Nowe programy wsparcia są niedopracowane. Wyglądają jak próba odwrócenia uwagi od negatywnych konsekwencji zmian podatkowych zawartych w Polskim Ładzie dla rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi - mówi w rozmowie z DGP Agnieszka Dudzińska, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Nowelizacja tegorocznego budżetu przyniosła nieoczekiwaną informację o dodatkowym miliardzie złotych na wsparcie osób niepełnosprawnych. 800 mln zł ma trafić bezpośrednio do PFRON, a 200 mln zł do Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Paweł Wdówik, pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych, ogłosił, że pieniądze te będą przeznaczone na realizację czterech programów: mieszkaniowego, samochodowego, wypożyczalni sprzętu rehabilitacyjnego oraz tworzenia warsztatów terapii zajęciowej (WTZ) i zakładów aktywności zawodowej (ZAZ). Jak pani ocenia tę propozycję?
Mam wrażenie, że te rozwiązania zostały przygotowane w dużym pośpiechu. Oczywiście są bardzo potrzebne, ale od razu rodzi się pytanie, jaki cel przyświecał ich wprowadzeniu w taki sposób i w takim kształcie. Są niedopracowane, cząstkowe. Doskonale widać to na przykładzie programu mieszkaniowego.
Jednym z jego elementów jest dofinansowanie wynajmu mieszkania dla absolwentów uczelni, szkół średnich i policealnych szukających pracy.
Takie wsparcie ma otrzymać 3 tys. osób, a okres realizacji tego modułu wyniesie trzy lata. Nie wiadomo jednak, skąd się wzięła taka liczba, skoro mamy ok. 20 tys. niepełnosprawnych studentów, i czy dofinansowanie otrzyma łącznie 3 tys. osób, czy w każdym roku po tysiącu. Pominięci zostali też absolwenci szkół przysposabiających do pracy, a więc osoby np. z niepełnosprawnością intelektualną i autyzmem, które nie pójdą na studia, ale mogą pracować i też potrzebują niezależnego mieszkania. Podobne wątpliwości dotyczą drugiej części tego programu, czyli dofinansowania zamiany mieszkania obarczonego barierami architektonicznymi. Ma z niej skorzystać 2,5 tys. osób - bardzo mało, jeśli się weźmie pod uwagę, że uwięzionych w swoich mieszkaniach jest znacznie więcej. Ciekawe, jak będzie dokonywana selekcja, według jakich kryteriów będą oceniane wnioski. Tego wszystkiego też nie wiemy.
Ale trzeci element programu mieszkaniowego, który przewiduje pieniądze na tworzenie mieszkań wspomaganych oraz wspomaganych społeczności mieszkaniowych, jest chyba wyjściem naprzeciw oczekiwaniom środowiska?
Tak, chociaż nie wiemy, na ile ta koncepcja korzysta z rekomendacji wypracowanych podczas realizacji pilotażowych projektów unijnych. Zwracam też uwagę, że ta część programu jest adresowana do organizacji pozarządowych, więc osoby żyjące w miejscowościach, gdzie nie działa trzeci sektor, pozostaną poza tą formą wsparcia.
Kolejny z programów ma służyć finansowaniu tworzenia nowych WTZ i ZAZ.
Minister Wdówik mówił o deficycie miejsc w ośrodkach wsparcia. Problem w tym, że dotyczy on głównie miejsc o charakterze opiekuńczym, pobytu dziennego, a nie miejsc aktywizacji zawodowej, do której należą WTZ i ZAZ. Jest tu więc wyraźne przechylenie w tę stronę, a nie jest dostrzegana grupa osób, które nie będą skutecznie aktywizowane, bo nie mają takiego potencjału. Poza tym nie bardzo widzę, w jaki sposób Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej chce nakłaniać powiaty do otwierania warsztatów, bo inicjatywa jest przecież po ich stronie.
A czy taką zachętą nie będzie zwolnienie powiatu z zapewnienia 30-proc. wkładu własnego do utworzenia WTZ? Zapowiadał to Tomasz Maruszewski, wiceprezes PFRON.
Będzie to raczej nagroda dla maruderów, bo jak mają się czuć powiaty, które już utworzyły warsztat. To trochę niesprawiedliwe wobec nich. Poza tym później powiat i tak będzie musiał dokładać swoje 10 proc. do kosztów działania.
Czy mniej wątpliwości budzi program dotyczący wypożyczalni sprzętu rehabilitacyjnego?
To bardzo potrzebna inicjatywa. Do tego w zasadzie jest to jedyny program, z którego będą mogły skorzystać dzieci niepełnosprawne, bo w innych ta grupa została pominięta. Tymczasem powinniśmy robić wszystko, aby ograniczać skutki niepełnosprawności u dzieci i zapewniać im lepsze rokowania na przyszłość. Niestety sposób funkcjonowania wypożyczalni, który można odtworzyć na podstawie tego, co mówił minister Wdówik (bo na razie tylko na tym możemy bazować), budzi wątpliwości. Z jego słów wynikało bowiem, że wnioski o wypożyczenie sprzętu będą przechodziły przez oddziały wojewódzkie PFRON, które będą wystawiać opinię wiążącą, która potem posłuży Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych do wypożyczenia i przesłania sprzętu osobie niepełnosprawnej. Można się więc spodziewać, że oddziały funduszu zostaną zasypane wnioskami z całego województwa i to pewnie również od osób mających jakiś sprzęt, np. wózek, ale to jest starszy model, które będą chciały uzyskać dostęp do tego bardziej nowoczesnego, dostępnego w wypożyczalni. Nie wiemy, czy to będzie w jakiś sposób weryfikowane, czy będą jakieś dodatkowe kryteria korzystania z usług wypożyczalni, zwłaszcza gdyby działały one nieodpłatnie - inaczej niż obecne dofinansowania z PFRON na sprzęt, gdzie wymagany jest wkład własny.
