Miasto Słupsk chce przejąć tereny niektórych okalających sołectw, a te się na to nie godzą. Przejęcie ma polityczne tło.

Rada Ministrów przygotowała projekt rozporządzenia w sprawie ustalenia granic niektórych gmin i miast oraz nadania niektórym miejscowościom statusu miasta. Zmiany będą dotyczyły m.in. 35 gmin.
– Z naszej perspektywy najwięcej kontrowersji budzą propozycje, które dotyczą np. Słupska, Sanoka i Mielna – komentuje Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP (ZGW RP).
Przykładowo miasto Słupsk chce przyjąć niektóre tereny gminy Słupsk. Gmina jest temu przeciwna, ponieważ część z nich otrzymała w ramach rekompensaty i przekształciła w tereny inwestycyjne. Tymczasem miasto ma jeszcze swoje niewykorzystane grunty, które mogłoby przeznaczyć na ewentualne inwestycje, zamiast przyjmować część gruntów od sąsiedniej gminy.
– Z analiz wynika, że miasto Słupsk ma niewykorzystanych ok. 1300 ha. Nie zgadzamy się z projektem rozporządzenia. Przypomnę, że mieszkańcy gminy w konsultacjach opowiedzieli się przeciwko przyłączeniu do miasta tych terenów – 95 proc. było przeciwko przy frekwencji 82 proc. Były protesty, blokowanie dróg itd., ale jak widać, nie przyniosło to skutku – mówi Barbara Dykier, wójt gminy Słupsk. Co więcej, jak dodaje, sołectwo, którego tereny mają zostać przejęte, ma charakter typowo rolniczy, a ma zostać włączone do miasta. – Te przejęcia mają cel fiskalny, bo te tereny są dla naszej gminy zapleczem podatkowym. Nie boję się tego powiedzieć: to przypomina typowy rabunek – podkreśla.
Samorządowcy wskazują, że sprawa jest o tyle kontrowersyjna, że ze Słupskiem są związani niektórzy politycy PiS, a przyjęcie przez miasto terenów ma zapewnić im polityczny sukces. – Gmina wiejska zaproponowała miastu porozumienie, aby wypracować wspólne działania. Niestety bezskutecznie – mówi Świętalski.
– W przypadku terenów niezurbanizowanych chcieliśmy usiąść do stołu i rozmawiać z przedstawicielami miasta, ale nie było takiej woli. Mamy nadzieję, że Rada Ministrów zmieni projekt – uzupełnia Barbara Dykier.
Przymusowe przejęcie nie wróży w przyszłości dobrej współpracy między miastem a sąsiednimi gminami, bo te, które będą musiały oddać część przynależnych im działek, czują się okradzione. Dlatego ZGW RP apelował do premiera, aby z uwagi na wojnę w Ukrainie, kryzys migracyjny itd. zrezygnował z kontrowersyjnych zmian i przedstawił jedynie takie, które nie są sporne. Jak widać, apel nie poskutkował.
Eksperci wskazują też, że konieczna jest zmiana przepisów. Gminy wiejskie, które nie zgadzają się na przejęcie, są praktycznie na straconej pozycji i nie mają możliwości zablokowania takiej decyzji. – Podstawowym problemem jest procedura zmiany granic gmin, która jest wyłączona z jakiejkolwiek kontroli sądowej. Ani sądy administracyjne, ani Trybunał Konstytucyjny nie podejmują się orzekania w tych sprawach. A przecież kwestie dotyczące zmiany granic gmin wywołują wielo milionowe skutki, to nie są tylko kwestie proceduralne – tłumaczy Maciej Kiełbus z kancelarii prawnej Dr Krystian Ziemski & Partners.
O tym, że samorządowcy domagają się zmian w tym zakresie, pisaliśmy niedawno w tekście „Gminy są zdeterminowane, by bronić swoich terytoriów” (DGP nr 123/2022).
– Co więcej, w przypadku Słupska w ogóle sprawa jest o tyle ciekawa, że projekt rozporządzenia uwzględnia część wniosku rady miasta. Rada Ministrów wykroiła z niego tylko niektóre propozycje miasta w przedłożonym projekcie rozporządzenia – mówi Kiełbus. A to też może budzić zastrzeżenia. ©℗
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do uzgodnień