Nieznacznie obniżyła się skuteczność pośredniaków w doprowadzaniu do zatrudnienia osób bez pracy. W 2021 r. było to też droższe niż rok wcześniej

84,5 proc. wynosiła w ubiegłym roku średnia wartość wskaźnika efektywności zatrudnieniowej uzyskanej przez wszystkie powiatowe urzędy pracy (PUP). Z kolei wskaźnik efektywności kosztowej sięgnął 16,6 tys. zł. Dane Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej pokazują, że ich skuteczność pogorszyła się w porównaniu z 2020 r. Jednocześnie zdaniem resortu obecny sposób ustalania wysokości obydwu wskaźników nie do końca odzwierciedla rzeczywisty poziom skuteczności podejmowanych przez pośredniaki działań, dlatego w projekcie ustawy o aktywności zawodowej została zaproponowana zmiana przepisów związana z ich wyliczaniem.

Dobry wynik

Wartość wskaźników efektywności zatrudnieniowej i kosztowej jest określana na podstawie najczęściej wykorzystywanych przez PUP instrumentów aktywizacji osób bezrobotnych. W 2021 r. ten katalog obejmował siedem form pomocy, w tym te najpopularniejsze: staż i jednorazową dotację na założenie działalności gospodarczej. Pierwszy ze wspomnianych wskaźników, dotyczący efektywności zatrudnieniowej, wskazuje na procentowy udział liczby osób bezrobotnych, które w trakcie lub po ukończeniu udziału w podstawowych formach aktywizacji zawodowej zostały zatrudnione, w stosunku do ogólnej liczby osób bez pracy, które w nich uczestniczyły. Natomiast efektywność zatrudnieniowa oznacza stosunek kwoty wydatków Funduszu Pracy - poniesionych przez PUP na finansowanie podstawowych form aktywizacji - do liczby osób, które w trakcie lub po zakończeniu ich stosowania zostały wykazane jako zatrudnione.
Do tej pory wskaźnik efektywności zatrudnieniowej z roku na rok stopniowo wzrastał, czemu oczywiście sprzyja dobra sytuacja na rynku pracy z historycznie niską stopą bezrobocia. Swój maksymalny poziom osiągnął w latach 2019-2020, gdy wynosił ponad 85 proc.
- To, że w 2021 r. efektywność zatrudnieniowa obniżyła się do 84,5 proc., nie świadczy o jakimś drastycznym pogorszeniu skuteczności urzędów, wręcz przeciwnie, pozostaje ona wciąż wysoka - mówi Dorota Otok, dyrektor PUP w Tychach. Dodaje, że przy ustalaniu tego wskaźnika jest istotne nie tylko to, aby doszło do zatrudnienia, lecz także do jego utrzymania przez minimum 30 dni w ciągu trzech miesięcy od zakończenia uczestnictwa w danej formie aktywizacji, na co pośredniak nie zawsze ma wpływ.
Nie bez znaczenia jest też to, jakie instrumenty są wykorzystywane przez urząd. Przykładowo jeśli przyznaje dużo dotacji na własny biznes, to wtedy wymóg prowadzenia działalności przez określony czas zostaje praktycznie zawsze spełniony, bo zależy na tym osobie, która otrzymała pieniądze i chce uniknąć konieczności ich zwrotu w razie przedwczesnego zamknięcia działalności.
- Trzeba również wziąć pod uwagę, że mamy różne urzędy w różnych regionach, nie wszędzie jest łatwo znaleźć pracę. Dlatego jeśli w skali całego kraju wskaźnik efektywności zatrudnieniowej wynosi więcej niż 80 proc., to jest to bardzo dobry wynik - podkreśla Maria Michaluk, zastępca dyrektora Gdańskiego Urzędu Pracy.

Kosztowna skuteczność

O ile w przypadku wskaźnika efektywności zatrudnieniowej chodzi o to, aby był jak najwyższy, to w przypadku efektywności kosztowej odwrotnie - lepiej, gdy jest jak najniższy, bo co do zasady doprowadzenie do zatrudnienia osoby bezrobotnej nie powinno być zbyt drogie. Tymczasem wartość tego drugiego wskaźnika wzrosła z 11,9 tys. zł w 2020 r. do 16,6 tys. zł, a więc prawie o 40 proc. Jednak, jak tłumaczą urzędnicy, jest to przede wszystkim efekt zmieniających się stawek wsparcia, jakie przysługują w ramach poszczególnych form aktywizacji.
- Pracodawca, który wnioskuje o pieniądze na wyposażenie stanowiska pracy dla zatrudnianej osoby bezrobotnej, może otrzymać na ten cel do sześciokrotności przeciętnego wynagrodzenia. Tyle samo wynosi maksymalna kwota, jaką możemy przyznać uruchamiającym własną firmę. Wysokość średniej pensji rosła zaś w ciągłu ubiegłego roku, co przekładało się bezpośrednio na wydatki na te dwa instrumenty, które jednocześnie mają dużą skuteczność zatrudnieniową - wskazuje Tomasz Zawiszewski, dyrektor PUP w Bydgoszczy. Dodaje, że więcej kosztowały również organizacja szkoleń czy chociażby wypłata stypendiów stażowych i szkoleniowych (ze względu na wzrost kwoty tego świadczenia).
W konsekwencji pośredniakom, dla których nadrzędne znaczenie ma skuteczność zatrudnieniowa, trudno jest osiągnąć jej wysoki pułap bez odpowiednio wysokich wydatków na zapewniające ją instrumenty aktywizacji.

Dłuższy monitoring

Zarówno wskaźnik efektywności zatrudnieniowej, jak i kosztowej stanowią dla MRiPS istotną informację na temat tego, jak PUP radzą sobie ze wspieraniem osób bezrobotnych i pracodawców. Resort widzi jednak potrzebę skorygowania sposobu ich wyliczania, co ma dać bardziej rzetelne i wiarygodne dane na temat skuteczności pośredniaków. Mają temu służyć zmiany definicji obydwu wskaźników, jakie znalazły się w projekcie ustawy o aktywności zawodowej. Zakłada on wydłużenie okresu badania, czy została spełniona przesłanka utrzymania zatrudnienia. Udzielona przez PUP pomoc będzie bowiem uznawana za skuteczną, jeśli wspierana przezeń osoba będzie wykonywać niesubsydiowaną pracę lub prowadzić działalność przez minimum 90 dni w ciągu 180 dni, a nie 30 dni w ciągu 90 dni, jak obecnie.
Zdaniem urzędów trudno przewidzieć, jaki ta zmiana będzie miała wpływ na wysokość wskaźników efektywności, choć niekoniecznie musi spowodować ich pogorszenie, a nawet wręcz przeciwnie. - Na rynku pracy mamy takie martwe okresy, gdy znalezienie trwałego, stabilnego zatrudnienia jest problematyczne. Dotyczy to np. miesięcy zimowych i gdy osoba bezrobotna kończy wtedy udział w aktywizacji, to niekiedy te 90 dni jest zbyt krótkim czasem na podjęcie takiej pracy. Wydłużenie tego okresu do pół roku może więc spowodować, że zostanie wliczona do wskaźnika efektywności zatrudnieniowej - uważa Monika Fedorczuk, dyrektor urzędu pracy w Warszawie. ©℗
Przeciwdziałanie bezrobociu / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe