Obowiązkowe ograniczenie zużycia energii elektrycznej o 10 proc. przez jednostki sektora finansów publicznych, w tym samorządy, zakłada ustawa o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 r. w związku z sytuacją na rynku energii elektrycznej. Projekt trafił na biurko prezydenta. Kto nie sprosta temu wyzwaniu, musi się liczyć z karami finansowymi. Lokalni włodarze widzą potrzebę szukania oszczędności, ale podkreślają, że nie wszędzie będzie to możliwe.

Głównym celem ustawy jest zamrożenie cen prądu dla gospodarstw domowych w 2023 r. na tegorocznym poziomie, do określonego limitu zużycia energii elektrycznej 2 MWh (2,6 MWh w przypadku gospodarstw, w których są osoby z niepełnosprawnością, i 3 MWh dla rodzin z Kartą Dużej Rodziny oraz rolników). Ci, którzy ogrzewają się prądem, będą mogli ubiegać się o dodatek elektryczny w wysokości 1 tys. zł (zużycie do 5 MWh) lub 1,5 tys. zł (zużycie powyżej 5 MWh). Premiowane będzie również oszczędzanie energii. Jeśli gospodarstwo domowe zużyje w 2023 r. nie więcej niż 90 proc. energii z tego roku, to w 2024 r. może liczyć na 10-proc. upust.
W uzasadnieniu ustawy czytamy, że w trudnych czasach to organy administracji rządowej i samorządowej powinny odgrywać wzorcową rolę w zakresie efektywności energetycznej. W związku z tym art. 37 nakłada na kierowników jednostek sektora finansów publicznych (m.in. jednostki samorządu terytorialnego i ich związki) obowiązek ograniczenia zużycia energii. Już w grudniu br. ma się ono zmniejszyć o 10 proc. w stosunku do średniorocznego zużycia z lat 2018–2019. Na rok 2023 punktem wyjścia będzie tegoroczne zużycie, w stosunku do którego również będzie trzeba zaoszczędzić 10 proc. prądu. W przypadku urzędów państwowych czy samorządowych nie ma jednak mowy o jakichkolwiek zachętach – kto nie dopełni tego obowiązku, musi się liczyć z karą do 20 tys. zł. Weryfikacją efektów oszczędzania zajmie się prezes Urzędu Regulacji Energetyki, do którego kierownicy jednostek będą przesyłać specjalny raport do 31 marca roku następującego po roku, którego dotyczy obowiązek.
Głównym problemem sygnalizowanym przez przedstawicieli korporacji samorządowych jest to, że nie wszędzie będzie dało się zaoszczędzić zakładane 10 proc. – Najgorsze jest to, że znowu – im kto lepiej działał, tym bardziej teraz mu się dostanie. Jeżeli w moich jednostkach organizacyjnych, w urzędzie wprowadziłem alternatywne źródła ogrzewania, specjalne oprogramowania, pełny monitoring i termomodernizację, to jestem na poziomie, z którego już nie bardzo da się zejść – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. Samorządowcy przypominają przykład mieszkańców Krakowa, którzy pozbyli się trujących pieców węglowych i w związku z tym nie mogą liczyć na pomoc porównywalną do tej, jaką oferuje państwo w przypadku dodatków węglowych. Sprzeciw budzi również nie tylko samo obwarowanie nowych przepisów karą pieniężną, lecz także jej konstrukcja. – Nakładanie kary personalnie na wójta, burmistrza, prezydenta – to nie jest chyba najszczęśliwsze rozwiązanie. Mamy odpowiadać finansowo za coś, co może być trudne do wykonania – podkreśla Grzegorz Cichy, burmistrz Proszowic i prezes Unii Miasteczek Polskich.
W uzasadnieniu ustawodawca przedstawia katalog oszczędności, które może podjąć administracja, dzieląc je na beznakładowe (np. wyłączenie dobowej lub świątecznej iluminacji budynku) i inwestycyjne (np. modernizacja lub wymiana oświetlenia). – W małych samorządach mało kto pozwala sobie na to, żeby oświetlać obiekty architektoniczne – komentuje Grzegorz Cichy. Zdarzają się jednak i takie, które decydują się nawet na nocne wyłączanie oświetlenia ulicznego (pisaliśmy o tym m.in. w artykule „Miasta unieważniają przetargi na prąd i czekają na działania osłonowe”, DGP nr 193/2022). Wójt Proszowic dodaje, że wymiana lamp czy skrócenie czasu świecenia rzeczywiście mogą ograniczyć zużycie prądu, ale koszt inwestycji może zniwelować oszczędności z tego tytułu.
– Prosimy o informację, w jaki sposób urzędy państwowe oszczędzają te 10 proc., będziemy chętnie korzystali z tych dobrych praktyk – podsumowuje Marek Wójcik. ©℗