Psychiatria dziecięca bije na alarm. Tak źle jeszcze nie było. Autorem jest Elżbieta Anna Polak, marszałek województwa lubuskiego.

Reforma psychiatrii dziecięcej jest dyskutowana od kilku lat. Procedury medyczne są mocno niedoszacowane, brakuje systemowych rozwiązań, dramatycznie brakuje lekarzy. Dlatego w samorządach walczymy o zmianę tej sytuacji. Samorząd województwa lubuskiego mocno wspiera szpitale psychiatryczne – umarzamy udzielone wcześniej pożyczki, przekazujemy dotacje na remonty i inwestycje, na przygotowanie studentów kierunku lekarskiego.
Na przykładzie naszych podmiotów leczniczych widzimy, jak bardzo finansowanie psychiatrii dziecięcej odbiega od potrzeb. Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji już w ubiegłym roku wskazała, że świadczenia w psychiatrii najmłodszych są niedoszacowane na 35–40 proc. W efekcie szpitale się zadłużają, brakuje lekarzy, ale cierpią na tym najbardziej pacjenci!
Dodatkowo Ministerstwo Zdrowia wprowadza nowe, bardzo trudne do spełnienie kryteria wobec personelu medycznego – wymagania są zbyt wysokie, a finansowanie za niskie. Problem jest także z dostępnością do psychologów i poradni środowiskowych, które w założeniach reformy miały przejąć ciężar podstawowej opieki nad dziećmi. I choć w skali kraju przez ostatnie dwa lata powstało ich 300, to rodzice nie wiedzą, jak i gdzie ich szukać.
Wieloletnie zaniedbania obnażyła też pandemia, która zaszkodziła zdrowiu psychicznemu dzieci i młodzieży. W Polsce jest obecnie 7 mln nieletnich, z czego od 11 proc. do 15 proc. cierpi na zaburzenia psychiczne – to dużo więcej, niż uzyskuje pomoc. Specjaliści odnotowują wzrost prób samobójczych, zaburzeń lękowych, depresji. Dodatkowo stanęliśmy wobec kolejnego kryzysu, jakim jest wojna w Ukrainie. W obliczu napływu uchodźców musimy się liczyć z tym, że dzieci potrzebujących specjalistycznej pomocy będzie przybywać. Trzeba działać tu i teraz – to nie jest czas na gaszenie pożarów. Psychiatria dziecięca już nie ma czasu. ©℗