W pierwszym roku działania systemu kaucyjnego przewidziano dla producentów napojów okres przejściowy, ale łagodniejsze traktowanie nie obejmie każdego. Handlowcy za brak zbiórek zapłacą. Kary mogą wynieść nawet 500 tys. zł na sklep.

System kaucyjny ma ruszyć zgodnie z planem 1 stycznia 2025 r. Nie zmieniły tego ani apele przedsiębiorców, ani próby storpedowania tego rozwiązania przez niektórych samorządowców. Ministerstwa Klimatu i Środowiska (MKiŚ) nie przekonało to, że większość producentów napojów już dziś ostrzega, że do systemu wejdą najwcześniej w czerwcu 2025 r., oraz to, że działalność od Nowego Roku zadeklarował zaledwie jeden operator.

Dla realnego startu systemu może to być niemała przeszkoda, ponieważ zgodnie z ustawą o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi (Dz.U. z 2023 r. poz. 1852), to właśnie operatorzy odpowiadają za uruchomienie i prowadzenie systemu kaucyjnego. Dziś wiadomo, że powstanie co najmniej kilku operatorów, jednak większość zainteresowanych wciąż czeka na stosowne zezwolenia, a realny start działalności zapowiada najwcześniej na wiosnę przyszłego roku.

Wejście w życie systemu już 1 stycznia stawia w niekorzystnej sytuacji sklepy. Nie przewidziano dla nich okresu przejściowego, przysługującego producentom

Równie nieskuteczne okazało się zwracanie przez przedsiębiorców uwagi na to, że data wejścia w życie kaucji powinna być opóźniona, bo nowelizacja ustawy wprowadzającej system kaucyjny utknęła na etapie prac w rządzie. A to oznacza, że związany z nią proces legislacyjny zakończy się dopiero jesienią. Zatem na wdrożenie kluczowych zmian zostanie zbyt mało czasu. Szanse, że wraz z nowym rokiem przy zakupie plastikowych butelek o pojemności do 3 l oraz metalowych puszek o pojemności do 1 l kasjer pobierze od nas 50 gr kaucji, którą następnie odzyskamy po przyniesieniu pustego opakowania do dowolnego sklepu o powierzchni większej niż 200 mkw., są dosyć nikłe.

Resort klimatu swój upór w sprawie nieopóźniania startu systemu kaucyjnego tłumaczy tym, że 2025 r. ma być okresem przejściowym, w którym producenci będą karani za brak wejścia do systemu niemal symbolicznie. Opłata produktowa nakładana na tych, którym nie uda się osiągnąć wymaganego w ustawie 77-proc. progu odzysku opakowań, wyniesie zaledwie 10 gr za 1 kg plastiku albo metalu. Okazuje się jednak, że ulgowe traktowanie nie dotyczy wszystkich.

Za wszystko zapłacą sklepy

– Wejście w życie systemu już 1 stycznia, czyli za mniej niż pół roku, stawia w niekorzystnej sytuacji przede wszystkim sklepy. W przeciwieństwie do producentów nie przewidziano dla nich żadnego okresu przejściowego. To natomiast oznacza, że już od Nowego Roku za brak zbiórki opakowań objętych systemem kaucyjnym będzie można je ukarać kwotą sięgającą nawet 500 tys. zł na sklep – ostrzega Piotr Mazurek, ekspert ds. gospodarki obiegu zamkniętego z Konfederacji Lewiatan.

Nasz rozmówca podkreśla, że bez dobrze przygotowanych wszystkich uczestników systemu, w tym operatorów, system kaucyjny nie zacznie prawidłowo działać.

– Oprócz stosunkowo niskich kar dla wprowadzających, w postaci opłaty produktowej, możliwe są też, niestety, bardzo wysokie kary dla sklepów. Dlatego warto dać wszystkim więcej czasu na lepsze przygotowanie – apeluje Piotr Mazurek.

Taką ocenę sytuacji podzielają również sami handlowcy. W rozmowach z DGP zwracają uwagę na to, że bez operatorów działających na rynku rozpoczęcie zbiórki pustych butelek i puszek nie będzie możliwe. Nieoficjalnie przedstawiciele sklepów przyznają, że najprawdopodobniej będą skazani na podpisanie umowy z PolKą, tzn. jedynym operatorem, który zadeklarował rozpoczęcie działalności od 1 stycznia. W praktyce jednak oznaczałoby to zdanie się zupełnie na warunki podyktowane przez tego operatora. Ponieważ to nie ustawa, lecz operator decyduje o tym, ile pieniędzy dostanie sklep na pokrycie kosztów utrzymania infrastruktury służącej do zbierania opakowań oraz przeszkolenie obsługującego ją personelu. W przypadku gdy działałoby więcej operatorów, handlowcy mieliby większe pole do negocjowania korzystnych dla siebie warunków.

