- Transakcja, za którą prokuratura stawia dzisiaj zarzuty zarządowi PKP Cargo i mnie, jest sukcesem i idealnie wpisuje się w gospodarczą strategię premiera Mateusza Morawieckiego - mówi Jakub Karnowski, były prezes PKP.
ikona lupy />
Jakub Karnowski, były prezes PKP fot. Wojtek Górski / DGP
W sprawie zakupu przez PKP Cargo konkurencyjnej spółki Advanced World Transport zarzuty usłyszało już pięć osób. Miały dopuścić się przy tej transakcji niegospodarności, wskutek której przewoźnik towarów poniósł straty sięgające 250 mln zł. Na polecenie Prokuratury Regionalnej w Lublinie 19 lutego zatrzymani zostali były prezes PKP Cargo Adam Purwin oraz trzech byłych wiceprezesów: Jacek Neska, Łukasz Hadyś i Dariusz Browarek (wszyscy zgodzili się na podawanie nazwisk). Prokuratorzy wnioskowali o areszt dla nich, ale sąd się nie zgodził. Wobec każdego z nich zastosowano więc poręczenie majątkowe w wysokości 500 tys. zł i zakaz opuszczania kraju. W piątek do tego grona dołączył były prezes PKP i szef rady nadzorczej PKP Cargo Jakub Karnowski, który również usłyszał zarzuty w związku z AWT.
Chyba nie zaskoczyło pana wezwanie do prokuratury w charakterze podejrzanego w sprawie PKP Cargo?
Sytuacja jest dla mnie od początku do końca absurdalna. Byłem w tej spółce przewodniczącym rady nadzorczej, czyli podejmowałem decyzje wyłącznie kolegialne. W sprawie AWT brałem udział tylko w jednym spotkaniu w maju 2014 r. Wówczas cały zespół negocjacyjny z Domu Maklerskiego PKO BP, firmy doradczej EY i kancelarii prawnej Weil Gotshal & Manges oraz doradców technicznych rozpoczynał swoją pracę. Wybraliśmy najlepszych i mam tutaj na myśli szczególnie ludzi z DM PKO BP, którzy od początku do końca odpowiadali za wyceny przy tym przejęciu. Uważam je wciąż za prawdziwe i wiarygodne. Nie zajmowałem się tą transakcją, bo to nie należało do moich obowiązków. Nawet sobie to wyrzucałem, bo to była bardzo ciekawa akwizycja. Dziwne jest dla mnie to, że stawia mi się i członkom zarządu zarzuty. Nie zamierzam się od zakupu AWT odcinać, znam tę sprawę.
Czy jest pan w stanie udowodnić sens tego przejęcia?
Tak. Na każdym możliwym poziomie.
Na zakup AWT wydano ponad 100 mln euro. To duża transakcja. Czy musiała mieć również akceptację ministra infrastruktury i rozwoju, który nadzoruje PKP?
Ministerstwo oczywiście zaakceptowało decyzję PKP Cargo, bo dla nikogo nie ulegało wątpliwości, że to jest dobra transakcja.
Dzisiaj prokuratura stawia jednak w tej sprawie zarzuty niegospodarności i szkody majątkowej na ćwierć miliarda złotych. Co sugeruje, że istnieje jakaś inna wycena, która podważa tę wykonaną przez DM PKO BP.
Przy akwizycji AWT pracowały 154 osoby. Jestem precyzyjny, bo po zamknięciu transakcji eksperci z PwC przygotowali białą księgę. Za czasów mojej prezesury w PKP to był standard, że taki dokument powstaje. Jest w nim opisane wszystko na wypadek, gdyby ktoś później, a właściwie tak jak to ma miejsce teraz, zainteresował się przejęciem. Biała księga jest wciąż dostępna publicznie. Mamy więc sztab ludzi, który przez rok pracował dla PKP Cargo przy transakcji, i po drugiej stronie mamy jedną ekspertyzę, która jest podstawą stawianych zarzutów. Wiem o niej, bo 4 lipca 2016 r. był opublikowany raport bieżący przez PKP Cargo i wynika z niego, że spółka dysponuje opinią wskazującą, że za AWT powinniśmy zapłacić mniej, niż to miało miejsce w rzeczywistości.
Co zawiera ekspertyza, o której pan mówi?
Nie mogę ujawniać jej treści. Ona została zamówiona przez zarząd PKP Cargo, kierowany przez Macieja Libiszewskiego. Jej autorem jest człowiek, który pracował przez około rok w KNF i obecnie pracuje w prywatnej firmie w Szczecinie. Według dostępnego profilu zawodowego nie ma żadnego doświadczenia w tego typu transakcjach czy w ogóle w wycenie spółek. Jego opinia jest obecnie przeciwstawiana pracy 154 osób, które nad tematem intensywnie pracowały przez blisko rok.
