W większości polskich miast wskazówki dotyczące dobrych praktyk w zakresie kształtowania przestrzeni publicznej są rozproszone w wielu różnych dokumentach. Eksperci rekomendują tworzenie krajowych i lokalnych standardów.
Chociaż tylko niecałe 4 proc. miast powyżej 5 tys. mieszkańców przyznaje się do posiadania jednego, kompleksowego dokumentu zawierającego standardy realizacji inwestycji w przestrzeni publicznej, to czynnikami determinującymi jakość tych inwestycji są m.in. tryb przygotowania inwestycji czy zapewnienie partycypacji społecznej. To niektóre wnioski płynące z raportu „Rynki, place i deptaki – jakość inwestycji w przestrzeni publicznej po 2015 roku” przygotowanego przez Obserwatorium Polityki Miejskiej Instytutu Rozwoju Miast i Regionów (IRMiR).
Rozproszone wytyczne
W badaniu tylko 22 z 557 miast zadeklarowały, że posiadają standardy lub wytyczne dotyczące kształtowania przestrzeni publicznej. Autorzy zwracają jednak uwagę, że część z nich to dokumenty metropolitalne (np. Standardy dostępności ruchu pieszych dla miast i gmin Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii), więc rzeczywista liczba ośrodków, w których funkcjonują takie dokumenty, jest większa.
– Wskazówki, jak tworzyć takie przestrzenie – dobre praktyki – często są w miastach rozproszone w wielu komórkach organizacyjnych urzędu, w różnych dokumentach. Dlatego rekomendujemy – zarówno na poziomie lokalnym, jak i centralnym – audyt wykonanych inwestycji, żeby na tej podstawie zidentyfikować, w jakich obszarach najczęściej pojawiają się problemy – podkreśla dr Paweł Pistelok, współautor raportu, i dodaje, że standardy powinny być bazą wskazówek, z której miasto mogłoby korzystać, np. formułując opis przedmiotu zamówienia czy wytyczne do konkursu urbanistyczno-architektonicznego. W opinii ekspertów IRMiR standardy powinny dotyczy kilku kluczowych kwestii – oświetlenia, przeszkód (np. krawężników) czy szerokości przestrzeni dla pieszych (patrz: infografika).
Pod tym kątem w raporcie przebadano szczegółowo, odbywając wizyty studyjne, wybrane nowe inwestycje w 14 miastach, z których połowa zadeklarowała posiadanie standardów. Najlepiej wypadało osiedle Zamenhofa-Opata Hackiego w Gdyni (23,5 pkt na 24 możliwe), najsłabiej ul. Probusa we Wrocławiu (13,5 pkt). Autorzy zwracają jednak uwagę, że ta ostatnia jest łącznikiem prowadzącym do parku, co wpłynęło na ostateczny wynik.
– Naszego raportu w żadnym razie nie należy traktować jako rankingu miast, w którym jedno miasto jest na pierwszym miejscu, a inne na ostatnim. Zawsze należy mieć na uwadze funkcję przestrzeni, w której powstaje inwestycja, i otoczenie obszaru – komentuje dr Paweł Pistelok. Chociaż różnice nie były duże, to okazało się, że nieznacznie lepiej wypadły przestrzenie w miastach, które nie przyjęły standardów. Średnio uzyskały 19,9 pkt, a pozostałe miasta – 19,3 pkt. Badanie pokazało również, że wpływ na jakość inwestycji ma wybór odpowiedniej procedury. Więcej punktów zyskały miasta stosujące konkurs urbanistyczno-architektoniczny, który – w porównaniu ze standardową procedurą przetargową – ma więcej etapów i w większym stopniu angażuje wszystkich interesariuszy w prace nad projektem.
Główne problemy
Na podstawie wyników badań i rozmów z przedstawicielami części samorządów w raporcie stworzono rekomendacje w formie przepisu na przestrzeń publiczną. Do najważniejszych należy m.in. tzw. długi rozbieg, który zakłada poświęcenie maksymalnie dużo czasu na fazę przedprojektową. W ocenie miejskich urzędników zmorą inwestycji jest pośpiech, co odbija się na jakości projektu i finalnym efekcie. Istotne jest także rozeznanie podziemnych instalacji i sieci, ponieważ bardzo często samorządy nie znają ich gestorów, przez co niemożliwe jest zaplanowanie w inwestycji nasadzeń drzew. Część wniosków dotyczy również konieczności rozpoznania potrzeb wszystkich interesariuszy i zapewnienia udziału mieszkańców w projektowaniu inwestycji.
Tę diagnozę potwierdzają samorządowcy. W przypadku ul. Dworcowej w Katowicach postawiono na warsztaty architektoniczne, w których kilka uznanych pracowni przedstawiło swoje prace. – Były one dyskutowane w różnych środowiskach, nie tylko architektów, ale wszystkich zainteresowanych. Wybrano projekt do realizacji, powstała dokumentacja projektowa, która również na każdym etapie była konsultowana – mówi Adam Kochański ze spółki Katowickie Inwestycje, a wcześniej wieloletni naczelnik wydziału inwestycji Urzędu Miasta Katowice.
Podobnie było w Dąbrowie Górniczej przy okazji zmian na ul. 3 Maja (nieobjęta badaniem). – Chcieliśmy ją ożywić i wspólnie z mieszkańcami planowaliśmy np., gdzie powinny być ławki, kwietniki, co powinno być przebudowane – wskazuje Bożena Borowiec, wiceprezydent miasta. W Dąbrowie Górniczej są również praktykowane tzw. spacery badawcze, dzięki którym przy urzędzie miejskim stanęły dwie dodatkowe ławki – ze względu na uciążliwą, szczególnie dla osób starszych, odległość od magistratu do parkingu. I chociaż do tej pory brak dokumentu z wytycznymi nie przeszkadzał w podejmowaniu tego rodzaju działań, to miasto zdecydowało się na jego stworzenie we współpracy z Politechniką Śląską. – Uznaliśmy, że jeżeli będziemy mieli takie standardy, to będzie dokument, do którego będziemy mogli odsyłać nowych inwestorów – jeśli coś planujesz, musisz się do tego dostosować – mówi Bożena Borowiec.
Nie wszędzie jednak planowane jest wdrożenie takiego dokumentu. – Każdą inwestycję należy traktować indywidualnie, szczególnie te nietuzinkowe, które nie dotyczą tylko budowy chodnika czy zatok postojowych. Jestem przeciwny tworzeniu procedur koniecznie niezbędnych, ponieważ może to zwalniać urzędników od myślenia. Przewodnik czy zbiór postępowań mógłby nakierować ich działania na wypełnianie ankiety, odhaczanie „check listy”, a nie wypracowywanie kompromisu wspólnie z mieszkańcami – ocenia Adam Kochański. ©℗