Samorządy wolałyby wydać mieszkańcom całe paliwo do końca kwietnia, nie wszędzie jednak się uda i sprzedaż końcowa na nowych zasadach to plan awaryjny. Jeszcze mniej gmin wykorzysta węgiel na własne potrzeby.
O ile od początku uruchomienia preferencyjnej sprzedaży węgla gminy alarmowały przede wszystkim o nieregularnych dostawach paliwa, to z czasem – głównie ze względu na ciepłą zimę – zaczęło się nasilać zjawisko nieodbierania przez mieszkańców już zamówionego węgla. W toku negocjacji strony samorządowej z rządem wypracowano nową procedurę końcowej sprzedaży bez limitów i ograniczeń terytorialnych, która ma ruszyć od 1 maja (nowelizacja czeka na podpis prezydenta) i potrwać maksymalnie do końca lipca (pisaliśmy o tym w artykule „Sprzedaż węgla do końca lipca i bez limitów”, DGP nr 47/2023). Po tym czasie gminy chciałyby jasnej deklaracji rządu, czy przewiduje wznowienie preferencyjnej sprzedaży jesienią, czy sytuacja na rynku unormowała się na tyle, że nie będzie to konieczne.
Różna sytuacja gmin
Dane pozyskane przez DGP (patrz: infografika) pokazują, że wprawdzie większość gmin planuje przeprowadzić sprzedaż końcową paliwa, jednak wolałyby jak najwięcej węgla wydać w ciągu najbliższych dni. – Część mieszkańców chce jeszcze zakupić, część rezygnuje. Sytuacja jest dynamiczna i trudno nam oszacować, jak to będzie ostatecznie wyglądać. Liczymy na to, że do końca kwietnia uda się to załatwić przynajmniej formalnie, czyli że mieszkańcy wpłacą kwoty i będziemy wydawać węgiel – mówi Waldemar Nalazek, wójt gminy Osiecznica (woj. dolnośląskie).
W samorządach nie widać dużego zainteresowania nową procedurą sprzedaży. Tylko przedstawiciele gmin: Żarów (woj. dolnośląskie), Lewin Brzeski (woj. opolskie) i Limanowa (woj. małopolskie), informują, że w ostatnich dniach coraz więcej mieszkańców zwraca się do lokalnych władz z pytaniami o uruchomienie sprzedaży końcowej. – Wciąż mamy duże zainteresowanie węglem, w tym zainteresowani są mieszkańcy innych gmin – wskazuje Patrycja Sozańska z Urzędu Miejskiego w Żarowie.
Ze względu na przystępną cenę paliwa niektórzy mieszkańcy chcą skorzystać ze sprzedaży końcowej z myślą o kolejnej zimie. – Są mieszkańcy zgłaszający chęć zakupu węgla ponad zakupione 3 t – na zapas, na nowy sezon grzewczy – mówi Jolanta Szyler z Urzędu Gminy Limanowa. Węgiel tanieje jednak również w prywatnych składach, więc nie ma pewności, ilu mieszkańców odłoży zakup paliwa na przyszły sezon na czas po wakacjach. – Ceny na składach opału w naszej gminie są o 30 zł wyższe za tonę niż cena, którą oferowała gmina, czyli 1950 zł – informują urzędnicy z Proszowic (woj. małopolskie). Gmina Piątek pozostały węgiel planuje pozostawić do dyspozycji gminnego ośrodka pomocy społecznej, w gminie Żarów zapotrzebowanie zgłosiły dwie szkoły. To jednak nieliczne przypadki, bo większość gmin wymieniła już źródła ciepła. – W takiej sytuacji gminy zostawią węgiel w dyspozycji firm, z którymi współpracowały – mówi Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP.
Samorządy nie chcą węgla na stałe
Trudno znaleźć gminę, która po doświadczeniach z ostatnich kilku miesięcy chciałaby wracać do sprzedaży węgla jesienią. – Sądzę, że sytuacja na tyle się unormowała, że powtórki nie będzie – liczy Waldemar Nalazek.
Samorządy chciałyby jednak jasnej deklaracji w tej sprawie. – Baliśmy się, że rząd pójdzie na skróty i węgiel z gminami pozostanie na dłuższy czas. Takich deklaracji nie ma, ale równocześnie na nasze pytania nie padła odpowiedź: OK, kończymy z tym, to była jednorazowa kwestia i będziemy się skupiać na racjonalizacji zachowań rynkowych – mówi Leszek Świętalski.
Lokalni włodarze nadal uważają, że skoro rząd zdecydował się na regulowanie ceny węgla, to powinien pozostawić dystrybucję w rękach profesjonalnych składów dysponujących odpowiednią infrastrukturą i doświadczeniem. – W tym rachunku musimy pamiętać o tym, że wyeliminowaliśmy z rynku przedsiębiorców, firmy rodzinne, pozbawiliśmy ich podstawowego przychodu i w tym kontekście nie wiem, czy to w ogóle miało sens – dodaje Leszek Świętalski. Samorządowcy przyznają, że w mijającym sezonie grzewczym preferencyjna sprzedaż węgla spełniła swoją rolę, ale woleliby poprzestać na jednorazowej interwencji. – Udało się rozwiązać ten problem dzięki sprawności naszych urzędników. To nie jest tak, że teraz ktoś będzie przypinał sobie medale, a tak naprawdę to wszystko spadło na samorządy – podsumowuje Waldemar Nalazek. ©℗