Gminy i podmioty prywatne będą mogły uruchamiać miejsca opieki przeznaczone dla ukraińskich dzieci w lokalach, które nie spełniają wymaganych przepisami standardów. Będzie też można zwiększyć liczbę maluchów przypadających na jednego opiekuna

Rządowa specustawa dotycząca wsparcia udzielanego obywatelom Ukrainy otwiera dla nich szeroko dostęp do rynku pracy. Jednak, aby pochodzące z tego kraju matki mogły podjąć zatrudnienie, potrzebne jest zapewnienie odpowiedniej opieki ich dzieciom, zwłaszcza tym małym. Mają w tym pomóc specjalne przepisy, które liberalizują część wymogów, jakie muszą obecnie spełniać żłobki i kluby dziecięce. W efekcie ma się zwiększyć liczba miejsc świadczących taką opiekę.
Uznaniowa zgoda
Jedno z rozwiązań, które znalazło się w specustawie, przewiduje, że wójt, burmistrz lub prezydent miasta będzie mógł utworzyć żłobek lub klub dziecięcy dla małych uchodźców, których pobyt zostanie uznany za legalny na podstawie jej przepisów, w lokalu niespełniającym warunków określonych w art. 25 ust. 1-2c ustawy z 4 lutego 2011 r. o opiece nad dziećmi w wieku do lat trzech (t.j. Dz.U. poz. 75 ze zm.). Zgodnie z nim placówka dla maluchów może być prowadzona w budynku, który spełnia wymogi lokalowe i sanitarne zawarte w rozporządzeniu ministra pracy i polityki społecznej z 10 lipca 2014 r. (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 72) oraz posiada decyzje straży pożarnej i sanepidu potwierdzające, że zapewnia te standardy.
ikona lupy />
Pomoc dla uchodźców / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
W przypadku żłobków i klubów dziecięcych uruchamianych dla ukraińskich dzieci nie będzie to już potrzebne. Analogicznie będzie też w przypadku placówek, które będą chciały utworzyć podmioty prywatne, choć one dodatkowo będą musiały mieć na to zgodę gminy i dołączyć ją do wniosku o wpisanie do rejestru żłobków i klubów dziecięcych.
- W obecnej sytuacji wydaje się, że jest to jedyne możliwe rozwiązanie, żłobki w większości samorządów nie mają miejsc, co więcej są do nich kolejki oczekujących - mówi Elżbieta Kois-Żurek, dyrektor wydziału polityki społecznej i zdrowia Urzędu Miasta w Krakowie.
Dodaje, że dobrym pomysłem - zgłaszanym przez miasto w trakcie konsultacji nad projektem specustawy - byłoby przyznanie prywatnym placówkom dofinansowania na obniżenie opłaty żłobkowej na małych uchodźców zwiększonego z 400 zł do 800 zł (będzie wypłacane od kwietnia). W nich są bowiem często wolne miejsca, ale należność za pobyt w nich jest wyższa niż w gminnych żłobkach. Dlatego pojawiła się propozycja podniesienia dofinansowania, aby z takich miejsc mogły skorzystać ukraińskie maluchy, ale ostatecznie nie znalazła się w projekcie.
- Nie powinno być tak, że polskie dzieci będą przebywać w lepszych warunkach, a te ukraińskie w gorszych. Obawiam się, że takie przyzwolenie na tworzenie żłobków poza standardami może doprowadzić do tego, że będą powstawać w przypadkowych lokalach, nieprzystosowanych do zapewnienia odpowiedniej opieki dzieciom. Będzie to okazja do nadużyć i szukania łatwego zarobku - uważa Beata Tomaszewska-Sobieraj, prezes Stowarzyszenia Żłobków Niepublicznych ProRodzina.
Aby nie dochodziło do takich nieprawidłowości, specustawa wprowadziła wspomniany obowiązek uzyskania zgody gminy, tyle że przepisy nie precyzują, od czego ma być uzależnione jej wydanie, w jakim trybie ma to nastąpić oraz czy w sytuacji jej braku prywatny podmiot będzie mógł się odwołać.
- Przy takim brzmieniu przepisów zgoda będzie miała charakter uznaniowy, co oznacza, że w jednej gminie urzędnik może stwierdzić, że można otworzyć żłobek np. w piwnicy, a w innej zdecyduje, że nie jest dopuszczalne - podkreśla Beata Tomaszewska-Sobieraj.
Wyjście poza limit
Projekt specustawy zakłada też, że w celu zapewnienia opieki nad małymi obywatelami Ukrainy gminy i podmioty prywatne prowadzące żłobki, kluby dziecięce oraz zatrudniające dziennych opiekunów będą mogły nie stosować również innych przepisów ustawy z 4 lutego 2011 r. Chodzi tutaj o jej art. 7 ust. 2 i 3 odnoszący się bezpośrednio do klubów dziecięcych i stanowiący, że mogą przyjmować dzieci, które skończyły pierwszy rok życia, a maksymalna liczba miejsc wynosi 30. Kolejny przepis, którego nie trzeba będzie przestrzegać, to art. 15 ust. 1-3, zgodnie z którym jeden opiekun w klubie dziecięcym lub żłobku może sprawować opiekę nad nie więcej niż ośmiorgiem maluchów (jeśli w grupie jest dziecko niepełnosprawne lub wymagające szczególnej opieki - nad pięciorgiem), a w żłobku mającym powyżej 20 podopiecznych trzeba zatrudnić przynajmniej jedną pielęgniarkę lub położną.
To samo będzie dotyczyć art. 38 ust. 1 i 1a, który wyznacza limit dzieci, którymi może zajmować się jeden dzienny opiekun (co do zasady może mieć pod opieką maksymalnie pięcioro lub ośmioro dzieci, o ile jeden z rodziców mu w tym pomaga). Ponadto - analogicznie jak przy otwieraniu placówek w lokalach niespełniających standardów - prywatne podmioty, które z uwagi na przyjęcie ukraińskich maluchów będą chciały zwiększyć liczbę dzieci pod opieką jednej osoby, będą musiały na to uzyskać zgodę gminy.
- Każde zagęszczenie dzieci musi iść w parze z odpowiednim zwiększeniem liczby opiekunów, dlatego uważam, że nie jest to dobra propozycja. Lepiej jest tworzyć mniejsze grupy, które będą miały swoją przestrzeń do zajęć i do zabawy - wskazuje Teresa Ogrodzińska z Fundacji Rozwoju Dzieci.
Również zdaniem Beaty Tomaszewskiej-Sobieraj odejście od przestrzegania ustawowych limitów budzi wiele wątpliwości z punktu widzenia bezpieczeństwa dzieci.
- Ośmioro podopiecznych to już jest naprawdę górna granica i trudno mi sobie wyobrazić, żeby jedna osoba miała się zajmować jeszcze większą liczbą dzieci. Powinniśmy iść raczej w takim kierunku jak przedszkola, w których złagodzono wymogi w zakresie minimalnej powierzchni przypadającej na dziecko - dodaje.©℗
Etap legislacyjny
Projekt ustawy po II czytaniu w Sejmie