Rząd przyznał kilkunastu tysiącom pracowników urzędów wojewódzkich i podległych struktur dodatkowe pieniądze. Średnio mają dostawać o 500 zł więcej.

W tym roku dodatkowych podwyżek w budżetówce miało nie być. Ale lawina odejść z urzędów, nowe zadania związane m.in. z falą uchodźców, wreszcie inflacja – to powody, przez które rząd zdecydował się dosypać pieniędzy w strukturach administracji centralnej w województwach. Wojewodowie otrzymują już z resortu finansów decyzje o wysokościach środków z rezerwy budżetowej.

– Średnio na pracownika ma w tym roku trafić ekstra 500 zł z wyrównaniem od 1 lipca 2022 r. Niemal takie samo wsparcie poza systemowymi podwyżkami trafiło do nas w 2019 r. – mówi Robert Barabasz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim. – Do naszych argumentów przychylił się Paweł Szefernaker, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji. Zrozumiał, że bez tych podwyżek dojdzie do lawiny odejść – podkreśla.

Podwyżki w urzędach wojewódzkich bez rozgłosu

Rząd nie chce rozgłosu dotyczącego hojności wobec najmniej zarabiających urzędników z terenu. Ta informacja jednak już dociera do innych struktur urzędniczych. Podwyżek dla wszystkich domagają się jeszcze w tym roku nauczyciele, a także służby mundurowe.

– Pod koniec sierpnia mamy poznać projekt ustawy budżetowej na 2023 r. Domagamy się od rządu, aby w przyszłym roku podwyżki dla budżetówki wyniosły 20 proc. Zaproponowaliśmy jednak, aby z uwagi na inflację jeszcze w tym roku zapewnić m.in. wszystkim urzędnikom 5 proc. podwyżki – mówi Andrzej Radzikowski, przewodniczący OPZZ.

Eksperci przyznają, że decyzja o dosypaniu pieniędzy tylko niektórym może wywołać niezadowolenie u innych. – Skoro znalazły się pieniądze dla części urzędników, to zaraz zaczną się protesty, dlaczego nie ma ich dla reszty – mówi prof. Jolanta Itrich-Drabarek, były członek Rady Służby Cywilnej z Uniwersytetu Warszawskiego.

Pieniądze mają trafić do zatrudnionych nie tylko w urzędach wojewódzkich, lecz także w instytucjach im podległych, takich jak straż leśna i rybna oraz wojewódzkie zespoły orzekania o niepełnosprawności. Dodatki do wynagrodzenia mają być wypłacane z wyrównaniem od 1 lipca 2022 r.
- Oczywiście wcześniej musimy opracować kryteria ich podziału. Chcielibyśmy jednak, aby te kilkaset złotych podwyżki trafiło przede wszystkim do najmniej zarabiających, którzy mają bardzo dużo pracy - mówi Robert Barabasz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Łódzkim.

Urzędnicy zwalniają się z pracy. Podwyżka ich zatrzyma?

Związkowiec tłumaczy, że w wielomiesięcznych negocjacjach z Pawłem Szefernakerem, wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji, niewątpliwie pomogło utworzenie nowej organizacji pod nazwą Krajowej Sekcji Urzędów Wojewódzkich, która zrzesza 12 z 16 urzędów wojewódzkich.
- Udało nam się w końcu przekonać ministra, że dodatkowe pieniądze mogą powstrzymać lawinę odejść z administracji. I tak się stało. Część urzędników wstrzymuje się z tą decyzją po informacji, że będą podwyżki - dodaje Robert Barabasz.
Przypomina, że w tym roku fundusze wynagrodzeń w administracji wzrosły o 4,4 proc., ale nie zatrzymało to wykwalifikowanych osób w urzędach.
Informację o tym, że niemal każdy urzędnik otrzyma po 500 zł dodatku, z zadowoleniem przyjęli działacze z innych urzędów wojewódzkich. Wiele z nich już prowadzi negocjacje z dyrektorami generalnymi i walczy o sprawiedliwy podział pieniędzy. Chodzi o to, aby nie trafiły one tylko dla dyrektorów lub na dodatkowe etaty.
- W urzędach wojewódzkich wrze. Oczywiście cieszymy się z tych pieniędzy, ale to kropla w morzu potrzeb. Od kilku lat jesteśmy na pierwszej linii frontu - wcześniej była to walka z pandemią, a teraz pomoc dla uchodźców - mówi Elżbieta Kurzępa, przewodnicząca NSZZ ,,Solidarność” w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim.