– Karanie sklepów nie jest zasadne. Wciąż nie mamy znowelizowanej ustawy, a więc brakuje nam ustabilizowania sytuacji prawnej. De facto nie przewidziano też dla nas właściwego vacatio legis. Wobec tego nakładanie na sklepy kar za brak zorganizowania systemu byłoby przejawem głębokiej niesprawiedliwości – uważa Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu.

Podobne stanowisko prezentuje Karol Stec, dyrektor ds. koordynacji projektów z Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, który skarży się na to, że MKiŚ po raz kolejny nie uwzględniło interesów handlu, co według niego wskazuje na nierówne traktowanie uczestników systemu.

– Ministerstwo twierdzi, że ustawa przewiduje okres przejściowy we wdrażaniu systemu kaucyjnego. Problem w tym, że dotyczy on wyłącznie wprowadzających, czyli producentów. To oni zapłacą mniejsze kary za brak zbiórek. Tymczasem sklepy nadal mają obowiązek rozpoczęcia zbiórki od stycznia 2025 r. zgodnie z zezwoleniami wydanymi dla operatorów. Za brak przystąpienia do systemu grożą nam kary do 500 tys. zł, które inspekcja może nakładać na tę samą placówkę nawet codziennie – mówi Karol Stec.

Niezadowoleni klienci

Nasz rozmówca podkreśla, że choć realnie system kaucyjny zacznie działać najwcześniej w połowie 2025 r., to już od 1 stycznia w sklepach pojawią się klienci, którzy będą chcieli zwrócić butelki PET oraz puszki i uzyskać za ich zwrot 50 gr. Zdaniem Karola Steca będzie tak nawet w przypadku tych opakowań, które nie zostały oznaczone kodem kreskowym. W rezultacie to sklep będzie odpowiedzialny za wyjaśnianie konsumentowi, dlaczego zbiórka wciąż nie ruszyła. Stanie się tak, mimo że przyczyną opóźnienia będzie brak operatorów, a nie zaniedbanie placówki handlowej.

– Swoje niezadowolenie klient wyrazi w sklepie. Dodatkowo placówki handlowe będą tracić dobrą reputację jako te, które nie radzą sobie z nowym systemem. To jednak nie koniec. Nie zapominajmy, że to na sklep spadnie koszt zakupienia i zainstalowania automatu. Ich ceny wahają się od 100 tys. do 160 tys. zł. Do tego dochodzi jeszcze koszt obsługi, przeszkolenia personelu, sprzątania itp. Dlaczego to my mamy ponosić te koszty? – pyta Karol Stec.

Z kolei Maciej Ptaszyński upomina się o przyspieszenie prac legislacyjnych nad nowelizacją ustawy. Według niego sklepy już dziś powinny znać standardy techniczne potrzebne do zakupu automatów służących do zbiórek kaucyjnych. Bez nich wydawanie kilkudziesięciu tysięcy złotych na infrastrukturę kaucyjną jest pozbawione sensu.

– Prawda jest jednak taka, że tworzenie systemu kaucyjnego zrzucono na barki handlowców. Już dziś dźwigamy ogrom obowiązków. Nie wyobrażam sobie, by miano nas karać za niesprostanie wymogom, których urzeczywistnienie nie zależy od nas. To byłby absurd, jednak ustawa daje organom nadzoru taką możliwość, więc niestety obawy pozostają aktualne – konkluduje Maciej Ptaszyński.

Ustawa daje podstawy do karania

O to, czy Państwowa Inspekcja Handlowa będzie mogła karać sklepy o powierzchni powyżej 200 mkw., które nie ze swojej winy nie rozpoczną od Nowego Roku zbierania opakowań objętych systemem kaucyjnym, zapytaliśmy dr. Sergiusza Urbana, szefa zespołu ochrony środowiska oraz partnera w kancelarii WKB Lawyers. Według niego nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zrealizował się właśnie taki, niekorzystny dla handlowców, scenariusz.

– Niestety praktyka wygląda tak, że o nałożeniu kary decydują przepisy, a nie to, czy przedsiębiorca jest w stanie realnie im sprostać. Urzędnik zajrzy po prostu do ustawy i jeśli nie zobaczy przesłanek umożliwiających odstąpienie od karania, to nałoży na sklep karę. Brak operatorów albo inne trudności nie będą w tym przypadku żadną okolicznością łagodzącą – wyjaśnia dr Sergiusz Urban.

Zapytaliśmy resort klimatu, czy przy okazji nowelizacji ustawy rozważa wprowadzenie dla sklepów okresu przejściowego, takiego jak w przypadku producentów napojów. Do czasu zamknięcia tego wydania DGP nie otrzymaliśmy odpowiedzi. ©℗

ikona lupy />
Nad sklepami wisi widmo olbrzymich kar / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe