Właściciele prowadzący szkoły w chmurze mają nadzieję, że rzecznik praw obywatelskich przekona nową minister edukacji do zwiększenia wydatków budżetowych na te szkoły. Takim rozwiązaniom stanowczo sprzeciwiają się samorządy.

Fundacja Edukacji Domowej, Fundacja Szkoła w Chmurze oraz Rada Społeczności Rodziców i Opiekunów Szkoły w Chmurze apelują o przywrócenie poprzednich stawek finansowania na poziomie 0,8 dla wszystkich szkół na uczniów w edukacji domowej, i to bez względu na ich liczbę w danej placówce. Przekonują, że dzięki temu zwiększy się dostępność takiej formy nauki dla osób chętnych. Takie pismo zostało wystosowane do dr. hab. Marcina Wiącka, rzecznika praw obywatelskich (RPO). Ten postanowił ująć się za tymi podmiotami. i wystąpił w tej sprawie do Barbary Nowackiej, minister edukacji narodowej.

Zgodnie z pkt 40 załącznika do rozporządzenia ministra edukacji i nauki z 8 grudnia 2023 r. w sprawie sposobu podziału części oświatowej subwencji ogólnej dla jednostek samorządu terytorialnego w roku 2024 (Dz.U. z 2023 r. poz. 2755) w przypadku, gdy liczba uczniów uczących się w edukacji domowej wynosi do 200, wysokość subwencji mnoży się przez tzw. wagę 0,8, a w sytuacji, kiedy ich liczba przekroczy 200 uczniów – mnoży się odpowiednio przez 0,4, a nawet 0,2. Wszystko zależy od liczby dzieci i młodzieży, które uczą się w danej placówce również stacjonarnie.

W ocenie ekspertów, jeśli nawet nowe kierownictwo resortu edukacji przychyliłoby się do argumentacji szkół w chmurze, zwiększenie wskaźnika wagi z 0,2 do 0,8 wydawałoby się w tym roku budżetowym mało realistyczne.

– Wszystko zależy od polityki nowej minister. Do samorządów wpłynęły już informacje o wstępnej wysokości subwencji oświatowej. Z uwagi na podwyżki i tak będzie ona większa. Przywrócenie szkołom w chmurze wagi z 0,2 do 0,8 może nastąpić wskutek zmiany wydatków przewidzianych w dziale 82 ustawy budżetowej lub uruchomienia rezerwy. Oczywiście wskaźnik 0,2 przy liczniejszych szkołach wydaje się zbyt mały i można tu wypracować pewien kompromis, który jednak najprawdopodobniej obowiązywałby dopiero od 2025 r. Jednak zmiana tego rozporządzenia mogłaby zostać, z pewnymi zastrzeżeniami, wprowadzona w tym roku, ale najpóźniej do połowy lutego, kiedy to do samorządów trafią już pieniądze na subwencję oświatową – wyjaśnia Grzegorz Pochopień z Centrum Doradztwa i Szkoleń OMNIA, były dyrektor departamentu współpracy samorządowej MEN.

Samorządy niechętnie patrzą na szkoły w chmurze, które dodatkowo wprowadzają dla uczniów zdalne zaliczanie egzaminów. Poprzednia ekipa rządząca nie zdążyła uchwalić przepisów, które miały zakazać takich praktyk. Eksperci podkreślają, że takie formy całkowicie zdalnego prowadzenia zajęć (łącznie z egzaminami semestralnymi) z pewnością obniżają koszty utrzymania placówek. Dodatkowo rodzice, którzy każdego roku po 30 września wypisują dzieci ze szkół stacjonarnych i przenoszą do tych uczących zdalnie, stwarzają duży kłopot lokalnym włodarzom. Samorządy w takiej sytuacji muszą zabezpieczyć z własnych środków pieniądze na kształcenie tych dzieci.

Przed 2015 r. waga na ucznia w edukacji domowej wynosiła 1,0. Po przejęciu władzy przez PiS została obniżona do 0,6. Ostatecznie przy dużych placówkach ten wskaźnik zmalał do 0,2.

– Zbyt pochopnie rzecznik opowiedział się po stronie firm oświatowych, bo tak należy nazwać właścicieli szkół prowadzących takie placówki w chmurze. Jesteśmy absolutnie krytyczni wobec podnoszenia wag dla tych placówek. Już obecnie te kwoty są kompromisem z naszej strony. Nie zdziwiłbym się, gdyby jedna firma doprowadziła do tego, że duża szkoła zostałaby podzielona na 200 mniejszych po 200 uczniów. Wystarczy tylko dodać przy nazwie cyfrę i już waga wyniesie 0,8, a nie 0,2 – oburza się Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. Wskazuje, że prowadzenie takich szkół jest świetnym biznesem. – Z naszych wyliczeń wynika, że prowadzenie zdalnej szkoły jest znacznie mniej kosztowne niż tych tradycyjnych, które my musimy utrzymywać – przekonuje. ©℗