Port na północ od Warszawy na razie wygrywa z Radomiem konkurencję o nieregularne rejsy, dla których brakuje miejsca na Lotnisku Chopina.
Podróżni, którzy wylatują na wakacje z Lotniska Chopina, muszą się oswajać z myślą, że za dwa–trzy lata będą musieli startować z innego portu. Zarządca Okęcia, przedsiębiorstwo Porty Lotnicze, przekonuje, że niedługo zabraknie tam miejsca dla przewoźników obsługujących touroperatorów. Priorytet będą miały linie regularne, zwłaszcza LOT, który ma tam rozwijać połączenia przesiadkowe. Chodzi o to, by nasz narodowy przewoźnik stał się odpowiednio silną linią pod koniec następnej dekady, w momencie oddania Centralnego Portu Komunikacyjnego.
To właśnie w dużej mierze z myślą o czarterach PPL zaczyna rozbudowę lotniska w Radomiu. Ma kosztować około pół miliarda złotych i skończyć się jesienią 2020 r. Jak dotąd spośród touroperatorów deklarację w sprawie przyszłych startów z Radomia złożyła jedynie Itaka, która przed majówką podpisała w tej sprawie z PPL-em list intencyjny. Piotr Rudzki, rzecznik PPL, przyznaje, że Itaka została uznana za partnera strategicznego i będzie mogła liczyć na preferencyjne warunki.
– Na razie zadeklarowaliśmy, że jesteśmy gotowi do współpracy. Do końca roku potrwają ustalenia, w jakim zakresie i od kiedy. Na pewno nastąpi to nie wcześniej niż od lata 2021 r. – wyjaśnia Piotr Henicz, wiceprezes Itaki. Dodaje, że biuro nie chce opuścić Okęcia całkowicie. – Mamy nadzieję latać z tego lotniska na dalszych i bardziej prestiżowych trasach – dodaje Piotr Henicz.
Czy w ślad za Itaką pójdą inni? Na razie pozostałe biura, przynajmniej te z pierwszej dziesiątki, wolą postawić na Modlin. Przykładem mogą być TUI i Grecos, które już w tym sezonie zaczynają latać z tego lotniska. Pierwsze biuro zainaugurowało loty z Modlina tuż przed majówką. Na razie wraz z polskim przewoźnikiem czarterowym, linią Enter Air, oferuje stamtąd przeloty do Hammametu w Tunezji. Jednak już od 29 maja TUI zacznie latać z Modlina do kolejnej turystycznej miejscowości – Antalyi w Turcji. Z kolei od czerwca będzie można polecieć wraz z TUI z Modlina do Tirany w Albanii.
Uruchomienie rejsów czarterowych i pojawienie się w Modlinie linii Enter Air to prawdziwy przełom, bo przez kilka lat port był zmonopolizowany przez irlandzkiego Ryanaira.
Wiceprezes lotniska Marcin Danił mówi, że port w Modlinie jest już dogadany z kolejnym touroperatorem – firmą Grecos, która też zacznie loty w tym sezonie. – Radom to pieśń przyszłości. Nie wykluczamy go oczywiście, ale na razie nie bierzemy pod uwagę. Skupiamy się na obsłudze klientów w najbliższym sezonie letnim. Z dostępnych w okolicy Warszawy lotnisk najlepszą ofertą dysponuje Modlin – tłumaczy Adam Górczewski, rzecznik prasowy Grecos.
W stronę Modlina na razie skłaniają się też inni. Rainbow twierdzi, że to dla niego port drugiego wyboru, a Radom dopiero trzeciego. Powodów jest kilka. Po pierwsze, Modlin jest bliżej Warszawy, do tego jest lepiej skomunikowany ze stolicą. Ten ostatni argument ma duże znaczenie zwłaszcza dla rodzin z dziećmi.
– Różnica w cenie między Warszawą a Radomiem nie będzie duża. Wyniesie może 50–60 zł od osoby. Taka kwota nie rekompensuje braku wygody. Dlatego najbardziej jesteśmy zainteresowani współpracą z Okęciem. Będziemy starali się latać z niego czarterami jak najdłużej – wyjaśnia Grzegorz Baszczyński, prezes Rainbow. Dodaje, że wejście do Modlina nastąpi nie wcześniej niż w 2020 r.
Na brak dobrego połączenia z Radomiem wskazuje też Neckermann. – Zdecydowanie lepiej pod tym względem wypadają Łódź czy Katowice, gdzie bez problemu można dostać się w dwie godziny samochodem. Łatwiej też dostać się do Modlina – wyjaśnia Maciej Nykiel, prezes Neckermann Polska. I dodaje, że jeśli biuro musiałoby przenieść loty czarterowe z Okęcia, to w pierwszej kolejności właśnie do Modlina. – Radomia na razie nie bierzemy pod uwagę. Modlin też nie jest idealny, bo jak na razie nie jest dostosowany do obsługi klienta czarterowego, który oczekuje m.in. większej liczby sklepów. W przypadku tego portu istnieją jednak plany zmian, za którymi idą też pieniądze – podkreśla. Dlatego Neckermann nie wyklucza, że w sezonie letnim 2020 r. będzie latał stamtąd na jednym z pięciu najpopularniejszych kierunków: do Grecji, Turcji, Egiptu, Bułgarii czy Hiszpanii.
Modlina nie wyklucza też Itaka. – Musi jednak przejść modernizację. Na razie jego możliwości są na wyczerpaniu – dodaje Piotr Henicz. Mimo to od wczoraj klienci tej firmy latają z tego właśnie lotniska do Malagi samolotami Ryanaira.
Do rozpoczęcia rejsów z Modlina oprócz krótszej odległości do centrum Warszawy (niecałe 40 km, podczas gdy do portu w Radomiu jest 100 km), skłaniają właśnie planowane inwestycje. Tamtejszy terminal, który już zaczyna się zatykać, ma być rozbudowany. Po dwóch latach sporów niedawno udało się w tej sprawie przełamać impas między udziałowcami portu, zwłaszcza między PPL-em i samorządem Mazowsza. Ten ostatni dokapitalizuje port kwotą 50 mln zł. Za to powstaną: nowy, tymczasowy terminal, trzy nowe stanowiska postojowe czy zadaszone stanowiska dla autobusów.
– W ciągu dwóch miesięcy będziemy mogli ogłaszać przetargi na prace budowlane. Zakładamy, że rozbudowa portu zakończy się w połowie 2020 r. – mówi Marcin Danił.
Bartosz Baca, ekspert ds. lotnictwa z firmy BBSG, ocenia, że podpisany przez Itakę list intencyjny w sprawie lotów z Radomia to głównie inicjatywa PPL-u. – Z jednej strony to dobry sygnał dla Radomia, który pokazuje, że jest jakieś zainteresowanie tym portem, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że to jest na razie wyrażenie intencji – mówi Baca. Dodaje, że PPL musiał na pewno kusić Itakę jakimiś zachętami handlowymi. Według niego port w Modlinie dla touroperatorów stanie się atrakcyjny pod warunkiem, że zapowiadana od lat rozbudowa terminalu wreszcie dojdzie do skutku.
PPL zaznacza, że w 2021 r. port w Radomiu znacznie zyska na atrakcyjności, bo wtedy skończą się główne inwestycje ułatwiające komunikację z Warszawą – budowa trasy ekspresowej S7 i modernizacja torów.