Już od wiosny ministerstwa i samorządy będą mogły korzystać z Rządowej Chmury Obliczeniowej. KPRM wynegocjuje im też dostęp do chmurowych pakietów biurowych.

Oszczędności i podniesienie bezpieczeństwa danych – to tylko najważniejsze cele, jakie ma Rządowa Chmura Obliczeniowa (RChO). Na zlecenie KPRM tworzy ją Centralny Ośrodek Informatyki (COI). Już na wiosnę mają uzyskać do niej dostęp pierwsze instytucje.
– Dziś każdy urząd ma swoją serwerownię, jednak nie zawsze w profesjonalnym data center. Przetwarzanie danych w pomieszczeniach niebudowanych z przeznaczeniem pod infrastrukturę IT wiąże się z dużym ryzykiem, np. pożaru lub zalania. Może w nim też nie wytrzymać klimatyzacja, co doprowadzi do uszkodzenia urządzeń. Jeśli nie było redundancji urządzeń, taka sytuacja może prowadzić do utraty danych. Dlatego coraz powszechniejszym sposobem na magazynowanie danych są usługi chmurowe. Ich dostawca buduje infrastrukturę i zabezpieczenia, a my po prostu wysyłamy mu nasze dane i uzyskujemy do nich nieprzerwany dostęp – wyjaśnia Maciej Górski, dyrektor departamentu zarządzania systemami w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Dostawcą chmury może zostać komercyjna firma. W Europie rynek zdominowany jest przez trzy podmioty: 72 proc. takich usług dostarczają Amazon, Microsoft i Google. – Są jednak dane, których nie możemy umieścić w chmurze komercyjnej – zastrzega Górski. Dlatego rząd tworzy własne rozwiązanie, które buduje COI.
– W RChO będą umieszone kluczowe systemy administracji rządowej, w szczególności te, w których przetwarzanie danych powinno być pod ścisłą kontrolą państwa – tłumaczy Adam Kuklewicz z zespołu komunikacji tej instytucji.
Jednym z pierwszych systemów, które trafią do RChO, będzie portal Gov.pl. Usługi będą dostępne także dla jednostek administracji publicznej, skorzystają z niej sądy, ministerstwa, samorządy, ZUS, NFZ, szpitale, uczelnie i inne, które wymienione są w art. 9 (pkt 1–13) ustawy z 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych. Jak zapowiada KRPM, dostęp do chmury nie będzie obowiązkowy, prawdopodobnie będzie także wiązał się z opłatą. Jaką? Tego na razie nie wiadomo.
Jak przekonuje COI, gra jest jednak warta świeczki, bo rządowa chmura pomoże zoptymalizować koszty obrotu danymi. – Nie będzie już potrzeby, aby każda jednostka pozyskiwała serwery fizyczne z dużym zapasem. Chmura umożliwia nam dynamiczne przydzielanie zasobów w zależności od aktualnych potrzeb. W bardzo szybkim tempie jesteśmy w stanie obsłużyć piki danych, ale także ograniczyć zasoby, jeśli akurat są niewykorzystywane – wyjaśnia Kuklewicz. – Kolejną zaletą jest to, że rozwiązania chmurowe dają możliwość łatwego i bezpiecznego przechowywania danych. Bardzo szybko jesteśmy w stanie reagować na wszelkie awarie czy akty sabotażu – dodaje. A tych nie brakuje. Jak wynika z danych NASK, z roku na rok lawinowo zwiększa się aktywność cyberprzestępców. Tylko w tym roku cyberprzestępcy doprowadzili do wycieku danych pracowników Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu i sparaliżowali pracę Centralnego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
I nic dziwnego – coraz bardziej wyrafinowane metody wymagają wykwalifikowanych pracowników, a ich z kolei brakuje na rynku. Albo ich zatrudnienie przekracza możliwości finansowe pojedynczych jednostek.
Jak jednak zwraca uwagę Łukasz Olejnik, niezależny badacz i konsultant prywatności, autor książki „Filozofia cyberbezpieczeństwa”, nie wszystkie dane nadają się, by trzymać je w chmurze. – Dobrze bym się zastanowił nad przenoszeniem całych baz danych o zdrowiu ludności czy ważnych rejestrów państwowych. Rozważyłbym także, jakiego rodzaju klauzulowane dane można przenosić – przekonuje.
– Istnieją dodatkowe mechanizmy takiego zabezpieczania danych, aby nie dało się ich łatwo zidentyfikować czy – w przypadku wycieku – rozkodować. W wielu krajach informacje tego typu przechowywane przez sektor publiczny po odpowiednim zabezpieczeniu trafiają do chmury, czasem w postaci zanonimizowanej. Pozwala to na wykorzystanie mocy obliczeniowej chmury i sztucznej inteligencji do przetwarzania danych, ale odbywa się to w sposób anonimowy – dodaje Sławomir Lubak, partner i lider zespołu transformacji chmurowych w Deloitte.
Rządowa Chmura Obliczeniowa to niejedyne rozwiązanie tego typu, nad jakim pracuje obecnie rząd. Centrum Obsługi Administracji Rządowej (COAR) prowadzi postępowanie na dostawę pakietu biurowego działającego w chmurze. Chodzi o rozwiązania Microsoftu lub równoważne. Zadaniem wybranych wykonawców będzie wynegocjowanie z producentem jak najlepszej ceny subskrypcji, a potem dostarczenie licencji do chętnych instytucji. Będą one zgłaszać zapotrzebowanie na platformie zakupowej udostępnionej przez KPRM i tam prowadzić postępowanie wykonawcze. Dzięki takiemu rozwiązaniu cała procedura od zgłoszenia do uzyskania dostępu do usługi ma zająć tylko kilka dni. Co ważne, to nie rząd będzie płacił za oprogramowanie, a chętne do ich uzyskania instytucje. Zainteresowanie takim rozwiązaniem miało zgłosić do kancelarii premiera ok. 500 samorządów. Otwarcie ofert nastąpi w przyszły wtorek.
Postępowanie ma pilotażowy charakter. Jeśli okaże się, że tak skonstruowany program będzie cieszył się dużym zainteresowaniem, KPRM nie wyklucza kontynuowania podobnych działań także w przyszłości. A być może również z rozszerzeniem zakresu usług. ©℗