Właściciel działki odpowiada za usunięcie nielegalnie składowanych na niej odpadów tylko wtedy, gdy nie uda się ustalić ich posiadacza; postępowanie nie może się ograniczyć do ustalenia właściciela ziemi - wskazał Rzecznik Praw Obywatelskich w skardze do sądu administracyjnego.
Jak poinformowano we wtorek na stronie Rzecznika, RPO Marcin Wiącek wniósł do jednego z wojewódzkich sądów administracyjnych skargę w sprawie kobiety, która ma zapłacić 130 tys. zł za wywóz ze swej działki niebezpiecznych odpadów, o których nie wiedziała, że są tam składowane.
Jednak zdaniem Rzecznika wydanie przez burmistrza w tej sprawie decyzji o usunięciu odpadów i obciążenie kosztami właścicielki działki - wobec posiadanych przez niego dokumentów mogących służyć ustaleniu rzeczywistego posiadacza odpadów - powinien zostać uznany za istotne naruszenie norm odnoszących się do gromadzenia i oceny materiału dowodowego.
Sprawa dotyczy odkrycia przez inspekcję ochrony środowiska na jednej z nieruchomości odpadów niewiadomego pochodzenia zagrażających ludziom i środowisku, które trafiły tam w październiku 2021 r. Były to beczki z chemikaliami, elementy samochodowej tapicerki i lodówka. Odpady znajdowały się na nieutwardzonej ziemi, część beczek była uszkodzona, widoczne były przecieki do gruntu. Oceniono, że dalsze pozostawanie odpadów w tym miejscu grozi zanieczyszczeniem sieci wodociągowej.
Burmistrz nakazał właścicielce działki ich usunięcie i wydał decyzję o wykonaniu zastępczym usunięcia odpadów, czego koszt oszacowano na około 130 tys. zł. Jak zaznaczył RPO, właścicielka "jako osoba źle sytuowana i schorowana nie ma na to środków", a "odpady były składowane bez jej zgody i wiedzy przez jej syna".
W swej skardze RPO przyznał, że zgodnie z ustawą o odpadach "domniemywa się, że władający powierzchnią ziemi jest posiadaczem odpadów znajdujących się na nieruchomości". "Przyjmuje się, że wprowadzone przez ustawodawcę domniemanie zdejmuje z organów prowadzących postępowanie obowiązek dociekania z urzędu, kto był wytwórcą odpadów" - zaznaczył Wiącek.
"Nie oznacza to jednak, że postępowanie dowodowe może się w każdych warunkach ograniczyć do ustalenia władającego powierzchnią ziemi" - podkreślił RPO. Dodał, że właściciel działki "odpowiada bowiem za usunięcie nielegalnie na niej zdeponowanych odpadów jedynie wówczas, gdy nie uda się ustalić rzeczywistego posiadacza odpadów".
Tymczasem w tej sprawie - zdaniem RPO - "burmistrz błędnie przyjął, że funkcjonowanie domniemania prawnego stanowi w istocie przerzucenie na władającego powierzchnią ziemi ciężaru ustalenia rzeczywistego posiadacza odpadów".
W swojej skardze Rzecznik zaznaczył, że w momencie wydawania decyzji o usunięciu odpadów znane były już akta śledztwa w sprawie składowania tych odpadów, w którym zarzuty postawiono synowi właścicielki działki. "Mimo powyższego, organ zaniechał w istocie przeprowadzenia dowodów z dokumentów, które znalazły się w jego posiadaniu" - wskazał RPO.
W sprawie karnej w czerwcu zeszłego roku sformułowano akt oskarżenia. "Rozstrzygnięcie w tych warunkach sprawy poprzez nakazanie usunięcia odpadów uczestniczce postępowania należy określić jako co najmniej przedwczesne" - ocenił Wiącek.
W związku z tym Rzecznik zawnioskował do WSA o uchylenie decyzji burmistrza wobec właścicielki działki oraz wstrzymanie wykonania wydanego nakazu do rozstrzygnięcia całej sprawy. "Niewątpliwie bowiem podjęcie przez uczestniczkę działań zmierzających do usunięcia odpadów wiąże się ze znacznymi kosztami, które będą dla niej trudne do udźwignięcia" - zaznaczył Wiącek w skardze zamieszczonej na stronie Biura RPO. (PAP)
autor: Marcin Jabłoński
mja/ par/