Wszystkie wspomniane formy wsparcia będą realizowane w formie programów. Czy to jest dobra droga, czy jednak powinny być uregulowane ustawowo?
Programy mogą być fajne, bo są elastyczne. Pokazały to te finansowane z Funduszu Solidarnościowego dotyczące opieki wytchnieniowej i zapewniania usług asystenta dla osoby z niepełnosprawnością. Ich budżety oraz zasady mogą być (i były) dostosowywane do zapotrzebowania i możliwości przerobowych samorządów i organizacji. Pierwsza edycja programu to takie rozpoznanie bojem, czy będą zainteresowane wzięciem w nich udziału. Jest to więc zaleta, ale tylko na początku. Potem powinno to wchodzić jako rozwiązanie ustawowe i wymagalne dla osób spełniających odpowiednie kryteria. Inaczej to nie ma sensu, bo program można łatwo skasować, nie przedłużając go na kolejny rok, lub zmniejszyć jego zakres, kierując się oszczędnościami.
A jak pani ocenia to, że te dodatkowe 800 mln zł zostanie przekazane do PFRON jako wpłata z budżetu państwa? Przepisy ustawy o rehabilitacji społecznej i zawodowej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych nie przewidują takiego rodzaju przychodów funduszu.
To bardzo ciekawa kwestia, bo w nowelizacji planu finansowego PFRON na 2021 r., w części dotyczącej przychodów, pojawia się nieoczekiwanie zupełnie nowa pozycja (nie było jej w pierwotnej wersji) o enigmatycznej nazwie „wpłata od jednostek na państwowy fundusz celowy”. Tymczasem to, co może stanowić przychody PFRON, określa art. 46a ustawy, który mówi m.in., że jest nim dotacja celowa z budżetu państwa. Inna sprawa, że jest ona powiązana z konkretnymi, wskazanymi w przepisach wydatkami funduszu. Tworzona jest więc jakaś sztuczna konstrukcja zamiast znowelizowania ustawy, co uwolniłoby dotację i pozwalało na jej zwiększenie. Przez to system finansowania wsparcia staje się jeszcze bardziej zagmatwany i mało przejrzysty. Mam ważenie, że te wszystkie działania związane z dodatkowym miliardem złotych dla osób niepełnosprawnych wyglądają tak, jakby miały na celu przykrycie wzburzenia i uciszenie krytycznych głosów, które pojawiły się w związku z negatywnym wpływem zmian podatkowych przewidzianych w ramach Polskiego Ładu na rodziny korzystające z 1 proc.
Wzrost kwoty wolnej od podatku spowoduje, że będą one otrzymywać mniej pieniędzy z odliczeń podatkowych w ramach 1 proc.
Nie mam wątpliwości, że gdy w 2023 r. przyjdzie do rozliczeń podatkowych na nowych zasadach wprowadzonych w przyszłym roku, rodziny bardzo dotkliwie odczują tę zmianę. Stracą one mniej lub więcej - w zależności od tego, jakie koszty rozliczają przez 1 proc. oraz kto im ten 1 proc. wpłaca. Gdy ktoś otrzymuje taką pomoc od osób zamożnych, to ta wpłata może być tylko trochę mniejsza, ale emeryci, rolnicy, pracownicy sfery budżetowej wraz ze wzrostem kwoty wolnej od podatku przestaną w ogóle płacić 1 proc. i pochodzące od nich te drobniejsze, ale liczne wpłaty po prostu znikną.
Warto też zwrócić uwagę, że w trakcie prac w Sejmie nad Polskim Ładem została wprowadzona poprawka o zerowym PIT dla rodzin wielodzietnych, ale głosy o podobnym rozwiązaniu dla rodzin z niepełnosprawnym dzieckiem, także dorosłym, zostały zignorowane. Rząd niesie na sztandarach politykę rodzinną, ale z wykluczeniem osób wychowujących niepełnosprawne dziecko. Duże emocje budzi też ustawa o rodzinnym kapitale opiekuńczym, który ma przysługiwać dopiero od drugiego dziecka w rodzinie, tak jak było to w początkowym etapie funkcjonowania programu 500+. Zarówno wtedy, jak i teraz środowisko apelowało, aby nowe świadczenie przysługiwało już na pierwsze dziecko, gdy jest ono niepełnosprawne, zwłaszcza że akurat ta grupa rodziców - świadomych, jakie ciążą na nich obowiązki - sto razy się zastanowi, zanim się odważy się na kolejne. Niestety ta propozycja została odrzucona.
Rozmawiała Michalina Topolewska