Niespodziewany przebieg miały prace Senatu nad rządowym projektem nowelizacji prawa ochrony środowiska (dalej: ustawa). Przewiduje on m.in., że miasta mające 20 tys. lub więcej mieszkańców będą musiały przyjmować plany adaptacji do zmian klimatu. To realizacja jednego z kamieni milowych Krajowego Planu Odbudowy. Łącznie dzięki zmianie przepisów Polska ma zyskać 10 mld zł.
Najpierw senackie komisje poparły poprawkę Stanisława Gawłowskiego z Koalicji Obywatelskiej (KO) przewidującą wprowadzenie do rad nadzorczych wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej (WFOŚiGW) przedstawicieli delegowanych przez zarządy województw. Jednak ostatecznie Senat przyjął ustawę w wersji przedłożonej przez Sejm. Jak się dowiedział DGP, zmiana decyzji została poprzedzona gorącymi politycznymi dyskusjami.
Gorąco na komisjach i nie tylko
Chodzi o cofnięcie zmian wprowadzonych przez poprzedni rząd (PiS-owski) w 2017 r. Odebrano wtedy samorządom województw faktyczny wpływ na kształtowanie rad nadzorczych WFOŚiGW (patrz: infografika). Od tego czasu sejmiki województw nie mają również kompetencji do nadawania tym organom statutów określających ich wewnętrzną organizację i szczegółowy tryb działania. Od lat samorządy zabiegają o powrót do poprzednich rozwiązań, szczególnie teraz – kiedy rządzi koalicja zapowiadająca decentralizację państwa (pisaliśmy o tym m.in. w artykule „Samorządy domagają się przyspieszenia obiecanych reform”, DGP nr 212/2024). Kierownictwo Ministerstwa Klimatu i Środowiska jest temu przeciwne, bo – jak tłumaczy – WFOŚiGW realizują dziś programy finansowane przez UE o zasięgu krajowym, więc potrzebny jest centralny nadzór nad nimi.
Poprawka senatora Stanisława Gawłowskiego wywołała gorącą dyskusję, chociaż miała mniejszy zakres niż to, co proponują samorządy, czyli powrót do stanu sprzed zmian wprowadzonych przez Prawo i Sprawiedliwość. Chodziło o zastąpienie w radzie nadzorczej WFOŚiGW przedstawiciela wskazywanego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) osobą z nadania zarządu województwa.
– Jestem za dyskusją, wypracowaniem konsensusu dla takich rozwiązań, lecz apeluję, żeby nie robić tego w tej ustawie, ponieważ są to na tyle daleko idące zmiany, że mam obawy o kamienie milowe, które ta ustawa z opóźnieniem wdraża – argumentowała Urszula Zielińska, wiceminister klimatu i środowiska. Jednocześnie w odpowiedzi na pytania senatorów o prace w resorcie nad ponownym usamorządowieniem WFOŚiGW nie wskazała konkretów.
– Minął rok pracy rządu – zwrócił uwagę senator Zygmunt Frankiewicz z Koła Senackiego Niezależni i Samorządni – i zaproponował przyjęcie poprawki. Zadowoleni z takiego obrotu sprawy byli też przedstawiciele samorządów, którzy stwierdzili, że ta sprawa będzie papierkiem lakmusowym podejścia rządu do przywracania lokalnym władzom należnego statusu.
Jak się dowiedział DGP, poprawka przyjęta przez senatorów zaskoczyła rządzącą większość. Rozpoczęły się kuluarowe rozmowy o tym, jak wybrnąć z tej sytuacji. – Napięcie było ogromne – słyszymy od osoby znającej kulisy negocjacji. Rozważano wprawdzie nawet rozszerzenie poprawki i powrót do stanu sprzed 2017 r., jednak senaccy legislatorzy stwierdzili, że wykraczałoby to poza zakres ustawy i wymagałoby odrębnej nowelizacji. Zachwycone nie było Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ), które ma dziś wpływ na kształt nie tylko NFOŚiGW, lecz także wojewódzkich funduszy.
– Nie wynika to z niczego innego niż z tego, że stracą 16 przedstawicieli w radach nadzorczych wojewódzkich funduszy – dodaje nasz rozmówca.
KPO mogłoby być zagrożone
Senatorowie rządzącej większości dali się przekonać argumentacją, że przedłużanie procesu legislacyjnego zagrozi wypłaceniu Polsce 10 mld zł z KPO, ponieważ już dziś realizacja kamieni milowych jest opóźniona. Ostatecznie poprawki poparli więc głównie senatorowie PiS, będący w mniejszości, i ustawa trafi na biurko prezydenta w wersji przyjętej przez Sejm. Parlamentarzyści KO zapowiadają jednak, że to nie koniec prac nad ponownym usamorządowieniem wojewódzkich funduszy.
– Umówiliśmy się ze wszystkimi siłami politycznymi z Koalicji 15 października, że zostawiamy ustawę bez poprawek, ale w I półroczu, jeśli nie w I kw. 2025 r., wrócimy z całym pakietem przywracającym samorządność m.in. w wojewódzkich funduszach ochrony środowiska. Mamy te zmiany przygotowane jeszcze z poprzedniej kadencji. To obietnica, której przypilnujemy – deklaruje Magdalena Kochan, senator KO.
Według autora poprawki taka inicjatywa powinna jednak wyjść z resortu klimatu. – Wzywam Szymona Hołownię do tego, żeby zdyscyplinował panią minister Hennig-Kloskę i spowodował, żeby przygotowała projekt ustawy przywracający samorządom nadzór nad wojewódzkimi funduszami – komentuje Stanisław Gawłowski.
Podobnie na ten nieoczekiwany zwrot akcji zareagowali samorządowcy. – Będziemy przekonywać rząd i parlamentarzystów, że to potrzebna i dobra zmiana. Przede wszystkim dla realizacji celów, dla których powstały wojewódzkie fundusze, a więc po to, żebyśmy mieli lepsze klimat i środowisko. Cieszę się z tej deklaracji i liczę na to, że senatorowie, jeśli rząd będzie się ociągał, rzeczywiście zrobią taki duży krok do przodu – podkreśla Marek Wójcik, ekspert ds. legislacyjnych Związku Miast Polskich i sekretarz strony samorządowej Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. ©℗
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Ustawa o zmianie ustawy – Prawo ochrony środowiska oraz niektórych innych ustaw przyjęta przez Senat bez poprawek