W przyszłym tygodniu Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego ma dyskutować o stworzeniu profesjonalnej obronie cywilnej. Do tej pory rządowe próby jej ustawowego uregulowania kończyły się fiaskiem.

Obrona cywilna w naszym kraju nie jest traktowana zbyt poważnie. Potwierdzają to m.in. kontrole Najwyższej Izby Kontroli. Jej szefem jest jednocześnie komendant główny Państwowej Straży Pożarnej, co może sugerować, że funkcja ta jest uważana za zdanie dodatkowe, poboczne. Wydaje się, że wskutek wojny u naszych sąsiadów to podejście powinno się zmienić, a rola obrony cywilnej się zwiększyć. Nic bardziej mylnego. Nowa ustawa o obronie ojczyzny (Dz.U. z 2022 r. poz. 655), która wchodzi w życie 23 kwietnia 2022 r. (poza pewnymi wyjątkami), w ogóle nie reguluje tej kwestii. Wcześniej ta tematyka była wyodrębniona w rozdziale o obronie cywilnej w ustawie z 1967 r. o powszechnym obowiązku obrony RP (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 372 ze zm.), ta jednak zostanie uchylona wraz z wejściem nowej regulacji.
Eksperci podkreślają, że dążenie do zwiększenia liczebności armii (w ustawie o obronie ojczyzny przewiduje się wzrost liczby żołnierzy z 115 tys. do 300 tys.) nie powinno marginalizować obrony cywilnej. Tym bardziej że wojsko nie może przejąć wszystkich jej zadań, nawet w przypadku Wojsk Obrony Terytorialnej. To bardzo istotne m.in. w czasie konfliktu zbrojnego, kiedy to żołnierze mogą trafić do niewoli, a obrona cywilna może skupić się na pomocy humanitarnej.
Cywile i wojsko
Nowa ustawa reguluje nie tylko kwestie związane z prowadzeniem kwalifikacji i rekrutacją do służby wojskowej, lecz także te dotyczące powinności obronnych obywateli i innych podmiotów niezwiązanych wprost z wojskiem, odnoszące się do różnych rodzajów obowiązku obrony ojczyzny. Część jej przepisów została przeniesiona z ustawy o powszechnym obowiązku obrony RP. Jednak ku zdumieniu wielu ekspertów nie znalazł się w niej rozdział dotyczący obrony cywilnej. Przypomnijmy, że zgodnie z art. 137 obowiązującej jeszcze ustawy obrona cywilna ma na celu ochronę ludności, zakładów pracy i urządzeń użyteczności publicznej, dóbr kultury, ratowanie i udzielanie pomocy poszkodowanym w czasie wojny oraz współdziałanie w zwalczaniu klęsk żywiołowych i zagrożeń środowiska oraz usuwaniu ich skutków.
Pierwotnie planowano - jeszcze przed wojną w Ukrainie - że ustawa o obronie ojczyzny będzie obowiązywać od lipca br., a resort spraw wewnętrznych opracuje odrębną, kompleksową ustawę o obronie cywilnej. Jej ostatecznego projektu jednak wciąż nie ma. Co prawda w październiku 2019 r. do konsultacji skierowano projekt ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej, ale dalszych prac nad nim nie podjęto. Kolejny dokument w tej sprawie, który pokazano ekspertom, wymaga jeszcze w ich ocenie ogromniej pracy. - Miałem okazję mu się przyjrzeć. Założenia tego projektu zakładają, że obrona cywilna miałaby podlegać Wojskom Obrony Terytorialnej. Taka podległość jest niezgodna z konwencją genewską, z której jasno wynika, że siły zbrojne mogą się uzupełniać z obroną cywilną, ale nie być od siebie zależne - mówi gen. br. Mieczysław Bieniek, były wiceszef w Sojuszniczym Dowództwie Transformacyjnym NATO. Jednocześnie podkreśla, że obrona cywilna jest bardzo potrzebna, zwłaszcza w okresie zagrożenia konfliktem zbrojnym. Również prof. Antoni Jeżowski z Instytutu Badań w Oświacie, były nauczyciel, dyrektor szkoły i samorządowiec, przekonuje, że wraz z uchwaleniem nowej ustawy o obronie ojczyzny powinna powstać ustawa o obronie cywilnej obywateli ze wskazaniem określonego finansowania dla samorządów.
Jednak formalnie od soboty nie będzie regulacji dotyczących tego obszaru.
Czas na przepisy
Samorządowcy z kolei twierdzą, że już teraz obrony cywilnej nie ma ani w przepisach, ani w praktyce. - My mamy ok. 30 urzędników i część z nich w zakresie obowiązków ma dopisane te dotyczące obrony cywilnej. Jednak w razie zagrożenia konfliktem, takiego jak u naszych sąsiadów, mielibyśmy do czynienia z wielką improwizacją - potwierdza Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol i przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP. - Nie mamy schronów, po wyłączeniu prądu brakuje nam paliwa, żywności, wody. Nie posiadamy żadnych zapasów, w tym nawet żywności. Wielu samorządowców nawet nie ma pojęcia, jak wyglądają tzw. opaski genewskie na ramiona. Terytorialsi, jeśli wybuchnie wojna, powołani zostaną do służby, a my musimy zająć się starszymi ludźmi i dziećmi - wylicza.
W przyszłym tygodniu lokalni włodarze chcą wrócić do tematu obrony cywilnej. W tej sprawie toczyły się nawet rozmowy strony samorządowej z Pawłem Szefernakerem, wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji, a także przedstawicielami Państwowej Straży Pożarnej. Niestety dyskusja skończyła się tylko na rozmowach. Tymczasem samorządowcy przekonują, że sami urzędnicy nie mogą skutecznie realizować zadań dotyczących obrony cywilnej. - Do stworzenia obrony cywilnej z profesjonalnym przygotowaniem i przeszkoleniem potrzebne są pieniądze, a tych nie ma tak samo jak pomysłu na obronę cywilną - mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. Również jego zdaniem w sytuacji zagrożenia każda gmina będzie działać po omacku i według własnej, stworzonej w pośpiechu procedury.
Samorządowcy wskazują, że zadania z zakresu obrony cywilnej w dużej mierze mogłyby spoczywać na barkach ochotników ze straży pożarnej. Za przykład podają Niemcy, gdzie za gotowość do działań strażacy ochotnicy otrzymują 500 euro. - Gdyby nasi strażacy otrzymywali 500 zł miesięcznie za gotowość, mielibyśmy pewność, że określona liczba osób będzie brała udział w akcji. Dodatkowo dla pracodawców powinny być stworzone odpowiednie rekompensaty. Obecnie jednak wszystko zależy od woli strażaka. Jeśli chce, to pójdzie ratować dobytek, a jeśli ma inne zajęcie, to nikt go do tego nie zmusi - podkreśla Krzysztof Iwaniuk.
ikona lupy />
Obrona cywilna obecnie / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe