- Okazuje się, że w czasie pandemii inne kraje bardziej wykorzystały swój potencjał. Jak wynika z raportu, w ubiegłym roku Polska poczyniła postępy w zakresie wielu wskaźników, ale biorąc pod uwagę równie pozytywne zmiany w innych krajach, nie przełożyło się to na podwyższenie naszej ogólnej pozycji - uważa dr Magdalena Ciesielska z Politechniki Gdańskiej.

dr Magdalena Ciesielska Wydział Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej, specjalizuje się w zagadnieniach cyfrowego państwa oraz smart city / Materiały prasowe
Z opublikowanego przez Komisję Europejską Indeksu DESI 2021, który pokazuje zaawansowanie cyfrowe państw UE, wynika, że Polska spadła z 23. na 24. miejsce w rankingu. Dlaczego tak się stało?
Okazuje się, że w czasie pandemii inne kraje bardziej wykorzystały swój potencjał. Jak wynika z raportu, w ubiegłym roku Polska poczyniła postępy w zakresie wielu wskaźników, ale biorąc pod uwagę równie pozytywne zmiany w innych krajach, nie przełożyło się to na podwyższenie naszej ogólnej pozycji. Po prostu inne państwa poradziły sobie lepiej. Osiągnęliśmy wynik 41, przy unijnej średniej wynoszącej 50,7. Najlepiej w tym zestawieniu wypadają Duńczycy, Finowie, Szwedzi i Holendrzy. Najgorzej zaś, poza Polską, Rumuni, Bułgarzy i Grecy. To, jak dany kraj jest rozwinięty cyfrowo, zależy od wielu czynników - obywateli, dostosowania urzędów, posiadanej infrastruktury itd. Słabo wypadamy pod względem kapitału ludzkiego. Tylko 44 proc. Polaków w wieku 16-74 lata posiada podstawowe umiejętności cyfrowe. Kuleje też cyfryzacja przedsiębiorstw. Jedynie 15 proc. korzysta z przechowywania dokumentów w chmurze. Co prawda 18 proc. planuje wdrożyć to rozwiązanie, zatem pod koniec 2022 r. wskaźnik ten wzrośnie do ponad 30 proc., ale to nadal jest mało, porównując do Danii, w której już obecnie ponad 60 proc. firm korzysta z takich możliwości. Ponadto tylko 14 proc. polskich przedsiębiorstw aktywnie używa mediów społecznościowych, z kolei e-faktury też nie są jeszcze szeroko rozpowszechnione.
Na jakim polu wypadamy najlepiej?
Z indeksu można wyciągnąć ogólny wniosek, że na poziome centralnym Polska jest bardzo dobrze rozwinięta. Autorzy rankingu chwalą polskie rozwiązanie usług „Obywatel”, które jest przykładem jednego z najbardziej rozwiniętych wśród europejskich narzędzi z tego zakresu. Polska najlepiej, spośród czterech wskaźników, radzi sobie z cyfryzacją urzędów i dostępem do internetu. W ubiegłym roku sprawy urzędowe online załatwiało 49 proc. internautów, ale na tle innych państw nadal nie jest to spektakularny sukces - dla porównania w Niemczech to aż 69 proc., a średnia dla krajów UE to 64 proc. Lokalnie jest już znacznie gorzej.
Jak to zmienić?
Trzeba w dalszym ciągu podejmować wysiłki na rzecz edukacji. W całym ekosystemie społeczeństwa informacyjnego mamy czterech aktorów - obywateli, przedsiębiorstwa, uczelnie oraz samorządy lokalne. Przede wszystkim należy skupić się na edukacji obywateli, którzy będą potrafili korzystać z narzędzi do pracy zdalnej, umieli obsługiwać internet oraz korzystać z takich rozwiązań jak chmura itd. Przedsiębiorstwa powinny być natomiast gotowe do wdrażania cyfrowych rozwiązań, ale tu wracamy do pierwszego problemu - skoro nie ma ludzi, którzy te technologie rozumieją i potrafią obsłużyć, to trudno o rozwój firm na tym polu. Dlatego tak ważny jest trzeci element tego systemu, czyli szkoły wyższe, które przygotują kadry do wdrażania innowacyjnych rozwiązań cyfrowych. Osoby wykształcone przez uczelnie mogłyby pomóc wdrażać lokalnie rozwiązania cyfrowe. Ponadto powinien być rozwijany program, który pozwoli urzędnikom samorządowym uzupełnić kompetencje cyfrowe. Ważny jest też transfer wiedzy z jednostek administracji centralnej do samorządowych. ©℗
Rozmawiała Urszula Mirowska-Łoskot