Eksperci są podzieleni, swoje zdanie ma także stołeczny ratusz – chodzi o przepisy dotyczące odbioru wyrzucanych np. mebli i obowiązku przewiezienia ich we własnym zakresie do PSZOK
Eksperci są podzieleni, swoje zdanie ma także stołeczny ratusz – chodzi o przepisy dotyczące odbioru wyrzucanych np. mebli i obowiązku przewiezienia ich we własnym zakresie do PSZOK
Przepis stołecznej uchwały śmieciowej, zgodnie z którym selektywna zbiórka odpadów wielkogabarytowych jest prowadzona w miejscach gromadzenia odpadów komunalnych, zderzył się w praktyce z rzeczywistością budownictwa z wielkiej płyty. Chociaż obowiązuje już od jakiegoś czasu, to wciąż wywołuje spory. W przypadku najwyższych, 10-piętrowych budynków, gdzie od zawsze funkcjonowały zsypy, miejscem gromadzenia odpadów są pomieszczenia znajdujące się na ich dnie, wewnątrz budynku. Problem w tym, że w zamyśle miały one pomieścić jeden pojemnik na wszystkie nieczystości. Już w momencie pojawienia się obowiązku segregowania odpadów ledwo mieszczą się w nich kosze przeznaczone na standardowe frakcje. Tym bardziej nie ma tam już miejsca na duży gabaryt. W efekcie najczęściej jest on wynoszony przez mieszkańców przed wejście do pomieszczenia, stwarzając często zagrożenie pożarowe.
Warszawski ratusz zapytany, czy problem jest mu znany, odpowiada, że za wyznaczenie miejsca gromadzenia odpadów odpowiada właściciel nieruchomości. „Może być to zarówno miejsce na terenie samej nieruchomości, jak i w innym miejscu, do którego właściciel posiada tytuł prawny” – czytamy w przesłanym nam stanowisku. Przedstawiciel urzędu miasta wskazuje również, że ze względu na brak rozróżnienia w przepisach bloków wysokich (tych ze zsypem) od niskich (tych bez) w każdym przypadku możliwe jest zorganizowanie zewnętrznej altany.
Problem pogłębia termin składowania odpadów. Stołeczna uchwała zakłada, że odpady wielkogabarytowe powinny być umieszczane w miejscu składowania najwcześniej 24 godziny przed odbiorem, zaś odbierane są co cztery tygodnie. Jednak w praktyce odpady te często są podrzucane dużo wcześniej. W przypadku zewnętrznych wiat jest to mniej uciążliwe, natomiast w przypadku np. starych mebli stojących ciągle przy ścianie budynku problem robi się większy.
Problem pogłębia termin składowania odpadów. Stołeczna uchwała zakłada, że odpady wielkogabarytowe powinny być umieszczane w miejscu składowania najwcześniej 24 godziny przed odbiorem, zaś odbierane są co 4 tygodnie. W praktyce są podrzucane wcześniej
Co ciekawe, za zaleganie dużego gabarytu ratusz wini wspólnoty i spółdzielnie. – Uchwała określa częstotliwość odbioru odpadów komunalnych, jednak za informowanie mieszkańców o tych terminach i obowiązku wystawienia wielogabarytowych odpadów nie wcześniej niż na 24 godziny przed tym odbiorem odpowiadają właściciele lub administratorzy nieruchomości – podkreśla przedstawiciel ratusza. Wskazuje przy tym, że wielokrotnie urzędnicy spotykają się z sytuacją, w której mieszkańcy po prostu nie wiedzą o obowiązujących zasadach i wystawiają zalegające duże odpady na bieżąco. – Wówczas właściciel lub administrator nieruchomości może na własny koszt przekazać je dowolnej firmie zajmującej się odbiorem odpadów komunalnych, wpisanej do rejestru działalności regulowanej – tłumaczy urząd.
Pojawia się również pytanie, co mieszkańcy mają robić z odpadami wielkogabarytowymi, które powstały pomiędzy odbiorami. Ratusz sugeruje dostarczyć je we własnym zakresie do punktu selektywnej zbiórki odpadów komunalnych.
Mateusz Karciarz, prawnik z Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy sp. k., podkreśla, że gmina nie ma obowiązku odbierania tego rodzaju odpadów u źródła, czyli w miejscu ich powstawania. – Ustawodawca nakazuje gminom odbieranie bezpośrednio od mieszkańców odpadów komunalnych z pięciu podstawowych pojemników. Wywózka każdej innej frakcji jest dobrą wolą gminy i zależy od jej decyzji – wskazuje.
Ekspert podkreśla również, że nawet jeśli warszawska uchwała śmieciowa wprowadziła odbiór odpadów wielkogabarytowych bezpośrednio od mieszkańców, to w żaden sposób nie ograniczyła ich wywózki przez PSZOK. Stąd jak najbardziej dopuszczalne jest odsyłanie pomiędzy terminami odbioru właśnie tam. – Generalnie tak samo odbywa się to w odniesieniu do podstawowych frakcji odbieranych u źródła. Proszę bowiem zauważyć, że one też są odbierane przez PSZOK. Chodzi o to, żeby w przypadku np. jakichś wyjątkowych okoliczności (np. uroczystość rodzinna i więcej szkła oraz tworzyw sztucznych) odpady te nie zalegały. Właściciel nieruchomości może je samodzielnie przywieźć do PSZOK – tłumaczy ekspert.
Z tą opinią nie zgadza się dr Bartosz Draniewicz, radca prawny z Kancelarii Prawa Gospodarczego i Ekologicznego. Jego zdaniem informacja, że odpady wielkogabarytowe należy samodzielnie oddać do PSZOK, jest niezgodna zarówno z ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 888), jak i samą uchwałą.
– Sens całego systemu jest taki, że w zamian za opłatę ktoś zajmuje się, co do zasady, moimi odpadami komunalnymi. Oczywiście są przypadki wyjątkowe, np. remonty, i wówczas uchwała może określać limity poszczególnych odpadów, które zostaną odebrane – wskazuje ekspert, podkreślając jednak, że takiego postanowienia na próżno szukać w uchwale.
– Co więcej, uchwała w par. 7 ust. 1 i 2 wskazuje, jak odpady mają być zbierane i odbierane. Nie ma tam obowiązku odwiezienia do PSZOK – twierdzi ekspert. Stąd jego zdaniem wspólnota w takich przypadkach powinna mieć możliwość zgłoszenia potrzeby odbioru odpadów, a gmina – obowiązek reakcji.
Problem nie ogranicza się wyłącznie do stolicy. W opinii ekspertów, z którymi rozmawialiśmy, takie podejście do odbioru odpadów wielkogabarytowych reprezentuje większość gmin.
Uchwała Rady Miasta Stołecznego Warszawy z 8 lutego 2018 r., nr LXI/1631/2018
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama