Od września wielu uczących w szkołach podstawowych będzie musiało zadowolić się „gołym” albo niepełnym etatem, innych obejmą zwolnienia. To skutek mniejszej liczby oddziałów, a co za tym idzie – zmniejszonego wymiaru godzin lekcyjnych. W tym samym czasie w szkołach ponadpodstawowych nauczyciele zarobią dużo więcej niż obecnie. Wszystko dzięki podwójnemu rocznikowi i nadgodzinom.
Takie wnioski płyną z arkuszy organizacyjnych na nowy rok szkolny. Do 29 maja 2023 r. samorządy mają czas na ich zatwierdzenie (patrz: infografika). Z dokumentami zapoznały się już oświatowe związki zawodowe, a kuratorzy właśnie je analizują. Choć dokumenty te bywają jeszcze zmieniane we wrześniu, to już teraz wyłania się z nich ponura przyszłość dla nauczycieli w szkołach podstawowych. W tym roku ich mury opuści bowiem ostatni rocznik sześciolatków, który został objęty obowiązkiem nauki. Dziś to rodzice decydują, czy sześciolatka zapisać do szkoły, czy pozostawić w przedszkolu. Niemal wszyscy decydują się na to drugie rozwiązanie.
Przyczyna problemów
– Wychodzi od nas sześć klas VIII, a pojawiają się tylko cztery klasy IV. To mniej o ok. 60 godzin, a to oznacza kilka etatów do likwidacji. Dwie osoby odchodzą na emeryturę i tylko dlatego nie planujemy zwolnień, ale większość nauczycieli będzie miała „gołe” etaty, choć wcześniej mieli godziny ponadwymiarowe – mówi Jacek Rudnik, wicedyrektor w Szkole Podstawowej nr 11 im. Henryka Sienkiewicza w Puławach, członek zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
– W podstawówkach jest prawdziwy dramat. Dyrektorzy informują nauczycieli, że w nadchodzącym roku szkolnym nie będą mieć dla nich pełnego etatu albo wręcz w ogóle nie mają dla nich pracy. Takiej sytuacji nie ma jeszcze w szkołach ponadpodstawowych, ale wszystko przed nami – potwierdza Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP).
– Dla nauczycieli podstawówek informacja, że ich zarobki w kolejnym roku będą jeszcze niższe od tegorocznych, to nieszczęście. Tymczasem w szkołach ponad podstawowych brakuje nauczycieli. Sytuację może pogorszyć jeszcze to, że pod koniec sierpnia niektórzy mogą zdecydować się przejść na emeryturę lub wykorzystać urlop dla poratowania zdrowia. A to wszystko to nieprzemyślane skutki wcześniejszych reform wprowadzonych bez rozwiązań osłonowych – wskazuje Sławomir Wittkowicz, członek prezydium Forum Związków Zawodowych i przewodniczący WZZ „Forum-Oświata”.
Liczą i planują
Sonda DGP potwierdza obawy związkowców. Z naszych informacji wynika, że z uwagi na duży spadek liczby klas w szkołach podstawowych samorządy nie zatwierdzą arkuszy organizacyjnych na nowy rok szkolny z taką samą liczbą etatów jak w zeszłym roku. Szefowie placówek oświatowych zdają sobie z tego sprawę i wprowadzają do dokumentów odpowiednie korekty. Czas na zwolnienia nauczycieli mają do końca maja (potem jest to niemożliwe ze względów organizacyjnych).
Przemysław Czarnek, minister edukacji, chce, by przed wrześniem weszły w życie przepisy, które umożliwiają nauczycielom pracę na więcej niż półtora etatu
W łódzkich szkołach podstawowych są obecnie 1794 oddziały, a w przyszłym roku będzie ich o 70 mniej. W ponadpodstawowych placówkach sytuacja jest odwrotna, bo oddziałów jest obecnie 903, a planowanych jest o 121 więcej. W Tychach dziś jest 490 klasy w podstawówkach, a od września będzie 461. W placówkach ponad opodstawowych oddziałów ma być więcej. – Ostateczna liczba etatów zależy tu od końcowej liczby utworzonych oddziałów, której jeszcze nie znamy – mówi Ewa Grudniok, rzecznik prasowy urzędu miasta w Tychach.
Miasto Imielin wyliczyło, że obecnie na terenie gminy jest 40 klas, a od września będzie o dwie mniej. Oznacza to, że potrzeba sześć etatów mniej.
– Obecnie mamy 147 oddziałów w szkołach podstawowych w mieście i 31 w gminnych szkołach wiejskich. W kolejnym roku zaplanowanych jest o siedem mniej. Oznacza to zmniejszenie liczby etatów o 60, czyli 14 proc. Wynika to nie tylko ze zmniejszenia liczby oddziałów, ale również z zakończenia urlopów dla poratowania zdrowia. Niestety nie jesteśmy w stanie oszacować liczby kolejnych takich urlopów ani liczby uczniów z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego – mówi Małgorzata Leśniewska, zastępca dyrektora Gminnego Zarządu Oświaty w Nysie.
Podkreśla, że w ich gminie nie było konieczności zwolnień nauczycieli. – Umowy na czas określony nie będą przedłużane, zmniejszyła się też liczba godzin ponad wymiarowych dla pozostałych nauczycieli – informuje.
Związki zawodowe zarzucają samorządowcom, że w wielu przypadkach przy planowaniu nowego roku szkolnego oszczędzają nawet wtedy, gdy nie powinni tego robić.
– Otrzymałem właśnie informację, że burmistrz Rumi na Pomorzu zasugerował dyrektorom podległych placówek, aby w ogóle nie wpisywali do arkuszy etatów dla nauczycieli specjalistów, czyli pedagogów i psychologów – skarży się Krzysztof Baszczyński.
Wiceprezes ZNP zapowiada, że związek będzie interweniować w tej sprawie w resorcie edukacji.
Problem wziął się stąd, że od września 2022 r. zostały wprowadzone minimalne limity etatowe dla nauczycieli specjalistów. Wiele samorządów wykorzystało to jako pretekst do zmniejszenia liczby zatrudnionych na tych stanowiskach.
– W praktyce bywa tak, że tam, gdzie wcześniej był pedagog na pełen etat, teraz planowany jest na pół etatu, bo przepisy takie minimum narzucają – tłumaczy Krzysztof Baszczyński.
Gaszenie pożaru
Zdaniem ekspertów rozwiązaniem na nadchodzący rok szkolny byłaby możliwość dorabiania nauczycieli z podstawówek w szkołach ponadpodstawowych. Niestety w wielu przypadkach osoby z okrojonym wymiarem etatu nie mają odpowiednich kwalifikacji, aby uczyć jednocześnie w liceum lub technikum.
Krzysztof Baszczyński sugeruje, by w takich przypadkach dyrektorzy szkół występowali do kuratorów o zgodę na pracę dla takiej osoby, która w trakcie zatrudnienia uzupełni brakujące kwalifikacje. Najczęściej tak pracują nauczyciele języków obcych, którzy jednocześnie studiują. – Taki proces jest jednak żmudny i wymagający wzmożonego wysiłku, a nie daje takiej osobie gwarancji, że będzie miała tę dodatkową pracę w szkole średniej w kolejnych latach – mówi wiceszef ZNP.
Resort edukacji zdaje sobie sprawę z problemu i ma plan, jak zaradzić brakom kadrowym w szkołach ponadpodstawowych. Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki, zapowiedział, że przed wrześniem zaczną obowiązywać przepisy, które umożliwiają nauczycielom pracę na więcej niż półtora etatu.
Dziś formalnie nie ma takiej możliwości, ale dyrektorzy szkół mają sposób na obejście tego problemu. Dokonując odpowiednich opisów w arkuszach organizacyjnych, przyznają tzw. godziny doraźne na brakujących etatach, które w praktyce są również ponadwymiarowymi.
Może być gorzej?
Dziś w resorcie edukacji odbędzie się kolejne spotkanie ze związkami zawodowymi w ramach zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty. Tym razem mają być dyskutowane rozwiązania dotyczące przywrócenia wcześniejszych emerytur dla nauczycieli. Prawo do nich ma być nabywane po 30 latach pracy, w tym po 20 latach pracy w oświacie.
– Jeśli tego typu zmiany zostałyby wprowadzone w najbliższym czasie, namieszałyby one w polityce kadrowej samorządowych szkół i przedszkoli. Część nauczycieli, którzy spełniają te warunki, od razu odeszłaby na wcześniejszą emeryturę – przewiduje Tomasz Malicki, wicedyrektor Technikum nr 2 w Krakowie. ©℗