Kryzys energetyczny i trudna sytuacja gospodarcza nie oznaczają, że samorządy odpuszczają walkę ze smogiem. Strażnicy miejscy kontrolują, czym mieszkańcy palą, i wypisują mandaty.

Funkcjonariusze sprawdzają przede wszystkim, czy w domowych piecach, na posesjach czy w ogródkach działkowych wbrew zakazowi z ustawy o odpadach (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 699 ze zm.) palone są śmieci oraz czy przestrzegane są zapisy obowiązujących w danym regionie uchwał antysmogowych - dotyczące źródła ciepła czy dopuszczonego do spalania paliwa. Ci, którzy łamią przepisy, muszą liczyć się z konsekwencjami - najczęściej będzie to mandat w wysokości do 500 zł wystawiony przez straż miejską. Jeśli jednak sprawa trafi do sądu, to grzywna może wzrosnąć do 5000 zł. W skrajnych przypadkach termiczne przekształcanie odpadów poza specjalną spalarnią może skończyć się nawet aresztem.

Kontrole i mandaty za spalanie odpadów. Mniej, niż przewidywano

Wbrew powszechnym obawom, że w związku z wysokimi cenami legalnych paliw w okresie grzewczym domy będą ogrzewane śmieciami, wyniki kontroli przeprowadzanych w miastach pokazują, że takich przypadków jest stosunkowo niewiele (patrz: infografika). - Odpadów szczęśliwie nie spalamy tak dużo, jak można byłoby podejrzewać. To jest ta pocieszająca wiadomość, bo była bardzo duża obawa o to, że odpady będą spalane masowo - komentuje Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego.
Urzędnicy miejscy zwracają jednak uwagę, że sezon grzewczy dopiero się rozpoczyna, a we wrześniu i w październiku utrzymuje się dość wysoka temperatura. Mimo to wciąż zdarzają się niechlubne wyjątki. W Warszawie od 1 września br. podczas ponad 600 kontroli strażnicy miejscy odnotowali spalanie m.in.: polakierowanych futryn okiennych, płyt meblowych czy laminatów drewnopodobnych. Ujawniono również spalanie plastiku - zużytych butelek i innych sztucznych opakowań, a nawet pieluch. - Najczęstszym odpadem, jaki ujawniany jest w piecach przez strażników, są odpady roślinne, najczęściej z własnych ogrodów - wskazuje warszawska straż miejska. Dla porównania w całym zeszłym roku ze względu na podejrzenie spalania odpadów przeprowadzono łącznie ponad 13,5 tys. kontroli, które zakończyły się wystawieniem 522 mandatów. Z kolei w 2020 r. na ponad 14,5 tys. kontroli wymierzono 672 kary. Najczęściej kontrole są efektem zgłoszeń od mieszkańców. W Warszawie było tak w 467 przypadkach. W Lublinie na 41 kontroli 23 zgłoszenia pochodziły od zaniepokojonych obywateli. Tu, choć wystawiono tylko dwa mandaty, to dotyczyły one palenia płytą meblową.
Piotr Siergiej zwraca uwagę, że duża dysproporcja między liczbą kontroli a nałożonymi mandatami może wynikać z faktu, że choć dym unoszący się z kopciuchów alarmuje mieszkańców o zagrożeniu, to wciąż w wielu miejscach palenie w kotłach niskiej jakości jest dozwolone. W Warszawie mandaty mogą posypać się od 1 stycznia 2023 r., od kiedy kopciuchy będą zakazane.

Drony pomagają funkcjonariuszom w kontroli dymu z kominów

Część gmin ma specjalistyczne drony, które pomagają strażnikom miejskim w kontrolowaniu dymów ulatujących z kominów. Strażnicy z Katowic wskazują, że podczas jednego lotu drona, trwającego cztery godziny, są w stanie sprawdzić zawartość dymu nawet w kilkudziesięciu budynkach. Nawet drony, które nie mają czujników, przydają się w pracy miejskich strażników. - Dron, który jest na wyposażeniu Referatu Ekologicznego, nie ma czujników do kontroli jakości powietrza, wyposażony jest jedynie w kamerę. Funkcjonariuszom pomaga sprawdzać duże obszary w krótkim czasie - wskazują gdańscy urzędnicy. W Poznaniu kontrole przeprowadza konsorcjum firm, które ma podpisaną umowę z miastem - jeden dron zwiadowca monitoruje dym, drugi, pomiarowy, jest wysyłany w razie podejrzenia zanieczyszczenia, aby zassać próbki do mobilnego laboratorium. W przypadku miast dysponujących statkami bezzałogowymi najczęstszą praktyką jest wysyłanie ich na wstępną kontrolę mającą za zadanie wytypowanie domów, do których następnie z kontrolą przychodzą strażnicy. Zgodnie z art. 379 prawa ochrony środowiska (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1973 ze zm.) funkcjonariusze mogą wejść do domu czy na posesję w godzinach od 6 do 22, a w przypadku nieruchomości, w których prowadzona jest działalność gospodarcza - przez całą dobę.

Kontrole straży miejskiej - za węgiel brunatny kar nie będzie

Poza powszechnym zakazem palenia odpadami mieszkańcy muszą mieć również świadomość zapisów obowiązujących w danym miejscu uchwał antysmogowych. - Uchwały antysmogowe podejmowane przez sejmiki województw mogą wprowadzać dodatkowe ograniczenia dotyczące spalania określonych paliw - w stosunku do tych zakazów, które są w ustawach - przypomina Mateusz Karciarz z Kancelarii Radców Prawnych Jerzmanowski i Wspólnicy. Dla przykładu w Katowicach strażnicy miejscy sprawdzają, czy w piecach nie są spalane - zakazane uchwałą - węgiel brunatny, flot czy muł. W przypadku tego pierwszego sytuacja zmieniła się po wejściu w życie ustawy o zasadach realizacji programów wsparcia przedsiębiorców w związku z sytuacją na rynku energii w latach 2022-2024 (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2088), która dopuściła sprzedaż węgla brunatnego wszystkim odbiorcom, w tym gospodarstwom domowym. Na mocy ustawy palenie węglem brunatnym nie podlega karze od 15 września br. do końca kwietnia przyszłego roku. Z kolei toczące się już postępowania o ukaranie umarza się, a prawomocne mandaty nakładające karę grzywny podlegają uchyleniu - w obu przypadkach, jeśli dotyczą czynów popełnionych od 15 września.
Według ekspertów to jednak nie węgiel brunatny, palony stosunkowo rzadko, będzie największym problemem tej zimy. - Najgorszą wiadomością jest to, że węgiel kamienny ma zniesione normy jakości. Jeśli chodzi o zanieczyszczenie powietrza, jego rozległość, to będzie główny sprawca - nie ma wątpliwości Piotr Siergiej. ©℗
Tak miasta kontrolują piece / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe