- Nie należy likwidować Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, a jedynie poszerzyć jego kompetencje. Decyzja o przeniesieniu ich kompetencji do MSWiA to błąd - uważa Prof. Stanisław Koziej, generał w stanie spoczynku, były szef BBN, były wiceminister obrony narodowej.

Mamy już nową ustawę o obronie ojczyzny, ale przy dzisiejszych niepokojach związanych z wojną w Ukrainie trzeba też pomyśleć o nowych przepisach dotyczących obrony ludności. Do konsultacji trafił właśnie projekt ustawy o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej, przygotowany przez resort spraw wewnętrznych i administracji. Czy jest ona potrzebna?
Tak, od dawna była potrzebna, ale pod warunkiem, że właściwie skonsumuje problematykę obrony cywilnej. Obecnie mamy potężną lukę, bo obrona cywilna praktycznie nie istnieje. Wydaje się, że ustawa o ochronie ludności jest dobrym miejscem, aby jednocześnie ustanowić pewne podstawy prawne do funkcjonowania obrony cywilnej we właściwym rozumieniu. A według mnie to pojęcie jest niczym innym jak obroną ludności cywilnej w czasie wojny.
Dlaczego przygotowanie rozwiązań dotyczących obrony cywilnej zajmuje tyle lat?
Nie mam pojęcia. W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych za często dochodziło do rotacji na stanowiskach wiceministrów za to odpowiedzialnych. Wycofywano się z projektów, które były na zaawansowanym etapie, i rozpoczynano je od nowa.
Co pan sądzi o połączeniu w jednej ustawie zagadnień dotyczących obrony ludności i stanu klęski żywiołowej?
Klęska żywiołowa jest stanem nadzwyczajnym i, tak samo jak stan wojenny, powinna mieć odrębne uregulowanie. Jest to przecież wymóg konstytucyjny.
Jak pana zdaniem obrona cywilna powinna funkcjonować?
Formacje używane do obrony cywilnej na czas pokoju powinny być niemal z automatu przekierowywane do podobnych zadań na czas wojny. Dodatkowo potrzebna jest ustawa o strategicznym kierowaniu bezpieczeństwem narodowym, a takiego aktu prawnego nie ma, choć jest bardzo potrzebny. Tam powinny być ujęte kwestie przygotowania obrony cywilnej w czasie pokoju i zarządzania nią w czasie wojny.
Ustawa zakłada m.in. ograniczenie do niezbędnego minimum liczby dokumentów planistycznych, stanowiących często powielenie zapisów wynikających z innych aktów prawnych.
Z tym jest problem i to bardzo duży. Te kwestie powinny być uregulowane w odrębnej ustawie. Na szczeblu gminy jest masa dokumentów, takich jak: oddzielny plan obrony cywilnej, oddzielny plan zarządzania kryzysowego, oddzielny plan przygotowań obronnych. Wszystkie te dokumenty mogą być już niespójne z planami w innym samorządzie lub na szczeblu wojewody. To wszystko powinno być zredukowane do jednego dokumentu, ale do tego potrzebna jest odrębna ustawa o strategicznym kierowaniu bezpieczeństwem narodowym. Tam powinno być to wszystko zintegrowane i ukierunkowane. Bez niej będzie bałagan planistyczny.
Czyli optuje pan za opracowaniem trzech ustaw: o obronie cywilnej, zarządzaniu kryzysowym i o strategicznym kierowaniu bezpieczeństwem narodowym?
Tak, bez tej ostatniej ustawy w dalszym ciągu nie będziemy mieli profesjonalnej obrony cywilnej.
W myśl omawianego projektu to premier będzie odpowiedzialny za ochronę ludności na terytorium RP, a w przypadkach niecierpiących zwłoki odpowiedzialność tę przejmie szef resortu spraw wewnętrznych. W związku z tym do zadań premiera będzie należało m.in. nadzorowanie ochrony ludności oraz podejmowanie działań w związku z wystąpieniem sytuacji kryzysowej.
Mam wątpliwość, czy jest konieczność angażowania premiera w sytuacji, kiedy nie posiada odpowiednich instytucji, za pomocą których te kompetencje mógłby realizować.
To jaką alternatywę pan widzi dla tego rozwiązania?
Poszerzona rola Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Przekształcenie go np. w Rządowe Centrum Bezpieczeństwa Narodowego.
Ale ta instytucja ma być zlikwidowana…
No właśnie, a to była ponad resortowa instytucja - z okrojonymi kompetencjami, ale jednak świetnie sobie radziła. Te kompetencje przejdą do resortu spraw wewnętrznych, czyli znów będziemy mieli do czynienia z Polską resortową. RCB powinno mieć tylko zwiększone kompetencje, aby mogło działać w zakresie militarnym i pozamilitarnym.
Przy MSWiA ma być utworzona jednak całodobowa służba do obsługi ministrów i premiera, bo RCB nie spełnia oczekiwań.
Jest to błędny kierunek. Widać wyraźnie, że minister spraw wewnętrznych zabiera kompetencje premierowi. Nie zgadzam się, że RCB nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Wystarczy rozszerzyć mu kompetencje. Kierownictwu resortu spraw wewnętrznych według mnie zależy na pozbyciu się niektórych specjalistów z tej instytucji, a najprostszym rozwiązaniem jest likwidacja.
Projekt określa też kompetencje wojewodów, których głównym zadaniem będzie koordynowanie przedsięwzięć w zakresie obrony cywilnej.
Rola wojewodów jest bardzo ważna. Dlatego jestem za tym, by dać im narzędzia do kierowania sprawami związanymi z obroną cywilną. Powinni mieć możliwość zarządzania samorządami w tym zakresie.
Ich kompetencje w nowej ustawie mają być jasno sprecyzowane. Każdy ma wiedzieć, jakie działania i procedury ma wdrożyć.
Mam taką nadzieję. Trzeba jednak pamiętać, że niezależnie od tego, czy w budynkach cywilnych pożar wybuchnie z powodu niedopałka, czy od granatu, to sposób działania będzie niemal identyczny.
Projekt ustawy, tak jak do tej pory, przewiduje użycie Sił Zbrojnych RP przy zwalczaniu np. klęski żywiołowej.
Mamy tu do czynienia z kontynuacją rozwiązań, które obecnie funkcjonują. Należy jednak pamiętać, że wojsko w czasie wojny nie może się zajmować tego typu zadaniami, bo jest powołane do obrony ojczyzny.
Autorzy projektu chcą też utworzenia Państwowego Funduszu Celowego Ochrony Ludności.
Jestem przeciwny tworzeniu jakichkolwiek funduszy, bo zaraz się okaże, że są potrzebne dodatkowe osoby do jego obsługi. Finansowanie zadań z zakresu obrony cywilnej powinno się odbywać bezpośrednio z budżetu państwa.
Projekt zakłada również, że w ostatnich klasach szkół średnich będzie nauka pierwszej pomocy w wymiarze minimum 40 godzin lekcyjnych. Takie rozwiązanie chyba nie budzi kontrowersji?
Nie. Młodzi ludzie powinni poszerzać wiedzę na temat udzielania pierwszej pomocy, a także znać rytm działania obrony cywilnej.
Obecny szef BBN Paweł Soloch był swego czasu szefem obrony cywilnej…
Gdy został szefem BBN, miałem nadzieję, że doprowadzi do stworzenia profesjonalnej obrony cywilnej. Nie dopiero teraz, kiedy u naszych sąsiadów toczy się wojna, ale znacznie wcześniej. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo pozamilitarne Paweł Soloch ma bardzo dużą wiedzę, którą mógł wykorzystać. Niestety prezydent i jego ludzie nie mają wystarczającej siły przebicia, aby taką ustawę stworzyć. Jedynym jego sukcesem w tej materii jest ujęcie w strategii bezpieczeństwa narodowego zaleceń o potrzebie opracowania ustawy o strategicznym kierowaniu bezpieczeństwem narodowym.
Ale to tylko postulat?
Tak. Niemniej jednak mamy potwierdzenie, że strategia bezpieczeństwa narodowego nie jest w pełni realizowana przez resort obrony. Przyjęta była przecież na wniosek rządu i zatwierdzona przez prezydenta.©℗
Rozmawiał Artur Radwan