Nagły zastrzyk gotówki odbija się finansową czkawką. – Ustawodawca nie przewidział takich nietypowych sytuacji – alarmują samorządowcy. Resort finansów obiecuje zmianę prawa.
Nagły zastrzyk gotówki odbija się finansową czkawką. – Ustawodawca nie przewidział takich nietypowych sytuacji – alarmują samorządowcy. Resort finansów obiecuje zmianę prawa.
Nowe Warpno to niewielka, niczym się niewyróżniająca gmina z woj. zachodniopomorskiego. Jednak to właśnie ta jednostka zaliczy w tym roku najbardziej spektakularny spadek dochodów podatkowych na mieszkańca, jeśli wierzyć prognozom Ministerstwa Finansów (MF). Resort wyliczył, że w 2016 r. będzie to nieco ponad 2 tys. zł w przeliczeniu na głowę, rok wcześniej było to ponad 13 tys. zł. Co się stało? Przypadek Nowego Warpna jest równie skomplikowany, co absurdalny. I niejedyny w kraju.
Ale po kolei. W latach 2009–2013 gmina otrzymała w ratach 150 mln zł zaległego podatku od urzędu morskiego. Dla gminy z rocznym budżetem na poziomie 6–7 mln zł była to gwiazdka z nieba. Gmina ten niespodziewany prezent postanowiła wydać na inwestycje. Ale szybko pojawiły się komplikacje. Z puli 150 mln zł aż 42 mln Nowe Warpno musiało oddać na janosikowe dla mniej zamożnych gmin. A to nie koniec problemów.
Wpłaty na janosikowe traktowane są jako wydatki bieżące. Ich poziom ma znaczenie przy obliczaniu potencjału zadłużeniowego gminy, czyli ile kredytów dany urząd może jeszcze zaciągnąć. Zawarty w ustawie o finansach publicznych indywidualny wskaźnik zadłużenia bierze bowiem pod uwagę relację wydatków bieżących danego samorządu w stosunku do jego dochodów bieżących (pod uwagę brane są wyniki finansowe jednostki za trzy poprzedzające lata). Jeżeli jest zachowana równowaga (lub udało się wypracować nadwyżkę operacyjną, czyli dochody są wyższe niż wydatki), gmina może zaciągać kolejne zobowiązania, np. pod inwestycje.
Dzięki 150 mln zł od urzędu morskiego, które poszły na inwestycje i wpłaty na janosikowe, Nowe Warpno odnotowało ogromny poziom wydatków na poziomie 50–60 mln zł rocznie, osiągając dochody bieżące z samych podatków na typowym dla tej gminy poziomie 3 mln zł. W świetle indywidualnego wskaźnika zadłużenia nie została więc zachowana równowaga między wydatkami i dochodami bieżącymi.
– Efekt jest taki, że choć gmina od 2009 r. nie ma zaciągniętego zobowiązania w banku, gdyż wykorzystała nadwyżkę w postaci wpłaty zaległego podatku od urzędu morskiego, to przez najbliższe 2–3 lata nie będzie mogła zaciągnąć żadnego kredytu czy pożyczki. Tymczasem pilnie musimy zrealizować projekt kanalizacyjny w gminie, a nie mamy za co – tłumaczy skarbniczka Nowego Warpna Jolanta Jędrzejczak.
Poziom 13 tys. zł z dochodów podatkowych na mieszkańca był dla Nowego Warpna incydentalną sytuacją, która jednak latami będzie gminie odbijać się czkawką.
Rok temu podobne tąpnięcia podatkowe odczuły np. Krynica Morska (ponad 21 tys. zł w 2014 r., teraz niecałe 3,4 tys. zł) czy Frombork (spadek z 2 tys. zł do niecałych 980 zł). To samo dzieje się na innych szczeblach samorządu. Powiat polkowicki w 2012 r. uzyskał nadzwyczajnie duże dochody z podatku nałożonego na KGHM (21,9 mln zł). Dla porównania dochody powiatu z CIT w 2014 r. wyniosły zaledwie 6 mln zł. Ale to właśnie w owym roku powiat musiał zapłacić 20,8 mln zł janosikowego za chwilowe eldorado z 2012 r. (wypłaty janosikowego wylicza się na podstawie danych sprzed dwóch lat), co stanowiło 103 proc. jego dochodów. Na szczęście większość tej kwoty – prawie 15 mln zł – udało się odzyskać przy podziale janosikowego między jego beneficjentów.
Zdaniem ekspertów przykłady te są dowodem na to, że w przypadku ustawowych regulacji dotyczących zadłużenia lokalnych władz mamy do czynienia z luką prawną.
– Zasadniczą słabością wzoru jest to, że opiera się na danych historycznych. Brakuje wentyla, który pozwoliłby rozwiązać sytuacje nadzwyczajne – zauważa dr Aleksander Nelicki, ekspert od finansów komunalnych i współautor „Raportu o stanie samorządności w Polsce”.
Jego zdaniem co do zasady lepiej byłoby zamiast do historii odwoływać się do prognoz i planów samorządów.
/>
– Tu jednak pojawia się problem wiarygodności tych prognoz. Jak wiemy, ministerstwo nie chciało przyjąć takiej koncepcji. Być może więc w takich sytuacjach powinno przewidzieć możliwość, by np. pod ściślejszą kontrolą regionalnej izby obrachunkowej gmina mogła być zwolniona i nie stosować sztywno regulacji zadłużeniowych przewidzianych we wzorze ustawowym – wskazuje dr Nelicki.
Resort finansów przyznaje, że przepisy art. 243 ustawy o finansach publicznych mają charakter ogólny i nie uwzględniają incydentalnych sytuacji, które mogą wystąpić w samorządach. Zapowiada więc zmiany w prawie.
– W pracach nad kolejną nowelizacją przepisów regulujących możliwości zadłużania się samorządów sytuacja, która wystąpiła w Nowym Warpnie, zostanie poddana analizie – deklaruje resort.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama