LOT oskarża lotnisko w Modlinie o nieuczciwe wspieranie Ryanaira. Irlandzki przewoźnik zaś skarży się KE na zarządcę Okęcia.
To wojna o polskich pasażerów, która ma też silne akcenty polityczne. LOT i zarządca Okęcia – Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze” (PPL) nie ukrywają, że mają wspólny cel: budowanie jak najsilniejszej pozycji naszego narodowego przewoźnika. Solą w oku jest dla nich irlandzki Ryanair, który już kilka lat temu przebił LOT pod względem liczby pasażerów na polskich lotniskach i stał się liderem.
Nasz narodowy przewoźnik właśnie poskarżył się do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów na władze lotniska w Modlinie, które miałyby nadużywać pozycji dominującej i nieuczciwie wspierać Ryanaira. Port ma czterech udziałowców: PPL, Agencję Mienia Wojskowego, samorząd Mazowsza i gminę Nowy Dwór Mazowiecki. LOT wskazuje, że od kilku lat z portu w Modlinie korzysta tylko irlandzki przewoźnik (w zeszłym roku obsłużył tam prawie 3 mln pasażerów). W skardze przypomniano, że port wciąż przynosi straty (według PPL-u na koniec 2016 r. skumulowana strata z lat ubiegłych to 122 mln zł). Przewoźnik miał zaś zmonopolizować port dzięki bardzo korzystnej umowie z lotniskiem. Dzięki obsługiwaniu dużej liczby podróżnych w Modlinie może liczyć na ogromne zniżki. Za pasażera płaci tylko 6 zł. Nowy przewoźnik, który chciałby zacząć tam latać, na początek na kilku trasach, musiałby płacić 40 zł za podróżnego. W skardze podkreślono też, że ograniczenia przepustowości portu uniemożliwiają innym przewoźnikom uruchomienie wielu połączeń i korzystanie z tak dużych zniżek.
– To chora sytuacja. Zmonopolizowanie portu przez jednego przewoźnika powoduje, że jakakolwiek inwestycja w lotnisko przynosi zyski tylko jemu – mówił niedawno DGP Rafał Milczarski, prezes LOT-u.
UOKiK twierdzi, że analizuje skargę LOT-u. Marek Miesztalski, szef rady nadzorczej portu w Modlinie i skarbnik Mazowsza, (rządzi nim koalicja PSL-PO) o zarzutach mówi krótko: – Są absurdalne.
Twierdzi, że wokół umowy portu z Ryanairem narosły mity. – Dzięki niej przewoźnik nie ma dodatkowych profitów. Określa ona planowany przez przewoźnika rozwój połączeń – zaznacza. Dodaje, że obowiązujący w porcie cennik dotyczy wszystkich potencjalnych przewoźników i został zatwierdzony przez Urząd Lotnictwa Cywilnego. Zapowiada, że od kwietnia będzie obowiązywała nowa taryfa ze zniżkami, które powinny zachęcić kolejne linie do uruchomienia lotów z Modlina.
Miesztalskiego zbulwersował argument, że ograniczenia przepustowości portu uniemożliwiają wejście do Modlina konkurencji dla Ryanaira. – Przecież to współpracujący z LOT-em PPL zablokował emisję obligacji, które pozwoliłyby rozbudować terminal – zaznacza. Dodaje, że po rozbudowie wpływy spółki lotniskowej znacznie by wzrosły, bo w powiększonym terminalu znalazłoby się znacznie więcej sklepów i punktów usługowych. – Szacowaliśmy, że po zakończeniu rozbudowy w 2019 r. port zacząłby przynosić zyski – dodaje Miesztalski. W specjalnym oświadczeniu zarzuty o nadużywaniu pozycji dominującej odrzucił też zarząd lotniska w Modlinie.
Tymczasem po tym, jak PPL zapowiedział wstępnie, że zainwestuje w rozbudowę lotniska w Radomiu, samorząd Mazowsza wezwał zarządcę Okęcia do sprzedaży swoich udziałów w Modlinie. Szef PPL Mariusz Szpikowski na razie nie chce się ich pozbywać.
Do kontrataku przechodzi też Ryanair. Złożył oficjalną skargę na PPL w Departamencie Konkurencji Komisji Europejskiej. Przewoźnik twierdzi, że PPL narusza konkurencję, bo blokuje rozbudowę portu w Modlinie. Dzięki temu zyskiwać ma zarządzane przez niego Okęcie.
Juliusz Komorek z zarządu Ryanaira ma przewrotną propozycję dla naszego narodowego przewoźnika. – Jeśli LOT chce rozpocząć operacje z Modlina i płacić takie same stawki, jakie Ryanair płaci na podstawie oficjalnego cennika, to powinien tam przenieść część swojego ruchu. My zaś jesteśmy gotowi przenieść połowę swojego ruchu na Lotnisko Chopina – mówi Komorek.