Fundusz „pekaesowy” nie zasili istniejących linii. O przyznaniu środków ma decydować „analiza potrzeb”, a nie kolejność wpłynięcia wniosków do wojewody. To ostatnie zmiany do projektu ustawy o Funduszu rozwoju przewozów autobusowych o charakterze użyteczności publicznej. Dziś zajmie się nim rząd.
Maksymalnie 400 mln zł w tym roku i 800 mln zł w kolejnych latach – to pieniądze, które mają przykryć białe plamy na komunikacyjnej mapie kraju.
Prace nad projektem, który jest elementem „piątki Kaczyńskiego”, ogłoszonej przed kampanią do Parlamentu Europejskiego, przedłużyły się – początkowo resort infrastruktury zakładał, że pierwsze umowy z samorządowcami zostaną zawarte jeszcze w czerwcu. Teraz trwa wyścig, by zdążyć przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego.
Tylko dla nowych linii
Na ostatniej prostej Stały Komitet Rady Ministrów (SKRM) rekomendował wprowadzenie do projektu zmian. Ustalono m.in., że z dofinansowania nie skorzystają istniejące linie.
– W każdym niemal miesiącu likwidowane są kolejne kursy. Te środki miałyby szansę trochę zatrzymać ten proces, ale skoro mają dotyczyć jedynie nowych połączeń, to tak się nie stanie – mówi DGP Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Chyba że – jak dodaje – obecne kursy będą sztucznie wydłużane lub skracane, co uczyni z nich „nowe” połączenie.
Więcej czasu dla gmin
Ponadto zrezygnowano z pomysłu, by w okresie przejściowym, czyli do końca 2021 r., o przyznaniu pieniędzy na linię autobusową decydowała kolejność wpłynięcia wniosku. Miało to zachęcić do szybkiego sięgania po pieniądze i uruchamiania nowych połączeń. Samorządowcy przekonywali jednak, że potrzebują na to czasu. SKRM rekomenduje w związku z tym, aby rozważyć mechanizm, który uwzględni „analizę najbardziej uzasadnionych potrzeb transportowych”. To może być jednak problematyczne. Jak bowiem zwraca uwagę Bartosz Jakubowski z Klubu Jagiellońskiego, resort finansów nie zgadza się na nowe etaty dla osób, które miałyby tego rodzaju analizy przeprowadzać. Podkreśla także, że ocena potrzeb transportowych to zadanie samorządu, a nie wojewody.
Na etapie pracy w SKRM doprecyzowano także, że w tym roku kwota 400 mln zł będzie topnieć proporcjonalnie do liczby miesięcy pozostałych do końca tego roku kalendarzowego – w zależności od tego, kiedy przepisy wejdą w życie. Prawdopodobne więc, że środków do podziału w tym roku będzie mniej.
Zdecydowano również, że samorządy do niedochodowych linii dopłacą mniej: nie 30, ale 10 proc. kosztów przewozów. Skrócone ma być vacatio legis – z trzech do dwóch miesięcy.
To wciąż za mało
Według niektórych ekspertów projekt „pekaesowy” to działanie doraźne. Adrian Furgalski zaznacza, że nieznane są rzeczywiste koszty niezbędne do odwrócenia trendu likwidacji połączeń. Jego zdaniem stworzenie docelowego systemu to kwestia dwóch, trzech lat.
Krytykowana jest także kwota dofinansowania. Według Izby Gospodarczej Komunikacji Miejskiej może ona co prawda przesądzić, że połączenie powstanie, ale nie wymusi standardu usług.
Etap legislacyjny
Projekt skierowany na obrady Rady Ministrów