Urzędnicy UKE nie zrażają się fiaskiem rozmów z operatorami w sprawie stworzenia systemu, który pozwalałby zweryfikować jakość usług świadczonych przez telekomy. Przygotowują rozwiązanie, które je do tego zmusi.
Mobilny internet nie jest tak szybki, jak obiecywano w reklamie? Rozmawiasz przez telefon: połączenie się rwie, rozmówcy nie słychać dobrze? To codzienne problemy przy korzystaniu ze smartfona. Ale operatorzy niechętnie przyznają, że wina leży po ich stronie. Lubią się za to chwalić dużym zasięgiem, szybkim internetem LTE i połączeniami głosowymi o jakości HD.
Jak jest naprawdę w sieciach komórkowych, miał ustalić Urząd Komunikacji Elektronicznej. Magdalena Gaj od chwili wyboru na prezes UKE w 2012 r. obiecywała, że stworzy mechanizm, który pozwoli zweryfikować deklaracje operatorów, a klientom pomoże wybrać najlepszą sieć. 30 miesięcy temu podpisała w tej sprawie memorandum ze wszystkimi operatorami. Mieli ustalić sposób i zakres zbierania danych jakościowych. UKE wyłoniłoby firmę, która za pieniądze telekomów przeprowadziłaby wiarygodne badania. A klienci otrzymaliby prawdziwy obraz rynku.
– Dla jednych byłby to powód do chwalenia się i pozyskiwania klientów, a dla innych podstawa do ciężkiej pracy nad poprawą swojej infrastruktury – przypomina Witold Tomaszewski z branżowego portalu Telepolis. U dodaje, że efekty prac są opłakane.
UKE nie zdołał bowiem nakłonić operatorów, by doszli do porozumienia w kluczowej sprawie, czyli w kwestii sposobu badania jakości usług mobilnych. Miano przeprowadzić drive testy, czyli odczytać parametry sieci (np. szybkości transferu danych).
– Zamiast tego UKE opublikował żenującą tabelkę z buźkami w różnych kolorach – wyniki II półrocza 2014 roku. Żadnych konkretnych cyfr – ocenia Tomaszewicz. Podkreśla, że przy najważniejszych parametrach, takich jak np. osiągane prędkości internetu, UKE postawił znaki zapytania.
Rzeczywiście na podstawie piktogramów przeciętnemu Kowalskiego trudno się będzie zorientować, która sieć gwarantuje najlepszą jakość usług. Wyniki są trudne do interpretacji i mało wiarygodne. Na przykład w zakładce zasięg sieci UKE podaje tylko linki do map zasięgu publikowanych na stronach samych operatorów. Telekomy nie przekazały też do UKE danych pozwalających ocenić mobilny internet czy jakość usług głosowych.
Zdaniem Tomaszewskiego Magdalena Gaj dosyć niesłusznie założyła, że sam autorytet urzędu wystarczy, by skłonić operatorów do współpracy. – Tymczasem to są komercyjne przedsiębiorstwa, które przede wszystkim dbają o własne interesy – dodaje. Tomaszewski uważa, że skoro sieci komórkowe nie chcą współpracować po dobroci, to najwyższa pora na to, aby UKE zaczął egzekwować prawa użytkowników poprzez decyzje administracyjne.
Wygląda na to, że prezes UKE straciła cierpliwość do operatorów i jest podobnego zdania. Jak udało nam się dowiedzieć, w urzędzie trwają prace nad alternatywnym sposobem rozwiązania problemu obligatoryjnego badania jakości usług w sieciach telekomunikacyjnych.
– Ma zapewnić możliwość sprawdzania parametrów jakości sieci za pomocą narzędzia kontrolno-pomiarowego, a także kontrolę jakości telekomunikacyjnych usług mobilnych – zdradza Dawid Piekarz, rzecznik UKE. I dodaje, że pierwsze badania powinny zostać przeprowadzone jeszcze w tym roku.