Władze Mazowsza rozważają zaproponowanie Przedsiębiorstwu Państwowemu Porty Lotnicze (PPL) odkupienie jego udziałów w podwarszawskim porcie. Spółka nie mówi „nie”
Wiele zależy od przebiegu najbliższego posiedzenia zgromadzenia wspólników portu lotniczego, do którego może dojść w marcu. Zarząd spółki Mazowiecki Port Lotniczy Warszawa-Modlin ma znów wystąpić do udziałowców o zgodę na emisję obligacji. Chodzi o kwotę ok. 60 mln zł na rozbudowę portu do przepustowości 7 mln pasażerów i naprawę dróg kołowania.
W zgodę na tę operację mało kto wierzy, a PPL też nie pozostawia złudzeń co do powodzenia tej inicjatywy. – Stoimy na stanowisku, że pożyczenie 60 mln zł nie rozwiązuje problemu finansowego portu w Modlinie i nie daje jasnych perspektyw – odpisało nam biuro prasowe PPL. Ich zdaniem potrzeby są dużo wyższe, a 60 mln zł wystarczy tylko na załatanie „bieżącej dziury” .
Dlatego samorząd województwa mazowieckiego zamierza podbić stawkę i, w przypadku braku możliwości dogadania się z PPL, wystąpić do państwowej spółki o odsprzedanie jej udziałów (30,39 proc.). – Województwo już deklarowało gotowość ich odkupienia – podkreśla Marta Milewska z urzędu marszałkowskiego. – Tryb sprzedaży udziałów jest uregulowany umową spółki i uruchamiany z inicjatywy wspólnika, który zamierza zbyć udziały – dodaje.
Co na tę ewentualną propozycję PPL? – Nie otrzymaliśmy żadnej oferty. Jeśli ta wpłynie, rozważymy ją – odpowiada biuro prasowe PPL. I jeszcze, że jeśli któryś z pozostałych udziałowców chce dokładać pieniądze do Modlina, spółka nie będzie tego blokować. – Ostatnio jako akcjonariusz Porty Lotnicze zgodziły się na podwyższenie kapitału spółki Mazowiecki Port Lotniczy Warszawa-Modlin. Jeśli marszałek województwa mazowieckiego po raz kolejny wystąpi z taką inicjatywą, nikt mu tego nie będzie blokował – pisze biuro PPL.
/>
Ale samorząd nie chce dokładać do spółki, która – jak uważa – jest paraliżowana przez działania PPL. Priorytetem jest więc pozbycie się niewygodnego dla samorządu partnera. Koszt przejęcia udziałów PPL w lotnisku Modlin to 90 mln zł. Czy udziały te mogłyby przejąć władze Warszawy, które wiedzą, że w przypadku upadku Modlina i zaprzestania działalności Okęcia (po powstaniu Centralnego Portu Komunikacyjnego) stolica zostanie bez lotniska? – To przedwczesna dyskusja. Chcąc inwestować w Modlin, miasto musiałoby stać się jego akcjonariuszem – ucina przedstawiciel ratusza.
W urzędzie marszałkowskim po cichu badany jest też inny wariant: pójście z PPL na noże i sądowe wykazanie jego działalności na szkodę spółki Modlin. Ale to trudne do zrealizowania. Choć art. 266 ust. 1 kodeksu spółek handlowych dopuszcza, że z „ważnych przyczyn” sąd może orzec wyłączenie jednego ze wspólników, ale musi się to odbyć na żądanie wszystkich pozostałych, którzy mają razem ponad połowę kapitału zakładowego.
Nawet jeśli Mazowsze dogada się z drugim akcjonariuszem, Nowym Dworem Mazowieckim, to jest jeszcze trzeci, czyli Agencja Mienia Wojskowego. – A ją trudno będzie samorządom przeciągnąć na swoją stronę, choćby z powodów politycznych – komentuje nasze źródło. Wygląda więc na to, że w każdym z wariantów piłka jest i tak po stronie PPL.
Ostrzeżenie dla premiera
Dalszy konflikt pomiędzy udziałowcami Modlina może doprowadzić nie tylko do upadku lotniska. – Konsekwencją zaniechania dalszego inwestowania w Port Lotniczy Warszawa-Modlin będzie utrata bądź konieczność zwrotu przez Polskę setek milionów złotych uzyskanych ze środków unijnych ze względu na niedotrzymanie zasady trwałości projektów unijnych bądź brak możliwości ich realizacji – stwierdza marszałek woj. mazowieckiego Adam Struzik w piśmie skierowanym do premiera Mateusza Morawieckiego.
Obecny rząd chce w większym stopniu rozwinąć lotnisko w Radomiu – PPL podpisało już list intencyjny z prezydentem miasta w sprawie ewentualnego przejęcia portu.
Struktura udziałów w spółce Modlin aktualnie wygląda następująco:
– Agencja Mienia Wojskowego: 33,91 proc.
– Samorząd Województwa Mazowieckiego: 31,41 proc.
– PPL: 29,94 proc.
– Nowy Dwór Mazowiecki: 4,74 proc.