Już 1 listopada wejdzie w życie nowelizacja ustawy o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, czyli „erki”.

dr Patryk Kuzior, adiunkt w Akademii WSB w Dąbrowie Górniczejpracownik samorządowy
Podwyżce świadczeń przysługujących Prezydentowi RP i byłym prezydentom – w myśl przepisów tej noweli – towarzyszy wzrost maksymalnych kwot diet radnych w jednostkach samorządu terytorialnego wszystkich szczebli, a także zmiany warunków i sposobu wynagradzania pracowników samorządowych zatrudnianych na podstawie wyboru, a więc wójtów, burmistrzów, prezydentów miast oraz członków zarządów powiatów i samorządowych województw. Wynika to m.in. z dodania w treści ustawy o pracownikach samorządowych przepisów określających zarówno maksymalną, jak i minimalną wysokość wynagrodzenia pochodzącego z wyborów najwyższego kierownictwa samorządowych urzędów. Dla porządku wskażmy, że po zmianie maksymalne wynagrodzenie tych osób nie będzie mogło przekroczyć w okresie miesiąca 11,2-krotności kwoty bazowej ustalonej dla kierowniczych stanowisk państwowych. Zważywszy że aktualnie maksymalny pułap wynagrodzenia w tej grupie to 7-krotność tej samej kwoty bazowej, podwyżka jest znacząca. Przy kwocie bazowej ustalonej w ustawie budżetowej na 2021 rok na poziomie 1789,42 zł pełniący rolę organów wykonawczych w samorządzie będą mogli zarobić miesięcznie nawet 20 041,50 zł brutto. Z kolei wynagrodzenie minimalne na najwyższych stanowiskach w samorządzie nie będzie mogło być niższe niż 80 proc. maksymalnego wynagrodzenia określonego dla poszczególnych stanowisk w przepisach rozporządzenia w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych. Maksymalne wynagrodzenie na danym stanowisku zdefiniowano jako sumę maksymalnego poziomu wynagrodzenia zasadniczego oraz maksymalnego poziomu dodatku funkcyjnego, a w przypadku wójta, burmistrza, prezydenta miasta, starosty oraz marszałka województwa także kwoty dodatku specjalnego. Co ciekawe, pomimo że ustawa wchodzi w życie od listopada, to zadziała ona wstecznie, gdyż ustalane w niej zasady ustalania wynagrodzeń i diet samorządowców będą miały zastosowanie do uposażeń należnych od 1 sierpnia 2021 r.
Szybkie tempo, krótkie uzasadnienie
Omawiana nowela uchwalona została w szybkim tempie, bo już w półtora miesiąca po wniesieniu projektu do laski marszałkowskiej. Było to możliwe dzięki wykorzystaniu szybkiej ścieżki legislacyjnej, jaka przewidziana jest dla projektów poselskich. Autorzy propozycji zmian w wynagrodzeniach przy formułowaniu jej uzasadnienia okazali się dość oszczędni w słowach. Gdyby bowiem chcieli wykorzystać do wyjaśnienia potrzeby i celu regulacji popularnego Twittera, to ich całą argumentację pomieściłoby raptem pięć tłitów. W formie tradycyjnej – na papierze – to ledwo jeden wykres i dwa akapity tekstu z sześciostronicowego uzasadnienia, w których wskazano, że „potrzeba przyjęcia proponowanego projektu (…) wynika z potrzeby dokonania urealnienia wartości świadczeń przysługujących Prezydentowi RP i byłym Prezydentom RP, a także zmiany maksymalnych kwot diet lub wynagrodzeń przysługujących przedstawicielom samorządu terytorialnego. Propozycja tych zmian wynika z faktu, że zasady wynagradzania tych osób nie ulegały zmianie od lat. Natomiast w okresie rządów Zjednoczonej Prawicy nastąpił wzrost nominalnego wynagrodzenia zarówno w sektorze przedsiębiorstw, w przemyśle i handlu, jak i wzrosła znacząco płaca minimalna (…) średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w okresie od maja 2015 r. do lipca 2021 r. wzrosło o 45,8 proc., natomiast płaca minimalna o 60 proc. Powyższe uprawnia do rozważenia propozycji dokonania odpowiedniego wzrostu wynagrodzeń Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej oraz byłych Prezydentów Rzeczypospolitej Polskiej, a także wzrostu maksymalnych kwot diet lub wynagrodzeń w samorządzie terytorialnym”.
