Program budowy hal sportowych, ogłoszony przez premiera i ministra sportu, budzi poważne zastrzeżenia samorządowców. Padają pytania o koszty i lokalizacje inwestycji

Resort sportu i turystyki wskazuje, że celem programu budowy hal sportowych o lekkiej konstrukcji jest stworzenie całorocznych warunków do przeprowadzania zajęć wychowania fizycznego i treningu sportowego. Podczas konferencji prasowej inaugurującej program premier Mateusz Morawiecki mówił jednak o bardzo konkretnych liczbach - kilkadziesiąt hal ma powstać jeszcze w tym roku, w ramach edycji pilotażowej, w przyszłym 500, a ogółem 1000. Zbudować mają je samorządy, które będą mogły dostać na to pieniądze (patrz: infografika).

Zabrakło konsultacji

Nikt nie ma wątpliwości, że należy rozbudowywać infrastrukturę sportową dla lokalnych społeczności. Okazuje się jednak, że choć program skierowany jest do jednostek samorządu terytorialnego, to pomysłu z nimi nie uzgadniano. - Zero konsultacji - mówi nam krótko Leszek Świętalski, dyrektor biura Związku Gmin Wiejskich RP. To tym dziwniejsze, że hale mają powstawać właśnie na obszarach wiejskich, poza granicami administracyjnymi miast. - Nie konsultowano tego z nami. To absolutne novum - potwierdza Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich, sekretarz strony samorządowej Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego (KWRiST). - Gdyby to był niezły projekt, to na spotkaniu w KPRM ze stroną samorządową premier na pewno by o tym powiedział, chyba że nie miał jeszcze dzień wcześniej o tym świadomości - dodaje Leszek Świętalski i przypomina, że tuż przed ogłoszeniem programu premier brał udział w posiedzeniu KWRiST.
Z prośbą o wymienienie organizacji samorządowych, z którymi konsultowany był program, zwróciliśmy się do Ministerstwa Sportu. „«Program budowy hal sportowych o lekkiej konstrukcji - Edycja pilotażowa 2022» powstał jako odpowiedź na zapotrzebowanie na tego typu obiekty zgłaszane przez środowiska samorządowe, z którymi Ministerstwo Sportu i Turystyki jest w kontakcie, zarówno jeśli chodzi o ten program, jak i każdą inną kwestię dotyczącą rozwoju infrastruktury sportowej” - czytamy w odpowiedzi.

Koszty budzą wątpliwości

Ministerstwo Sportu i Turystyki nie podaje, ile szacunkowo może wynieść budowa nowego boiska wielofunkcyjnego o wymiarach pola gry minimum 20 m x 40 m wraz z zadaszeniem o stałej konstrukcji lub zadaszenie już istniejącego. Przyznaje przy tym, że zależne jest to „od wielu zmiennych związanych z sytuacją na rynkach finansowym i budowlanym”.
- Zebrałem dane z ostatnio zrealizowanych obiektów. Nigdzie za mniej niż 12 mln zł tego nie zrobili. Trzeba wiedzieć, że każdy taki obiekt musi być wyposażony w zaplecze sanitarne, szatnie itp. Jeśli nawet lekka konstrukcja, to tym bardziej klimatyzowana latem i ogrzewana zimą. Jak powiedziałem samorządowcom o tych 2 mln zł (bo tyle wynosi maksymalne finansowanie dla jednej hali - red.), wszędzie wzbudzało to uśmiech. Komunikat brzmi, że wybudujemy tysiąc hal, ale na zasadzie: weźmiemy się i zrobicie - wskazuje Leszek Świętalski.
Resort podkreśla, że wysokość dofinansowania jest „wypadkową budżetu oraz chęci wsparcia jak największej liczby inwestycji”. Nie wyklucza również zmian w przyszłości. - Obecnie ogłoszona edycja programu jest pilotażem, a zebrane na tym etapie wiedza i doświadczenie pozwolą na ewentualne usprawnienia i modyfikacje założeń przy realizacji kolejnych edycji programu - zapewnia. To ważna deklaracja, ponieważ przy obecnej skali dofinansowania istnieje obawa, że samorządów nie będzie stać na udział w programie. - Niech to będzie koszt nawet 10 mln zł. Przy 2 mln zł dofinansowania pozostaje 8 mln zł, więc schodzimy do dofinansowania na poziomie 20 proc. Dziś nikt po to ręki nie wyciągnie, bo będzie szukał albo programów pomocowych regionalnych, albo wsparcia unijnego - przynajmniej na poziomie 60 proc. - podkreśla Świętalski.

Dlaczego nie w małych miastach?

O dofinansowanie mogą ubiegać się gminy, powiaty i województwa, ale hala może powstać wyłącznie poza granicami administracyjnymi miast. - Adresując program do obszarów wiejskich, minister sportu i turystyki chce zwiększyć liczbę hal sportowych przy szkołach, które dzisiaj takiego obiektu nie posiadają i tym samym skutecznie zamazywać białe plamy na infrastrukturalnej mapie Polski - tłumaczy resort.
Marek Wójcik uważa jednak, że o lokalizacji powinna przede wszystkim decydować efektywność - zarówno finansowa, jak i społeczna. Podaje przykład wiejskich gmin obwarzankowych, które swoje siedziby mają w małych miastach. - Chyba lepsza będzie dostępność komunikacyjna do hali zbudowanej właśnie w tym małym miasteczku. Promieniście ze wszystkich stron tej gminy będzie można do niej dojechać - przekonuje. W kontekście lokalizacji podaje przykład Ergo Areny zbudowanej w połowie w Gdańsku, a w połowie w Sopocie. Tego typu współpraca miast z gminami wiejskimi mogłaby, w jego ocenie, przyspieszyć inwestycje i ułatwić jej finansowanie.
- Nie ulega wątpliwości, że powinniśmy iść w kierunku realizacji inwestycji publicznych, biorąc pod uwagę zapotrzebowanie poszerzone, czyli nie lokalnie dla jednej gminy, tylko ponadgminne, być może w równej odległości dla mieszkańców kilku gmin - komentuje Leszek Świętalski. Jednocześnie zaznacza, że realizacja tego typu inwestycji w miastach, w partnerstwie z gminami wiejskimi, nie może prowadzić do zmian granic tych drugich.
Resort sportu w odpowiedzi na pytania DGP wskazuje, że inwestorem może być jeden podmiot. - Nie wyklucza to jednak sytuacji, gdy w inwestycji realizowanej przez jeden samorząd (gminę) chciałby partycypować finansowo samorząd powiatowy - wskazuje ministerstwo. Na lokalizację mogą się jednak składać wyłącznie obszary gmin wiejskich i obszary wiejskie gmin miejsko-wiejskich.
Ile pieniędzy na halę i boisko? / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe