kontraktów przyczyniają się także kwarantanny, w tym również u zamawiającego. Jak się dowiedzieliśmy, takimi obostrzeniami objęci są m.in. niektórzy przedstawiciele spółki PKP PLK. Firmy starają się zachować odpowiednie procedury na budowach. – Wprowadziliśmy codzienny pomiar temperatury. Pracownicy biurowi przeszli na pracę zdalną. Możemy się na odległość łączyć z serwerami spółki – dodaje Marcin Lewandowski.