Zakaz tworzenia nowych domów dziecka, w sytuacji gdy brakuje rodzin zastępczych, jest przedwczesny – uważają samorządy. Są też przeciwne przepisom, które przewidują wydawanie nowych zezwoleń dla tych placówek, gdy spełniają one obowiązujące standardy.

Przygotowana przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej reforma systemu pieczy zastępczej (czyli projekt nowelizacji ustawy z 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej; t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 821 ze zm.) kładzie nacisk na to, aby była ona bardziej rodzinna, a mniej instytucjonalna. Zaproponowane przez resort przepisy mają więc sprzyjać rozwojowi rodzin zastępczych przy jednoczesnym ograniczaniu roli placówek opiekuńczo-wychowawczych. Jednak część tych rozwiązań jest krytycznie oceniana przez samorządy.
Ponowna weryfikacja
Jedną ze zmian budzących ich zdecydowany opór, jest zakaz tworzenia - z dniem wejścia nowelizacji w życie - nowych placówek opiekuńczo-wychowawczych. Nie będzie on wprawdzie bezwzględny, bo wojewoda będzie mógł wydać zezwolenie na powstanie nowego domu dziecka, ale nie jest wskazane, jakimi kryteriami ma się kierować. Wspomniany przepis mówi jedynie, że ma w tym celu zasięgnąć opinii rzecznika praw dziecka (RPD).
Tyle że - jak argumentuje Unia Metropolii Polskich (UMP) - wprowadzanie takiego zakazu na obecnym etapie, gdy brakuje kandydatów na rodziców zastępczych i to pomimo prowadzenia kampanii i akcji promujących, jest przedwczesne. Dlatego organizacja opowiada się za wykreśleniem art. 17.
Z kolei Związek Powiatów Polskich (ZPP) opowiada się przeciwko udziałowi RPD w procesie wydawania zezwolenia dla nowej placówki. - Nie wiadomo, jakimi przesłankami miałby kierować się rzecznik przy sporządzaniu swojej opinii, zwłaszcza że nie jest to urząd o rozbudowanej strukturze, który znałby lokalne uwarunkowania czy potrzeby przemawiające za powstaniem na danym terenie domu dziecka - mówi Bernadeta Skóbel z ZPP.
Jeszcze więcej kontrowersji wśród samorządowców wywołał art. 19 projektu, który zakłada, że w ciągu pięciu lat od wejścia w życie nowelizacji wojewodowie mają wydać nowe zezwolenia dla funkcjonujących już domów dziecka oraz innych placówek należących do instytucjonalnych form pieczy zastępczej. W tym przypadku również mają opierać się na opinii RPD. - Ten przepis powinien być usunięty. Nie jest jasne, z czego wynika potrzeba weryfikacji wszystkich placówek - przekonuje Bernadeta Skóbel. Przypomina, że domy dziecka zakończyły niedawno proces standaryzacji, polegający na dochodzeniu do limitu 14 miejsc w jednej placówce, co wiązało się z uzyskaniem nowego zezwolenia na działalność. Dodaje przy tym, że służby wojewody na bieżąco sprawują nadzór nad domami dziecka i kontrolują, czy funkcjonują one zgodnie z wymogami. - Również w tym przypadku przepisy nie precyzują, jakie kryteria mają być decydujące dla wydania przez RPD opinii pozytywnej lub negatywnej i czy będzie ona wiążąca dla wojewody - zwraca uwagę przedstawicielka ZPP.
Podobne stanowisko w tej kwestii przedstawiła UMP, która podkreśla, że zezwolenie na prowadzenie placówki jest zwykle wydawane bezterminowo i może być cofnięte, gdy przestaje ona spełniać warunki określone w ustawie i standardy ustalone w rozporządzeniu ministra rodziny. Powodem cofnięcia zezwolenia nie powinna zaś być opinia RPD.
Wybór nie nakaz
Samorządy nie chcą też, żeby powiat miał obowiązek przyjęcia dziecka do rodziny zastępczej lub placówki, jeśli będą w nich wolne miejsca. ZPP opowiada się za pozostawieniem dotychczasowych regulacji, które dają możliwość odmowy przyjęcia dziecka, obawiając się, że proponowana zmiana spowoduje, iż dzieci będą umieszczane w rodzinach bez jakiejkolwiek refleksji, w sposób scentralizowany, podczas gdy w pracy z nimi ważna jest indywidualizacja, odpowiedni dobór rodzin i podopiecznych, a nawet chwilowe zmniejszenie ich liczby, aby dać rodzicom zastępczym wytchnienie. - Po kilku latach powstanie chaos, a dzieci będą wędrować z jednego końca Polski na drugi - przewiduje Bernadeta Skóbel.
UMP, która również chce zachowania obecnego brzmienia przepisów, dodaje, że wiele powiatów nie ma miejsc w rodzinach i placówkach na swoim terenie i nie otwiera nowych, tylko szuka ich w innych samorządach. Z drugiej strony nakaz przyjęcia dziecka może skutkować tym, że powiat nie będzie mógł umieścić u siebie dziecka, np. w trybie interwencyjnym, bo wolne miejsca będą już zajęte.
Powrót do pieczy
Kolejnym budzącym wątpliwości rozwiązaniem jest możliwość - w uzasadnionych przypadkach - powrotu do rodziny zastępczej lub domu dziecka osoby, która je opuściła po osiągnięciu pełnoletniości. UMP zwraca uwagę, że użyty w nowym przepisie zwrot jest nieprecyzyjny, co może skutkować różnym podejściem przy wyrażaniu zgody na powrót. Co więcej, nie wiadomo, jaka miałaby być podstawa do takiego powrotu, skoro umieszczenie w pieczy zastępczej obejmuje osoby niepełnoletnie. ZPP dodaje, że w przypadku ponownego umieszczenia w rodzinie czy placówce byłego wychowanka problematyczna pozostaje kwestia udzielonej mu pomocy na usamodzielnienie. - Czy taka osoba będzie mogła otrzymać wsparcie jeszcze raz, przy drugim usamodzielnieniu? - zastanawia się Bernadeta Skóbel.
Ponadto obydwie korporacje samorządowe zgodnie postulują modyfikacje projektowanego przepisu, który stanowi, że dodatek w wysokości świadczenia wychowawczego, czyli 500+ dla podopiecznych domów dziecka, będzie można gromadzić na indywidualnych kontach depozytowych, zakładanych przez kierownika powiatowego centrum pomocy rodzinie. Zarówno ZPP, jak i UMP uważają, że założenie takiego konta powinno należeć do kompetencji dyrektora placówki, skoro to on występuje z wnioskiem o przyznanie świadczeń dla przebywających w niej dzieci.
Opieka nad dziećmi / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Konsultacje projektu ustawy