W konsekwencji trwającej wojny rosyjsko-ukraińskiej w granice naszego kraju przybyły miliony obywateli Ukrainy. Wielu z nich wkrótce stanie się członkami naszych gmin, powiatów i województw – choć dalej będą obywatelami swojego kraju - pisze Grzegorz P. Kubalski, Związek Powiatów Polskich.

Przynależność danej osoby do państwa ma bowiem zupełnie inny charakter niż jej przynależność do wspólnoty terytorialnej. Przynależność do państwa – obywatelstwo – nie powstaje w wyniku jednostronnych działań osoby, której sprawa obywatelstwa dotyczy. Nabywane jest ono w chwili narodzin – w zależności od tego, jakie kryterium przyjmuje dane państwo – albo przez urodzenie z obywateli danego państwa (prawo krwi), albo przez urodzenie w granicach państwa (prawo ziemi). Nabycie obywatelstwa później jest uzależnione od woli państwa, które stwarza określone ścieżki jego nabycia i stawia różne wymagania. O randze aktu nadania obywatelstwa najlepiej może świadczyć to, że pozostaje on w prerogatywach prezydenta. Tak samo zrzeczenie się obywatelstwa wymaga jego zgody.
Oznacza to jednak, że ktoś może mieszkać nawet i całe życie w danym państwie, a nie będzie z nim związany więzią obywatelstwa. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w odniesieniu do poszczególnych jednostek samorządu terytorialnego. Każda gmina, powiat i województwo są bowiem wspólnotą wszystkich osób zamieszkujących na danym terenie, i to wspólnotą o obowiązkowym charakterze. Jeśli moim miejscem zamieszkania jest dana miejscowość, to przez sam ten fakt staję się członkiem odpowiedniej gminy, powiatu (chyba że mieszkam w mieście na prawach powiatu) i województwa. Nie mam możliwości zadeklarowania, że wolę przynależeć do sąsiedniej gminy albo że nie chcę być członkiem gminy. Zasada ta dotyczy wszystkich, nie tylko obywateli.
Z mieszkającymi obok nas obywatelami Francji, Ukrainy, Rosji, Turcji, Iraku, Kamerunu dzieli nas obywatelstwo, ale wszyscy jesteśmy członkami tej samej wspólnoty samorządowej. Tak, nie wszyscy oni mają pełne prawa polityczne, tzn. nie wszyscy mogą brać udział w wyborach samorządowych, ale wszyscy są tymi, którzy mają prawo i obowiązek uczestniczyć w zaspokajaniu zbiorowych potrzeb danej wspólnoty. Przesądzający jest sam fakt zamieszkania, a zatem coś, co w pełni jest uzależnione od woli danej osoby.
Do uznania danej miejscowości za miejsce zamieszkania niezbędne jest jednoczesne spełnienie dwóch warunków – faktycznego pobytu w danym miejscu i woli stałego przebywania właśnie w tym miejscu, przy czym czasowe opuszczenie miejsca zamieszkania w związku z potrzebami takimi jak np. nauka czy praca nie powoduje jego utraty. Najłatwiej widać to na przykładzie – student przebywający przez dziewięć miesięcy w mieście uniwersyteckim dalej jest mieszkańcem swojej rodzinnej miejscowości, jeśli tylko ma wolę powracania do niej. Gdy jednak swoje centrum życiowe trwale zorganizuje w miejscowości uniwersyteckiej, to ona stanie się jego miejscem zamieszkania.
Analogicznie sytuacja przedstawia się w odniesieniu do uchodźców. Obecnie widzimy w nich gości, którym potrzebna jest pomoc. Są gośćmi, a zatem kimś nienależącym do naszych wspólnot samorządowych – ze wszystkimi tego konsekwencjami. Przede wszystkim w takiej sytuacji koszty zapewnienia świadczeń dla nich powinny być pokrywane z budżetu państwa jako wyraz wierności zobowiązaniom międzynarodowym i pomocy dla sąsiedniego państwa. Nie jest to jednak wsparcie członka wspólnoty lokalnej przez całą wspólnotę.
Tak będzie, dopóki uchodźcy będą chcieli powrócić przy pierwszej nadarzającej się okazji do swojego kraju, a zatem Polska będzie (i jest) dla nich jedynie miejscem pobytu. Z biegiem czasu wielu z nich jednak będzie wyrażało wolę pozostania u nas – a to oznacza, że staną się członkami naszych wspólnot. Warto jest o tym pamiętać, bo to oznacza, że w tych miejscach, w których uchodźców z Ukrainy będzie wielu, będziemy musieli zupełnie inaczej postrzegać nasze wspólnoty. Przypadkowi goście staną się naszymi sąsiadami, wraz z którymi będziemy wspólnie rozwiązywać lokalne problemy.