Szefowej służby cywilnej zależy na tym, aby w tym roku limit mianowań został wypełniony. Mniej skomplikowane pytania na teście i inne ułatwienia mają przyczynić się do tego sukcesu.
Zgodnie z art. 42 ustawy o służbie cywilnej (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 409) pracownik, który chce zostać urzędnikiem mianowanym, kieruje do szefa służby cywilnej zgłoszenie do postępowania kwalifikacyjnego. Składa się je od 1 stycznia do 31 maja.
W ubiegłym roku okazało się, że mimo większej niż w poprzednich latach liczby chętnych niewielu kandydatom udało się zdać egzamin na urzędnika mianowanego. Nie wypełnili oni limitu, który wynosił 400 miejsc. Ostatecznie, wraz z absolwentami Krajowej Szkoły Administracji Publicznej (KSAP), zakwalifikowanych zostało tylko 251 osób. W tym roku ma być inaczej. Nie znaleźli się chętni w rządzie, którzy zmieniliby przepisy, ale poszukano innych rozwiązań, które mają sprawić, że zaplanowany na ten rok limit 500 miejsc zostanie wypełniony. Kandydaci będą mieć dostęp do przykładowych pytań, jakie mogą zostać zadane w trakcie egzaminu, a pytania mają być bardziej zrozumiałe.
Pracownik mianowany powinien przede wszystkim krytycznie myśleć
– Sprawdzian wiedzy i test umiejętności nie powinny być łatwe. Muszą być bardziej dopasowane do potrzeb i profilu urzędnika mianowanego. Nie chcemy, aby ludzie uczyli się na pamięć danych tylko na potrzeby egzaminu. Nie chcemy nikogo łapać na braku wiedzy. Natomiast chcemy sprawdzić, czy dana osoba wie, gdzie danej wiedzy szukać – zapowiada Anita Noskowska-Piątkowska, szefowa służby cywilnej.
Według niej egzamin ma pozwolić wyłonić urzędników, którzy potrafią myśleć krytycznie, a przy tym kreatywnie rozwiązywać problemy.
W ocenie ekspertów taka zapowiedź, że kandydat ma nie uczyć się informacji na pamięć, ale wiedzieć, gdzie ich szukać, trochę przypomina podstawy programowe w szkołach. Nauczyciele również mają wymagać od uczniów kreatywnego myślenia, a nie wkuwania.
– Do tej pory egzamin na urzędników mianowanych był postrzegany jako bardzo trudny. Oczywiście pewne modyfikacje i ułatwienia być może należy wprowadzić. Nie można jednak doprowadzić do tego, że będzie on bardzo łatwy i to tylko dlatego, aby ogłosić sukces i pochwalić się, że wreszcie udało się wypełnić ustalony przez rząd limit – przestrzega prof. dr hab. Jolanta Itrich-Drabarek, członek rady naukowej KSAP z Uniwersytetu Warszawskiego.
Miejsce do wyboru
To niejedyne ułatwienie, które ma sprawić, że w tym roku prościej niż zwykle będzie można zostać urzędnikiem mianowanym. W przeciwieństwie do ubiegłych lat egzamin odbędzie się w trzech miejscowościach, a nie tylko w Warszawie (również w Poznaniu i Krakowie).
– Decyzja, aby rozbić postępowanie kwalifikacyjne na inne miasta niż Warszawa, była logicznym następstwem kierunku, aby ułatwić uczestnikom udział i ograniczyć ich koszty. Wciąż jest to tylko pierwszy z kroków. W tym roku na tyle pozwalały nam przepisy prawa. Chcemy, żeby uczestnicy i uczestniczki nie musieli martwić się logistycznymi kwestiami egzaminu, a skupili się wyłącznie na warstwie merytorycznej – przekonuje Anita Noskowska-Piątkowska.
Z naszych informacji wynika, że docelowo egzamin ma być przeprowadzany w formie zdalnej. Tu jednak też konieczna byłaby nowelizacja przepisów.
Dualne kształcenie urzędników
Na zwiększenie liczby urzędników mianowanych ma też wpłynąć możliwość kształcenia dualnego w KSAP wprowadzonego przez poprzednią władzę. Co ciekawe, w tego typu edukacji mają uczestniczyć nie tylko pracownicy służby cywilnej, ale też zatrudnieni, do których ma zastosowanie ustawa z 16 września 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1917 ze zm.). Rekrutacja zaplanowana jest na 28 marca 2025 r. Dodatkowo w ogłoszeniu zamieszczona jest informacja, że szkolenie dualne jest dla osób, które chcą rozwijać swoje kompetencje przywódcze i nowoczesne umiejętności zarządcze. Jednak okazuje się, że tylko pracownicy korpusu mogą liczyć po zakończeniu kształcenia na akt mianowania, a osoby spoza tylko na dyplom KSAP. Szefowa służby cywilnej nie ukrywa, że chciałaby także w tym zakresie zmienić przepisy.
– Oczywistą konsekwencją ukończenia kształcenia w trybie dualnym dla pracowniczek i pracowników służby cywilnej jest możliwość uzyskania mianowania. Pozostałe osoby nie mają takiej opcji. Dlatego w mojej opinii w przypadku kształcenia dualnego lepszym rozwiązaniem byłoby pozostawienie możliwości podjęcia takiej nauki członkom korpusu służby cywilnej. Natomiast taka zmiana wymagałaby nowelizacji ustawy – zauważa Anita Noskowska-Piątkowska. – Ustawa o KSAP wskazuje, że szkoła kształci i wspomaga profesjonalizację kadr administracji publicznej. Nie ogranicza zatem działań szkoły do tej części administracji, która wchodzi w skład służby cywilnej. Dlatego aktualna oferta szkoły skierowana jest do całej administracji. Słuchacze i słuchaczki KSAP przede wszystkim mogą rozwinąć kluczowe kompetencje, poszerzyć wiedzę oraz nawiązać wartościowe kontakty – dodaje.
Takie rozwiązanie jednak budzi emocje u pracowników urzędów państwowych.
– Po co mi kształcenie dualne, jeśli po jego zakończeniu nie mogę otrzymać mianowania tylko dlatego, że nie pracuję w administracji rządowej, a np. w Instytucie Pamięci Narodowej lub Kancelarii Sejmu lub Senatu – mówi pracownik jednego z urzędów państwowych spoza korpusu. – Słuchacze KSAP po zakończeniu nauki otrzymują akt mianowania, a premier proponuje im pracę w administracji rządowej. Obecne przepisy okazują się nielogiczne i zakładam, że ktoś, będąc na moim miejscu, nie będzie chciał z tej oferty skorzystać – dodaje.
Profesor Stefan Płażek, adwokat i adiunkt w Uniwersytecie Jagiellońskim, przyznaje, że zmiany w prawie dotyczące administracji państwowej, nie tylko służby cywilnej, są konieczne i pożądane. – Uzyskanie mianowania i tak daje niewielkie szanse na otrzymanie posady kierowniczej. Bez rozwiązań prawnych efektem kolejnych mianowań jest jedynie to, że urząd musi więcej wydać na dodatki stałe dla tych osób. Tymczasem trzeba mieć pomysł na ich zagospodarowanie – postuluje profesor. ©℗