Modernizacje głównych tras kolejowych łapią spore opóźnienie. Zwiększenie wydatków na ten cel do 2023 r. o 11 mld zł i złagodzenie wymogów wobec firm wykonawczych mają poprawić sytuację.
/>
Wielki, wart 67 mld zł program modernizacji torów złapał zadyszkę i już wiadomo, że będą spore opóźnienia. W ostatnich tygodniach kolejarzom sen spędzają z powiek drastycznie rosnące koszty. Przykładowo w dwóch niedawnych przetargach na likwidację „wąskich gardeł” na dojeździe do portu w Gdańsku oferty przebiły pół miliarda złotych. A to stanowiło ok. 250 proc. kosztorysu inwestora. Podobny rozdźwięk pojawił się w przypadku kilku innych inwestycji. Przebudowy warszawskiego Dworca Gdańskiego, który przez czas remontu tunelu średnicowego ma zastępować Dworzec Centralny, chciała się podjąć tylko jedna firma. Jej oferta przekroczyła kosztorys spółki PKP Polskie Linie Kolejowe o ponad 100 proc. Podobnie było w przetargach na remont fragmentu magistrali węglowej, czy 70-kilometrowego odcinka trasy Warszawa – Białystok.
Ucieczka firm
Przedsiębiorcy mówią, że muszą podnosić ceny, bo w ostatnim czasie drastycznie wzrosły koszty materiałów i robocizny. Skutek jednak jest taki, że PKP PLK unieważnia przetargi. Szef spółki Ireneusz Merchel przyznał, że z tego powodu nie uda się zrealizować założonych na ten rok celów. Liczył, że wartość podpisanych kontraktów sięgnie 13 mld zł. Ostatecznie będzie ona o 3 mld zł mniejsza. Twierdzi jednak, że są też inne powody znacznie wyższych cen. To niezbyt dobre projekty, które zostawili jego poprzednicy. W niektórych przypadkach miały np. wyjść na jaw złe warunki geologiczne, a wtedy firmy uznawały, że roboty będą znacznie droższe.
Duże opóźnienia pojawiają się też tam, gdzie prace już rozpoczęto. Problem będzie zwłaszcza na zamkniętej od kilkunastu miesięcy linii PKP Warszawa – Lublin. Pod koniec września z placu robót zeszła włoska firma Astaldi. Po inwestycjach m.in. w Wenezueli wpadła w kłopoty finansowe. W Polsce chce kontynuować inwestycje drogowe, uznała jednak, że musi zrezygnować z bardzo ryzykownych – według niej – kontraktów kolejowych.
PKP PLK musi teraz znaleźć nowych wykonawców. Opóźnienie remontu wyniesie przynajmniej rok. Według ostatnich planów pociągi wrócą na trasę Warszawa – Lublin późną jesienią 2019 r. Ale ponieważ roboty będą kontynuowane, pociągi pojadą tylko po jednym torze.
Będzie blokada
Dodatkowo buntują się dawni podwykonawcy firmy Astaldi. Narzekają, że PKP PLK bardzo powoli przekazuje im środki za wykonane prace. Kolejarze zapłacili dotąd 70 mln zł, a roszczenia są dwa razy większe. Niewykluczone, że dziś firmy w proteście zablokują Centralną Magistralę Kolejową, czyli główną trasę z Warszawy do Krakowa i Katowic.
Spółka PKP PLK twierdzi, że wnioski o płatności muszą być dobrze udokumentowane. Według kolejarzy trzeba dokładnie sprawdzić, co zostało zrobione, a co nie.
PKP PLK chce znacznie zwiększyć wydatki na modernizacje torów. Liczy, że wart 67 mld zł Krajowy Program Kolejowy uda się powiększyć o ok. 11 mld zł. PLK zabiega w rządzie o dodatkowe środki. Już wczoraj posłowie zgodzili się przekazać 1,8 mld zł.
Wiceminister infrastruktury Andrzej Bittel mówił w środę posłom z komisji infrastruktury, że trwają prace nad waloryzacją kontraktów, czego od dawna domagają się firmy. Problem w tym, że ma ona dotyczyć planowanych kontraktów. Branża domaga się zaś waloryzacji umów podpisywanych w latach 2016–2017.
Trochę ułatwień
PKP PLK zapowiada, że w kontraktach, które będą podpisywane po 10 grudnia, wymagane będą mniejsze kwoty tzw. gwarancji dobrego wykonania. Zamiast 10 proc. wartości inwestycji w przypadku mniejszych przedsięwzięć – do 50 mln zł – wystarczy 5-proc. zabezpieczenie, średnich – od 50 do 100 mln zł – 7-proc. 10-proc. gwarancja pozostanie przy kontraktach powyżej 100 mln zł, ale wymogi będą złagodzone. W momencie podpisania umowy firmy będą musiały przekazać 3 proc., a kolejne 7 proc. sukcesywnie w ratach.
Już złagodzono wymagania dotyczące wadium, które firmy wpłacają na etapie przetargu. Zamiast 3 proc. wartości kontraktu teraz ma wynieść 1–2 proc. – Tym samym zwiększamy ryzyko spółki, ale jednocześnie otwieramy się na wykonawców – mówił prezes PKP PLK Ireneusz Merchel.
Eksperci oceniają jednak, że te propozycje niekoniecznie dobrze wpłyną na inwestycje. Skoro na rynku wykonawców jest tak niestabilna sytuacja, to tym bardziej trzeba ich starannie dobierać. Jak komentuje Jakub Majewski z fundacji ProKolej, obniżenie kryteriów dostępu i wpuszczenie firm o mniejszych zdolnościach finansowych mogą mieć odwrotne skutki i doprowadzić do kolejnych kłopotów.