Zmiana narracji
O ile z danymi o dynamice płac w ostatnich sześciu latach trudno polemizować, bo wzrosty są faktem, to już twierdzenie o braku zmian zasad wynagradzania w odniesieniu do samorządowców nie jest do końca prawdziwe. Autorzy projektu zdają się nie pamiętać, że w połowie 2018 r., po zawirowaniach politycznych, jakie wywołało ujawnienie wysokości nagród wypłacanych ministrom gabinetu Beaty Szydło, doszło nawet do obniżenia wynagrodzeń m.in. samorządowców o 20 proc., co stało się pod hasłem „do polityki nie idzie się dla pieniędzy”. Zatem, gdy dziś w uzasadnieniu projektu sygnowanego podpisami posłów Zjednoczonej Prawicy czytamy o potrzebie urealnienia wysokości wynagrodzeń samorządowców, mamy niewątpliwie do czynienia ze zmianą narracji obozu rządzącego. Dodajmy, że zmiana ta oczekiwana była od dawna nie tylko wśród przedstawicieli samorządowej wierchuszki, którzy mogli czuć się ofiarami trącającego populizmem sloganu, a to dlatego, że obniżka płac, jaka dotknęła trzy lata temu szefów samorządowych urzędów, postrzegana jest wśród zatrudnionych w tych urzędach pracowników jako jeden z czynników hamujących poważniejsze zmiany w strukturze płac całej tej grupy zawodowej. Aktualnie więc wzrost płac wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz członków zarządów powiatów i samorządowych województw z pewnością wywoła presję ze strony urzędników średniego i niższego szczebla, którzy także odczuwając skutki wysokiej inflacji, z pewnością śmielej będą upominali się o podwyżki, licząc pewnie i na to, że wyższe apanaże szefów oznaczać będą automatycznie lepszy klimat do rozmów o tym, jak wyceniana powinna być praca.
Nowe rozporządzenie niezbędne
Zresztą powodów do rozmów o płacach pracowników samorządowych jest więcej, bo umożliwiająca podwyżki pensji włodarzy i diet radnych ustawa wymusza także zmianę rozporządzenia w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych. Stało się tak dlatego, że ustawa o zmianie ustawy o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe oraz niektórych innych ustaw dokonała zmiany w treści delegacji ustawowej do wydania przez Radę Ministrów rozporządzenia w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych, a to z kolei według reguł prawidłowej legislacji wymaga zmiany aktu wykonawczego. Stosowny projekt datowany na 22 września br. pojawił się już zresztą na stronie internetowej Rządowego Centrum Legislacji i skierowany został w trybie pilnym do zaopiniowania przez Komisję Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego. Treść pisma przekazującego ów projekt sugeruje, że nowe rozporządzenie wejdzie w życie wraz z nowelą ustawy, a więc już 1 listopada.
Bez wątpienia więc sytuacja płac pracowników samorządowych jest bardzo dynamiczna, bo dopiero co, dokładnie 1 października br., weszło w życie inne rozporządzenie zmieniające rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych przewidujące m.in. podwyżkę minimalnych stawek wynagrodzenia zasadniczego dla poszczególnych kategorii zaszeregowania. W związku z kolejną zmianą, tym razem oznaczającą zastąpienie całego aktu prawnego, a nie jego ograniczoną nowelę, pracodawcy samorządowi po raz kolejny będą musieli weryfikować własne regulaminy płacowe i dostosowywać ich treść do nowej regulacji.
Wyższe stawki nie tylko dla wybieralnych
O ile sama ustawa o zmianie ustawy o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe oraz niektórych innych ustaw skupiła się na otwarciu drogi do podwyżek płac dla pracowników samorządowych najwyższego szczebla, pochodzących z wyborów, tak Rada Ministrów rozporządzeniem chce pójść o krok dalej i przewiduje odpowiednie zmiany także w płacach pracowników zatrudnianych w samorządowych urzędach na podstawie powołania. I tak w uzasadnieniu projektu rozporządzenia wskazano, że zdecydowano się na ustalenie wyższego maksymalnego poziomu wynagrodzenia pracowników zatrudnionych na podstawie powołania, tj. dla zastępcy wójta (także zastępcy burmistrza czy zastępcy prezydenta miasta), skarbnika gminy, powiatu, województwa (w związku ze zmianą wynagrodzeń ich przełożonych). Argumentem przemawiającym za podwyżkami dla tej grupy pracowników samorządowych jest według projektodawcy okoliczność, że co do zasady podwyżki wynagrodzeń dla pracowników zatrudnianych na podstawie wyboru były wprowadzane łącznie z podwyżkami wynagrodzeń dla pracowników zatrudnionych na podstawie powołania. Patrząc na tabele załączone do projektu nowego rozporządzenia płacowego z jednej strony rzuca się w oczy rezygnacja z widełkowego sposobu określenia wysokości płacy zasadniczej i dodatku funkcyjnego na rzecz wskazania stawek maksymalnych tych składników, z drugiej strony uderza skala podwyżek nie tylko na stanowiskach obsadzanych w drodze wyboru, ale i tych zajmowanych na podstawie powołania. I tak np. w przypadku prezydenta miasta na prawach powiatu do 300 tys. mieszkańców maksymalne wynagrodzenie zasadnicze ma wynosić 10 770 zł, a dodatek funkcyjny maksymalnie 3450 zł, podczas gdy dziś to odpowiednio maksymalnie tylko 5000 zł pensji zasadniczej i 2100 zł dodatku funkcyjnego. Z kolei skarbnik w gminie powyżej 100 tys. mieszkańców będzie mógł otrzymać maksymalnie 9730 zł pensji zasadniczej i 3650 zł dodatku funkcyjnego, a dziś może liczyć najwyżej na 5600 zł pensji zasadniczej i 2200 zł dodatku.