Sprawiedliwy podział

- Nie wierzyliśmy, że te pieniądze znajdą się tak szybko. Chcemy mieć duży wpływ na ich podział. Nie powinny one trafić do dyrektorów, ale do pozostałych pracowników. Tym bardziej że zostały wręcz wyrwane z gardła rządowi - mówi Krystyna Miąskowska, przewodnicząca NSZZ ,,Solidarność” w Gdańskim Urzędzie Wojewódzkim.
Dodaje, że rządzący zdają sobie sprawę, że przyznanie podwyżek pracownikom urzędów wojewódzkich sprawi, że urzędnicy m.in. administracji zespolonej też będą się domagać podwyżek jeszcze w tym roku.
- Wojewódzki inspektorat handlu już powołuje się na nasze negocjacje i wskazuje, że skoro znalazły się pieniądze dla części urzędników, to oni też chcą po 500 zł na pracownika - podkreśla Krystyna Miąskowska.
Tłumaczy, że co do zasady urzędnicy merytoryczni, w tym specjaliści, mogą liczyć średnio na 500 zł, a osoby na stanowiskach wspomagających, np. kierowcy i sprzątaczki, dostaną ok. 300 zł.
- Nie ubliżając nikomu, nie powinno być tak, że specjalista odpowiedzialny za przygotowywanie projektów decyzji administracyjnych otrzymuje 200 zł więcej od pani sprzątającej - mówi nasza rozmówczyni.

Podwyżek chcą też instytucje państwowe

Na wieść o tym, że rekompensatę za inflację otrzymają tylko niektóre urzędy, wściekłości nie kryją instytucje państwowe, które w tym roku nie mają co liczyć na takie pieniądze.
- Wszyscy odczuwamy skutki inflacji i nie rozumiem, dlaczego jedni dostaną podwyżki, a inni nie. Z pewnością przyjrzymy się, w jaki sposób zostały one wprowadzone i jakich argumentów użyto - deklaruje Jakub Grzegorczyk z komisji krajowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza.
Urzędnicy są oburzeni, że rząd dodatkowe pieniądze przyznaje bez rozgłosu i bez szerszej dyskusji.
- Zawsze cieszy, gdy administracja dostaje podwyżki, ale jesteśmy zbulwersowani, że nie ma żadnych rozmów na temat niwelowania skutków rosnącej inflacji. A przecież resort finansów zapewniał, że będzie szeroka dyskusja o tegorocznych podwyżkach, które miałyby złagodzić skutki wzrostu cen towarów i usług - mówi Tomasz Ludwiński, przewodniczący Krajowej Sekcji Administracji Skarbowej NSZZ „Solidarność”.
Podkreśla, że przyznanie urzędom wojewódzkim podwyżek jeszcze w tym roku jest mocnym argumentem, by wyjść z roszczeniami objęcia takim samym mechanizmem pozostałej części budżetówki. - Czekamy do września, bo wtedy poznamy projekt ustawy budżetowej i będziemy wiedzieć, jakie będą podwyżki w przyszłym roku. Jeśli nasz głos zostanie zignorowany, będziemy protestować - zapowiada.
Związkowcy z tych urzędów, w których podwyżki nie zostały zaplanowane, odgrażają się, że jeśli rząd nie zmieni decyzji, będą protestować. Mówią o masowych zwolnieniach lekarskich i strajku włoskim, czyli nazbyt skrupulatnym wykonywaniu zadań. ©℗
Urzędnicy są oburzeni, że rząd przyznaje dodatki wybiórczo, bez rozgłosu i bez szerszej dyskusji
Ile można zarobić w Urzędzie Wojewódzkim / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe