Raport „Szczęśliwy Dom. Zróbmy sobie szczęśliwe sąsiedztwo”, który powstał na bazie badania, jakie przeprowadził Otodom na ogólnopolskiej próbie reprezentatywnej ponad 4000 osób, pokazuje, że Polacy oczekują od deweloperów aktywnego wsparcia w budowaniu relacji sąsiedzkich, jednocześnie darząc ich niskim zaufaniem. Jak w takim otoczeniu branża może zdefiniować swoją kluczową rolę w budownictwie odpowiedzialnym społecznie, integrującym lokalne społeczności, odpornym na kryzysy?

Bezpieczeństwo ponad wszystko

Kontakt z ludźmi, emocje oraz przestrzeń. To może być przepis na szczęśliwe sąsiedztwo. Dlaczego? Okazuje się, że relacje sąsiedzkie stanowią fundament poczucia bezpieczeństwa. Aż 43% osób zbadanych przez Otodom uważa poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do sąsiadów za bardzo ważny element wspólnoty. W obecnych czasach, napięć geopolitycznych i niepokojów społecznych, mieszkańcy cenią sąsiedzki monitoring i gotowość współmieszkańców tego samego osiedla do interwencji w razie potrzeby lub zagrożenia (41%) bardziej niż najlepsze systemy nadzoru.

Szczęście nie musi być mierzone metrażem

Dobry sąsiad to szczęście. Badanie Otodom udowodniło, że osoby zadowolone ze wsparcia sąsiadów oceniają swój ogólny poziom szczęścia średnio na 8 punktów w 10-stopniowej skali, podczas gdy u tych, którzy są z tego wsparcia niezadowoleni, wynik spada do lekko ponad 6 punktów. Co składa się na szczęście sąsiedzkie? Relacje między mieszkańcami buduje się na małych gestach, na przykład uśmiech przy mijaniu się (63% respondentów) i krótkie rozmowy (53%) są najważniejszymi formami kontaktu. Ciekawe jest także zjawisko, że wzajemna pomoc w drobnych sprawach, jak odbiór paczki czy podlanie kwiatów, jest deklarowana przez 35% ogółu badanych, ale aż przez 51% "szczęśliwych sąsiadów", czyli osób zadowolonych z relacji. Zatem siła wspólnoty tkwi w drobnych gestach realizowanych regularnie i na co dzień.

Oczekiwania versus rzeczywistość

Mimo deklarowanego niskiego zaufania do deweloperów aż 40% mieszkańców Polski oczekuje, że powinni oni nie tylko budować, ale także aktywizować i wspierać wzmacnianie relacji sąsiedzkich. Istotne jest przekonanie, że nawet aktywni społecznicy, którzy na co dzień mierzą się z brakiem formalnego wsparcia (21%), potrzebują deweloperów jako partnerów do sprawnego i sprawczego działania, zwłaszcza w zakresie infrastruktury i finansowania. Jest to wyraźny sygnał, że to właśnie deweloperzy dysponują kapitałem i potencjałem, by aktywnie wspierać tworzenie wspólnot sąsiedzkich, ale muszą pokonać barierę transparentności i zaufania. Sukces w tym obszarze zależy od otwartej komunikacji, oddania realnej przestrzeni decyzyjnej mieszkańcom i traktowania inwestycji mieszkaniowych przede wszystkim jako miejsca do życia, bezpiecznego i podnoszącego poziom dobrostanu mieszkańców.

– Deweloperzy, do niedawna skupieni wyłącznie na metrażu i lokalizacji, muszą przyjąć nową, szerszą rolę. Nie są już tylko budowniczymi ścian, ale architektami społecznych ekosystemów. Ich odpowiedzialność wykracza poza projektowanie placów zabaw czy miejsc współdzielonych. Dziś sukces inwestycji zależy od umiejętności stworzenia warunków dla codziennych, drobnych interakcji, to zaś wymaga mądrego planowania urbanistycznego, a także wsparcia finansowego i infrastrukturalnego dla lokalnych liderów i inicjatyw – przekonuje Agata Stachowiak, ekspertka rynku mieszkaniowego z Otodom.

Wspólna przyszłość

Jeżeli aż 48% Polaków odczuwa brak liderów animujących lokalne społeczności, to właśnie deweloperzy mogą, poprzez mądre projektowanie i transparentne działania, stworzyć przestrzenie, gdzie aktywiści, animatorzy, lokalni liderzy będą mogli integrować mieszkańców osiedli we wspólnych pasjach czy podejmowaniu wyzwań, przed którymi stanie wspólnota. Oczekiwanie społeczeństwa jest jasne. Teraz czas na deweloperów, którzy rozumieją, że ich celem jest tworzenie miejsc do życia, a nie tylko sprzedawanie metrażu. Sukces takich inwestorów będzie zależał od tego, czy zdołają przekształcić powszechny sceptycyzm w realne zaufanie, traktując wspólnotę jako ciągły, organiczny proces, a nie projekt do wybudowania.

– Dla deweloperów nowa rola to nie tylko obowiązek, ale i szansa na przewagę konkurencyjną. Inwestycje, w których buduje się silna wspólnota, są postrzegane jako prestiżowe, stabilniejsze, a ich wartość rynkowa jest bardziej odporna na wahania. Sami deweloperzy są gotowi na ten kierunek i już tworzą przestrzenie sprzyjające kreowaniu wspólnot mieszkaniowych. Potwierdza to choćby plebiscyt na szczęśliwe sąsiedztwa, w którym wyróżnione zostały między innymi osiedla Urzeka czy Atrium Oliva zlokalizowane w Gdańsku lub Osiedle Fi w Krakowie – podsumowuje Agata Stachowiak, Otodom.