Bardziej czytelne umowy i łatwiejsze ich zrywanie – to niektóre z nowych uprawnień, jakie mają przynieść procedowane w Sejmie przepisy.

Projekt ustawy - Prawo komunikacji elektronicznej (p.k.e.) ma implementować w Polsce przepisy unijnej dyrektywy ustanawiającej Europejski kodeks łączności elektronicznej. Jednym z filarów tego ostatniego aktu są przepisy dotyczące stosunków między przedsiębiorcami komunikacyjnymi a abonentami. Zasadniczy kierunek jest prosty - użytkownicy mają być lepiej poinformowani i chronieni.
- To raczej ewolucja niż rewolucja, choć będzie sporo nowości - komentuje skalę zmian Damian Karwala, radca prawny z kancelarii CMS.

Wszystko na jednej kartce

Żeby klientom łatwiej było się zorientować w ich prawach i obowiązkach, mają dostać uproszczony zestaw dokumentów.
- Proces zawierania umów z abonentami ulegnie zmianom. Zmieni się zarówno liczba, jak i rodzaje dokumentów, które operatorzy będą musieli przygotować i przekazywać klientom. Dotychczasowe liczne wzorce umowne zostaną zastąpione trzema podstawowymi dokumentami. To będą informacje przedumowne, zwięzłe podsumowanie warunków umowy oraz właściwe umowy. Przewodnia myśl jest taka, żeby zminimalizować liczbę dokumentów i zwiększyć ich przejrzystość dla klienta. Po stronie operatorów będzie to oznaczało sporo pracy: będą musieli opracować nowe wzorce dokumentów, przeszkolić personel czy zmienić systemy IT - tłumaczy Agata Pawlak, radczyni prawna z praktyki własności intelektualnej i nowych technologii kancelarii CMS.
Najbardziej przystępnym dla konsumenta dokumentem powinno być „zwięzłe podsumowanie warunków umowy”, doręczane jeszcze przed jej zawarciem. Chodzi o podstawowe informacje, m.in.: główne cechy świadczonych usług, wysokość opłat, okres obowiązywania umowy, warunki jej przedłużenia i rozwiązania. Wszystko razem, „o ile nie jest to należycie uzasadnione”, nie powinno przekraczać po wydrukowaniu jednej strony A4.

Zła jakość usług - prostsze wypowiedzenie

Łatwiejsze i mniej kosztowne ma też być rozstawanie się z operatorami. Szczególnie w przypadku, gdy konsumenci nie będą dostawali od nich tego, co firmy obiecały w umowie.
- Kiedy zaistnieją rozbieżności między warunkami umowy a jakością usług, konsument będzie mógł wypowiedzieć umowę, wskazując na winę dostawcy, któremu nie będzie wówczas przysługiwało odszkodowanie. Jednak aby skorzystać z tej możliwości, rozbieżności będą musiały być znaczące, stałe lub częste, a klient będzie musiał wyczerpać wcześniej drogę reklamacyjną - mówi Agata Pawlak.
Jest jeszcze jeden haczyk - nie będzie to dotyczyło usług dostępu do internetu, chyba że będzie ona sprzedawana w pakiecie z innymi usługami.

Za wysokie ulgi

W przypadku każdej umowy, a więc także tej o dostęp do internetu, ograniczona zostanie wysokość odszkodowania za przedwczesne jej wypowiedzenie. Obecnie nie może ono wynieść więcej niż „ulga” - obniżka podstawowej ceny przyznawana przy zawieraniu umowy.
W projekcie p.k.e. wysokość odszkodowania nie jest już zależna od ulgi, a od sumy opłat, które abonent powinien uiścić do czasu zakończenia umowy. W przypadku umowy o samo świadczenie usług odszkodowanie nie będzie mogło być wyższe niż połowa tej kwoty. Jeśli w grę będzie wchodzić też urządzenie końcowe, abonent nie zapłaci za nie więcej niż suma wszystkich opłat za sprzęt, jakie wniósłby w przypadku dotrwania do końca umowy.
To rozwiązanie nie podoba się branży. W trakcie rządowych konsultacji publicznych firmy telekomunikacyjne zwracały uwagę, że stosowane przez nie ulgi są czasem wyższe niż suma opłat wnoszonych w czasie obowiązywania umowy. W przypadku dużych ulg, np. telefonów „za złotówkę”, klient, który wypowie umowę, zapłaci odszkodowanie znacznie niższe niż rynkowa cena urządzenia, a samo urządzenie zachowa - podnosiły przedsiębiorstwa.
Rząd odpowiadał, że to dziś operatorzy nakładają formalnie zakazane kary umowne. Robią to poprzez „sztuczne zawyżanie udzielanych ulg, które istotnie przekraczają sumę opłat abonamentowych uiszczanych przez abonenta, co w większości przypadków nie znajduje uzasadnienia ekonomicznego”. Rozwiązanie pozostało więc w projekcie skierowanym do Sejmu.
- Obecnie operatorzy na starcie dają duże rabaty, żeby zachęcić do siebie klientów, wiążąc ich przez odpowiednio długi okres. Ten model zakłada, że jeśli chce się wypowiedzieć umowę wcześniej, to trzeba zapłacić więcej, żeby „inwestycja” w klienta się zbilansowała. Teraz firmy będą pewnie musiały przemodelować umowy. Mogą już nie dawać tak korzystnych ofert na wejściu. Po takim przekalkulowaniu można się spodziewać przeniesienia kosztów na klientów i wzrostu cen. Jest więc korzyść dla konsumentów, ale operatorzy będą zapewne chcieli ją sobie zrekompensować - komentuje mec. Damian Karwala.

Niespieszna implementacja

Prawnik dodaje, że firmy muszą liczyć się z karami za niestosowanie się do przepisów w wysokości do 3 proc. rocznego przychodu.
- Przypadków, w których operatorom będzie groziła kara od prezesa UKE, będzie znacznie więcej niż teraz. Katalog tych sytuacji liczy ok. 100 pozycji. Do tego dojdą nowe możliwości ograniczania działalności operatorów. Jeśli np. urząd stwierdzi, że przedsiębiorca narusza przepisy umożliwiające wypowiadanie umów w formie dokumentowej, to będzie mógł nałożyć okresowy zakaz posługiwania się tą formą przy zawieraniu umów, a w najbardziej drastycznych przypadkach naruszeń praw konsumentów - nawet zakazać wykonywania działalności telekomunikacyjnej - mówi ekspert.
Ubiegłotygodniowe pierwsze posiedzenie sejmowej komisji, która miała się zajmować projektem PKE, zostało odroczone po 20 min, bo posłowie PiS złożyli poprawki, z którymi reszta parlamentarzystów nie miała wcześniej okazji się zapoznać. Kolejne podejście - 6 lutego.©℗
ikona lupy />
Co jeszcze zmieni się w przepisach / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Projekt po I czytaniu