Oczywiście podniesienie maksymalnych stawek wynagrodzeń na stanowiskach najwyższego szczebla nie oznacza, że osoby je zajmujące otrzymają w ogóle podwyżki, a tym bardziej o tak wielkiej skali. Oczekiwania podwyżek z pewnością jednak się pojawią, tym bardziej że zgodnie z tym, o czym była mowa na początku, w przypadku pracowników zatrudnianych na podstawie wyboru konieczna będzie podwyżka przynajmniej do poziomu minimalnego, który przewyższa przecież wysokość apanaży wypłacanych aktualnie na tych stanowiskach.
Mieszane uczucia włodarzy
Mogłoby się wydawać, że włodarze narzekający trzy lata temu na obniżkę ich pensji, dziś mają powody do zadowolenia, jednakże pewne jest, że wielu z nich towarzyszą raczej mieszane uczucia. Czas, gdy spora część samorządowców sprzeciwia się zmianom w systemie podatkowym wynikającym z Polskiego ładu i podnosi, że ubytek dochodów w lokalnych i regionalnych kasach sięgnie grubych miliardów, to nie jest dobry moment na przyjęcie podwyżek. Już dziś w wielu gminach i powiatach w czasie konstruowania budżetów na przyszły rok skarbnicy zachodzą w głowę, skąd wziąć pieniądze m.in. także na podwyżki dla pracowników najniższych szczebli, jakie trzeba będzie wdrożyć w związku z podwyższeniem pensji minimalnej do 3020 zł w 2022 r.
Tymczasem coraz głośniej o urealnienie płac upominają się także urzędnicy wykonujący bardziej odpowiedzialne zadania i kierownicy średniego szczebla, przypominając, że kodeks pracy wyraźnie stanowi, że wynagrodzenie za pracę powinno być tak ustalone, aby odpowiadało w szczególności rodzajowi wykonywanej pracy i kwalifikacjom wymaganym przy jej wykonywaniu, a także uwzględniało ilość i jakość świadczonej pracy. Ograniczenie podwyżek wyłącznie do stanowisk najniżej opłacanych i tylko po to, by zapewnić poziom płacy minimalnej, prowadzi nie tylko do spłaszczenia struktury płac, ale grozi też utratą specjalistów. O ile odchodzący z pracy w samorządzie fachowcy rozczarowani poziomem płac bez problemu mogą odnaleźć się na rynku pracy, który jest przecież ciągle rynkiem pracownika, o tyle urzędom nie tak łatwo będzie wypełnić powstałe wakaty.
Gdy się mało do podziału ma
Trio Jeżowska, Jurksztowicz i Szcześniak w piosence z kultowego „Kingsajzu” Juliusza Machulskiego śpiewało, że „gdy się mało do podziału ma, zmniejsza się ludzi i muzyczka gra”. Dziś natomiast szefom wielu samorządowych urzędów, chcącym podnieść pensje swoim podwładnym, nie pozostanie nic innego, jak sparafrazowanie tych słów i przyjęcie, że: gdy się mało do podziału ma, zmniejsza się zespół i podwyżkę się da. W sytuacji, gdy premier Morawiecki – w odpowiedzi na zarzuty ze strony samorządów dotyczące pogarszania się ich sytuacji finansowej na skutek działań legislacyjnych – zaleca samorządom przyjrzenie się stronie kosztowej i sugeruje istnienie zbyt wielkiej biurokracji, raczej nie ma co liczyć, że samorząd dostanie większe środki na działalność bieżącą, dzięki czemu pojawią się też możliwości powiększenia funduszu płac. W tej sytuacji jedynym sposobem podwyższenia pensji tym, których trzeba w urzędach zatrzymać, może być faktycznie zmniejszanie biurokracji i cięcie kosztów tam, gdzie to tylko możliwe.