Pesa liczyła na zamówienie dodatkowych 10 Dartów przez PKP Intercity. Wszystko wskazuje na to, że mogła się przeliczyć.
Pesa liczyła na zamówienie dodatkowych 10 Dartów przez PKP Intercity. Wszystko wskazuje na to, że mogła się przeliczyć.
/>
Za 20 pociągów Dart spółka PKP Intercity zapłaciła w 2014 r. ponad miliard złotych, a licząc wraz z 15-letnim serwisem – ponad 1,3 mld zł. Jeżdżący z prędkością do 160 km/h Dart miał być konstrukcją, na bazie której powstanie polskie Pendolino – pociąg rozpędzający się z pasażerami do 250 km/h i wielosystemowy, czyli zdolny do wyjazdu za granicę. Problem w tym, że na razie Dart rozczarowuje.
Warunki kontraktu na Darty zostały tak skonstruowane, że przewoźnik w ciągu trzech lat od podpisania kontraktu podstawowego mógł zamówić jeszcze 10 pociągów bez przetargu. Termin mija jutro. Ale już wiemy, że w PKP Intercity zapadła decyzja: spółka zamawiać Dartów nie będzie. – Zamierzamy konsekwentnie realizować założenia obowiązującej do 2020 r. strategii taborowej. Stanowisko w sprawie Dartów ogłosimy w najbliższych dniach – usłyszeliśmy w spółce.
W strategii taborowej Intercity miejsca na składy Dart nie ma. Zakłada ona wydanie do 2020 r. ok. 2,5 mld zł m.in. na klasyczne wagony: modernizację 455 starych i zakup 55 nowych, a dodatkowo 40 nowych lokomotyw do ich ciągnięcia. Tymczasem Dart – podobnie jak Pendolino i Flirt – to elektryczny zespół trakcyjny: zintegrowane składy bez podziału na wagony i bez lokomotywy, bo napęd jest integralną ich częścią.
Dla bydgoskiej Pesy, polskiego lidera w produkcji taboru, ta decyzja to grom z jasnego nieba. Zamówienie z wolnej ręki od spółki Skarbu Państwa byłoby dla tej grupy kapitałowej okazją do podreperowania płynności finansowej. W porównaniu z rekordowym 2015 r., kiedy firma wykazała 3 mld z wpływów (a cała grupa kapitałowa Pesy 3,5 mld zł), w ubiegłym roku przychody spadły prawie trzykrotnie. Pesę duszą też kary umowne za niedotrzymanie terminów dostaw pociągów i tramwajów na przełomie 2015 i 2016 r. Przypomnijmy – to wtedy Pesa przyjęła do realizacji mnóstwo zleceń od przewoźników pospiesznie wydających unijne pieniądze i nie była w stanie wywiązać się z umów. To wtedy pod presją Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa (MIB) przewoźnik PKP Intercity zgodził się na uproszczone odbiory Dartów, by nie przepadły 574 mln zł dotacji i by Pesa nie splajtowała.
Nie jest tajemnicą, że Pesa traktowała opcję „+10”, czyli dodatkowe zamówienie Dartów, jako wysoce prawdopodobną w kontekście koncepcji polskiej doliny kolejowej wicepremiera Mateusza Morawieckiego. Chodzi o pomysł na gałąź gospodarki, która byłaby rozwijana na bazie potencjału polskich producentów taboru z firmą z Bydgoszczy jako liderem pod względem skali produkcji i wysokości przychodów.
W tej sprawie sytuacja jest wyjątkowo napięta. Wysocy rangą przedstawiciele obu spółek zgadzają się wyłącznie na rozmowy nieoficjalne. Kulisy są takie, że przewoźnik nie chce pociągów Dart z powodu ich awaryjności. Te dane są ściśle chronione przez PKP Intercity. Ale wyłom w tajemnicy handlowej powstał przed miesiącem, kiedy MIB w odpowiedzi na interpelację posła Marka Krząkały z PO przedstawiło wskaźnik tzw. dostępności składów IC. Wynika z nich, że w latach 2015–2016 najnowsze składy Pesy psuły się częściej niż pociągi konkurencyjnych producentów wożące pasażerów w barwach PKP Intercity: szwajcarski Flirt składany w Siedlcach przez Stadlera i francusko-włoskie Pendolino z fabryki Alstomu w Savigliano (dane pokazujemy na infografice).
Pesa kwestionuje te wyliczenia. Zdaniem polskiego producenta w tej statystyce uwzględnione zostały także zdarzenia losowe, na które producent nie ma wpływu. Ale poważne zastrzeżenia są też do dostępności składów. Według umowy przewoźnika z producentami codziennie powinno jeździć 18 z 20 pociągów (dwa pozostają w rezerwie na wypadek awarii i wypadków). Z analizy rozkładów wynika, że w I kwartale br. tabor Pesy eksploatowany był poniżej wymaganych minimów, czego powodem mogły być usterki trapiące prototypowe pojazdy – tzw. błędy wieku dziecięcego.
Na rynku dominuje opinia, że Dart nie mógł się udać. Pesa dostała w 2014 r. 13 miesięcy na zaprojektowanie, zbudowanie i homologowanie nowej konstrukcji z własnych środków, co było biznesowym szaleństwem. – To cud, że Dart w ogóle jeździ. Błąd jest po obu stronach. Tak nie zamawia się i nie produkuje taboru – usłyszeliśmy od specjalisty zaangażowanego w obsługę Dartów.
– Do czasu oficjalnego ogłoszenia rozstrzygnięcia przez PKP Intercity nie komentujemy tej sprawy – powiedział nam Maciej Grześkowiak, szef promocji w Pesie. W podobnym tonie wypowiada się biuro prasowe PKP Intercity.
Prezes Pesy Tomasz Zaboklicki powiedział wcześniej w rozmowie z DGP, że przed Dartem polski przemysł nigdy wcześniej nie wyprodukował pociągu klasy IC. Tymczasem na Zachodzie wieloletnie programy inwestycyjne są wspierane i współfinansowane przez rządy. – Bez zleceń w kraju nie nauczymy się i nie wyjdziemy za granicę – to argumenty Pesy.
Czy państwowy przewoźnik powinien przemęczyć się z prototypem dla ewentualnego dobra eksportu w przyszłości? – Producent taki jak Pesa potrzebuje doświadczenia w kraju, żeby nabyć kompetencji i być w stanie rywalizować za granicą z większymi od siebie. Z drugiej strony, nie można kierować do obsługi pasażerów prototypu, produktu niedopracowanego – mówi Jakub Majewski, prezes Fundacji Pro Kolej.
– Opóźnienia pociągów i odwołane kursy są bardzo źle oceniane przez klientów. Niezawodność taboru jest dla niego ważniejsza nawet niż cena biletu. Spółka Intercity, która w 2016 r. po raz pierwszy od lat wykazała zysk, ma wiele do stracenia. Raz zniechęcony pasażer może już nie wrócić – ostrzega.
Majewski podpowiada, że duzi przewoźnicy na Zachodzie zamawiają często pojedyncze sztuki, zanim zdecydują się na docelowe duże zlecenie. Na podstawie tych doświadczeń udaje się zwykle wyeliminować dużą część problemów technicznych – w szczególności w przypadku nowych konstrukcji.
To nie musi być koniec złych wiadomości dla Pesy. Z powodu opóźnień w dostawach pociągów Dart PKP Intercity będzie zapewne domagać się od Pesy odszkodowania w arbitrażu. Gra toczy się o ponad 100 mln zł.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama