W 1992 r. byłem jednym z 250 wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, którzy na zaproszenie Fundacji France-Pologne uczestniczyli w dwutygodniowej wizycie studyjnej we Francji. Na mnie – osobie, która była po raz pierwszy za żelazną kurtyną – wyjazd ten zrobił ogromne wrażenie.

Polska była wówczas szara, a tam zobaczyłem świetnie funkcjonujące gminy, dla których problemy, z jakimi myśmy się wówczas borykali, były przeszłością. Wtedy nie przypuszczałem, że po ponad trzech dekadach pod względem szeroko pojętej infrastruktury, zarówno tej technicznej, jak i tej społecznej, dorównamy Francji, a w wielu przypadkach nawet ją wyprzedzimy.

Kolejne wizyty w latach 90. w innych krajach Europy Zachodniej coraz bardziej utwierdzały mnie w przekonaniu o konieczności nawiązania partnerstwa zagranicznego. Pierwszą umowę o współpracy podpisaliśmy w 2003 r. z gminą Bałaniwka z Ukrainy, okręg winnicki. Uznałem, że jest naszym obowiązkiem przekazywanie wiedzy i udzielanie pomocy gminom ukraińskim, jako swojego rodzaju spłaty długu wdzięczności za pomoc, którą otrzymaliśmy od samorządów Europy Zachodniej.

Współpraca międzynarodowa samorządów to duże wsparcie

Przez wiele lat wspieraliśmy rzeczowo i merytorycznie partnerską gminę. Pomogliśmy w założeniu w Bałaniwce ochotniczej straży pożarnej, którą wyposażyliśmy w sprzęt ratowniczy. Wsparliśmy wybudowanie linii oświetlenia ulicznego w centrum miejscowości i zainstalowanie iluminacji świątecznych. W każdym z tych przypadków korzystaliśmy ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych przeznaczonych na współpracę międzynarodową.

Innym rodzajem pomocy były moje spotkania z wójtami regionu winnickiego, podczas których przedstawiałem funkcjonowanie samorządu w Polsce. Po reformie przeprowadzonej w Ukrainie Bałaniwkę włączono w struktury większej gminy Bersad, ale nasza współpraca trwa dalej, a kulminacja wsparcia miała miejsce po rozpoczęciu pełnoskalowych działań wojennych przez Rosję trzy lata temu.

Odległość nie wyklucza współpracy

W 2004 r. podpisaliśmy kolejną umowę o współpracy, tym razem z gminami amerykańskimi. Stronę polską reprezentowały Krapkowice, Morawica i Zabierzów, a amerykańską Camas w stanie Washington i Hillsboro w Oregonie. Mogłoby się wydawać, że takie partnerstwo nie ma sensu ze względu na dzielące nas odległości. Tymczasem wielokrotnie odbyliśmy wzajemne wizyty tematyczne, w których oprócz samorządowców uczestniczyli przedsiębiorcy, lekarze, nauczyciele i ludzie kultury.

Sztandarowym projektem tej współpracy jest letni obóz języka angielskiego oraz warsztaty dla nauczycieli tego przedmiotu. Amerykańscy pedagodzy przyjeżdżają do nas jako wolontariusze na swój koszt. My pokrywamy koszty pobytu w Polsce. Jest to znakomita okazja, aby zapoznać się ze stylem pracy w amerykańskim systemie oświaty.

Dalszym skutkiem organizowania obozów języka angielskiego są coroczne wymiany młodzieży polskiej i amerykańskiej. Zarówno dorośli członkowie delegacji, jak i młodzież zakwaterowywani są w prywatnych domach. Przebywanie w rodzinach pozwala nam lepiej poznać codzienne życie w danym kraju. Oczywiście obniża to też koszty współpracy.

Zaufanie nie bierze się znikąd

W Stanach Zjednoczonych na poziomie lokalnym policja podlega pod samorząd – jednym z jego głównych zadań jest zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom. Pamiętam, że podczas jednej z wizyt w naszej gminie przedstawiciel amerykańskiej policji zwrócił się do naszego młodego strażnika miejskiego z radą, aby ten codziennie, kończąc pracę, dokonał podsumowania tego, co zrobił w danym dniu, aby zdobyć większe zaufanie mieszkańców.

Mamy też partnerskie miasta w Niemczech, we Włoszech i na Słowacji. Współpraca międzynarodowa daje nam nie tylko możliwość zdobywania wiedzy i nowych doświadczeń, ale też pozwala ocenić, w którym miejscu rozwoju jesteśmy w porównaniu do innych samorządów, nie tylko polskich.

Odpowiedź na pytanie: czy warto prowadzić współpracę międzynarodową na poziomie lokalnym jest jednoznacznie twierdząca. Przez wiele lat realizowania projektów partnerskich setki osób z zagranicy odwiedziły nasz kraj, w tym zdecydowana większość nigdy wcześniej w Polsce nie była. Przełamujemy w ten sposób często niekorzystne stereotypy na temat Polski i Polaków. Pokazujemy ogromny dorobek naszych samorządów. ©℗

opinia

Przepisy pozwalają na zbyt mało

ikona lupy />
Dr Radosław Dobrowolski, adiunkt na Wydziale Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu w Białymstoku, burmistrz Supraśla / Materiały prasowe

Wydaje mi się, jako praktykowi współpracującemu z kilkoma gminami w Europie, że państwo polskie za mało wykorzystuje samorządowców do kreowania polityki naszego państwa. W przeciwieństwie do naszych partnerów z Zachodniej Europy, zwłaszcza Niemców. My, samorządowcy, możemy być elementem wspomagającym osiąganie celów ważnych dla naszego państwa.

Szczególne perspektywy w tym zakresie są na Wschodzie, tj. w takich krajach, jak Litwa, Łotwa, Białoruś i Ukraina. Z tymi państwami mamy wspólną historię, a ich społeczności albo już są w UE, albo pretendują do wspólnoty europejskiej, jak Ukraina, albo wahają się, jak w przypadku Białorusi.

Zadaniem polskiego samorządu może być przełamywanie stereotypów, które blokują współpracę i otwartość między naszymi krajami. Szczególną rolę widzę też w powierzeniu przez państwo polskie pewnych zadań budujących dobre relacje samorządowe w obszarze państw Trójmorza, które zainicjowała Polska i Chorwacja. Teraz jest to szczególnie ważne, w czasie zagrożenia związanego z eskalacją polityki rosyjskiej w tej części Europy. ©℗