Jeśli jednak obecny zarząd PKP Cargo uważa, że AWT jest warte zdecydowanie mniej, to powinien dokonać odpowiednich odpisów wartości tej spółki.
AWT zostało kupione z zyskiem za 130 mln zł. Taki zysk nadzwyczajny został wykazany w 2015 r. w związku z tą transakcją. Po tym, jak pojawił się raport giełdowy w lipcu 2016 r., zrobiono odpis na ok. 35 mln zł, a później kolejny na 18 mln zł. Jeśli od 130 mln zł odejmiemy te ok. 50 mln zł, to wciąż mamy w księgach 80 mln zł na plusie na tym przejęciu. Więc nawet jeśli zrobiono odpisy, to ich suma nie kompensuje zysku księgowego, jaki osiągnięto przy zakupie AWT.
Zarzuty dla osób związanych z PKP Cargo to jednak pokłosie działań nowych władz spółki, a nie polityków, jeśli dobrze rozumiem.
Zacznijmy od początku. Po wyborach rozpoczęły się audyty nie tylko w ministerstwach, ale także podległych im spółkach. Zlecił go również minister Andrzej Adamczyk, który odpowiada m.in. za kolej. Na kilka dni przed audytem pojawiła się informacja, że OKD, czyli czeskie kopalnie, które stanowiły 30–40 proc. przychodów AWT, formalnie bankrutują. To nie oznaczało, że węgiel przestanie być wydobywany, a tym samym biznes przewozów się zakończy. To był rok 2016. Przeskoczę do dzisiaj – OKD przyniosła zysk ok. 500 mln zł. AWT przedłużyło z nią kontrakt na przewozy o kolejne 3 lata. To się stało za obecnej ekipy rządzącej. Widać wyraźnie, że biznes AWT nie był w związku z tym nawet zagrożony. Kupując AWT, założyliśmy, że węgiel z Czech będzie przewożony przez 10 lat. Dwa miesiące temu premier Czech Andrej Babiš poinformował, że w OKD węgiel będzie wydobywany co najmniej do 2030 r.
Moim zdaniem nie ma tutaj żadnych wątpliwości, bo cały proces był od początku do końca transparentny. Zakup chwalił nawet obecny premier Mateusz Morawiecki, gdy jeszcze zasiadał w gronie doradców premiera Donalda Tuska. Więcej, gdy przeczytałem jego Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, to zakup AWT idealnie się w nią wpisuje. A transakcja miała miejsce dwa lata przed powstaniem strategii. PKP Cargo, polski champion, drugie co do wielkości przedsiębiorstwo przewozów kolejowych w Europie, kupuje jedynego możliwego konkurenta za granicą. Musieliśmy się wówczas mierzyć z negatywną kampanią w Czechach, że kapitał zagraniczny przejmuje ich rodzime firmy, i to jeszcze kapitał z Polski. Ciekawostką jest, że gdy premierem była Beata Szydło, to AWT pomogło rozładować w 2017 r. tzw. górkę węglową. Do transakcji wynajęliśmy nie znany zagraniczny bank inwestycyjny, ale spółkę córkę kolejnego polskiego championa PKO BP. Robiliśmy to, co dzisiaj próbuje robić – choć z marnym skutkiem – obecna ekipa rządząca. Mam satysfakcję, że kiedy kierowałem całą grupą PKP, to kolej w Polsce chwalił nawet prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Uważa pan, że ten zakup wciąż się broni biznesowo?
W cargo zarabia się na odległości. Dlatego PKP Cargo jest tak dobrą firmą w skali europejskiej, bo jesteśmy relatywnie dużym krajem. Już wtedy naszym celem było połączenie – tak popularnego dzisiaj – Międzymorza. Nabywając AWT, kupiliśmy bilet do ośmiu europejskich rynków. Zaraz po transakcji, w styczniu 2015 r., podpisaliśmy w Zagrzebiu umowę o strategicznej współpracy z kolejami chorwackimi, aby wozić do tamtejszych portów towary. AWT było konkurentem PKP Cargo, więc był głęboki sens w przejęciu tej spółki i jej kontraktów. Niecałe trzy miesiące temu AWT kupiło słoweńskiego przewoźnika Primol-Rail. Nie wiemy, za jaką cenę, co jest skandalem, jeśli chodzi o spółkę publiczną. Czym to się różni od zakupu przez PKP Cargo AWT? Przede wszystkim tym, że wówczas transparentnie ujawniliśmy cenę, a teraz została utajniona. Najważniejsze jest jednak to, że przejęcie AWT już można obiektywnie ocenić jako sukces. Skumulowana EBITDA za lata 2014–2017 wyniosła ponad 80 mln euro, co oznacza, że spółka spłaciła się prawdopodobnie już w 2018 r.