Szanse na administracyjny podział województwa jeszcze w tej kadencji radykalnie spadły – wynika z ustaleń DGP. Przeszkadza Covid i podział pieniędzy unijnych.
Szanse na administracyjny podział województwa jeszcze w tej kadencji radykalnie spadły – wynika z ustaleń DGP. Przeszkadza Covid i podział pieniędzy unijnych.
Jeszcze w zeszłym roku stworzenie 17. województwa – regionu stołecznego – było poważnie rozważanym politycznym planem PiS. Przygotowany był nawet projekt ustawy, w którym dokonywano podziału instytucji czy zobowiązań finansowych pomiędzy metropolią warszawską a mazowieckim „obwarzankiem”. Partia rządząca jednak jest na najlepszej drodze do zrezygnowania z tych planów – jeśli nie w ogóle, to na pewno w tej kadencji. Są trzy powody, dla których podział województwa wydaje się wątpliwy.
Po pierwsze to kwestia uruchamiania nowej perspektywy finansowej UE. W PiS było słychać głosy, że przechodzenie z jednej unijnej siedmiolatki (2014–2021) w drugą (2021–2027) to najlepszy moment na rewolucję administracyjną. Chodziło m.in. o to, by mieć czas na powołanie nowych instytucji – w przypadku podziału konieczne byłoby stworzenie dwóch urzędów marszałkowskich. W zeszłym tygodniu Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej (MFiPR) pokazało ostateczny podział funduszy pomiędzy regionami. Co prawda jest tam wyodrębniony region „warszawski stołeczny”, który może liczyć na 340 mln euro, ale wynika to z podziału statystycznego Mazowsza, dokonanego kilka lat temu z myślą o korzystniejszym podziale dla całego woj. mazowieckiego, a nie z podziału administracyjnego. Rząd nawet miał początkowo plany, by pieniądze dla regionu stołecznego zarządzane były centralnie, ale ostatecznie powierzono to zadanie marszałkowi Adamowi Struzikowi. Całą koncepcję dystrybucji funduszy w Polsce rząd niebawem zatwierdzi w umowie partnerstwa. – Dokument prześlemy do Brukseli w III kwartale – mówi osoba z MFiPR.
Po drugie, sytuacji nie ułatwia wewnętrzny podział w PiS na temat zmian na mapie województw. W sprawie podziału Mazowsza są dwa konkurencyjne projekty. Pierwotny powszechnie znany zakłada podział regionu na dwa, czyli metropolitalny warszawski złożony z miasta i przyległych powiatów, oraz reszty, czyli mazowieckiego obwarzanka. Sytuacji nie ułatwia, że trzy miasta: Radom, Siedlce oraz Płock konkurują o siedzibę stolicy nowego województwa. Jak mówi nam jeden z polityków związanych z Nowogrodzką, pojawił się także konkurencyjny pomysł przyłączenia Radomia do Kielc i utworzenia województwa staropolskiego bis (pierwotny pomysł staropolskiego dotyczył połączenia Częstochowy i Kielc). Ale ten pomysł nie budzi entuzjazmu posłów ze świętokrzyskiego, którzy zwracają uwagę na lokalne animozje z Radomiem. Już wcześniej sprzeciwiali się pomysłom odłączenia od Kielc powiatu włoszczowskiego, który miał być przyłączony do województwa częstochowskiego, o co zabiegał wiceminister rolnictwa Szymon Giżyński. A to po Mazowszu do niedawna był najpoważniejszy kandydat do zmian na mapie województwa.
Trzeci powód to pandemia. – Na dziś priorytety dla naszych działań wyznacza koronawirus. Wszelkie poważniejsze plany polityczne, które zakładaliśmy jeszcze przed pandemią, zeszły na dalszy plan. Przed nami być może IV fala zachorowań, nie chcemy teraz pakować się w wybory regionalne – mówi nasze źródło.
– Podział Mazowsza to zły pomysł, to byłaby zmiana niekorzystna dla peryferyjnych części regionu, gdzie trzeba jeszcze wiele inwestować – ocenia dr Adam Gendźwiłł, adiunkt w Zakładzie Rozwoju i Polityki Lokalnej Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych UW. – Dominująca część bazy podatkowej, w której udział ma całe Mazowsze, znajduje się w aglomeracji warszawskiej. Nowe woj. mazowieckie bez Warszawy i okolic byłoby jednym z najsłabszych finansowo województw, które swoje funkcjonowanie musiałoby uzależnić od transferów z budżetu państwa – przekonuje ekspert.
Innego zdania jest dr Łukasz Zaborowski, prezes Radomskiego Towarzystwa Naukowego i ekspert Instytutu Sobieskiego. – Województwo mazowieckie w obecnym kształcie jest tworem patologicznym, obarczonym błędem systemowym polegającym na połączeniu regionów z problemami rozwojowymi z centralną metropolią stołeczną. Gorzej rozwinięte regiony woj. mazowieckiego giną w cieniu bogatej Warszawy – argumentuje rozmówca DGP. W jego opinii dokonany podział statystyczny województwa może załatwia temat pieniędzy, ale nie załatwia problemu wizji rozwoju regionu – tego, kto będzie zarządzał pieniędzmi i na co je wydawał. – Warszawa miała 20 lat na to, by zadbać o rozwój innych regionów w województwie; tymczasem doprowadziła do pogłębienia ich degradacji. Naiwnością jest wierzyć, że „teraz wreszcie będzie inaczej” – ocenia dr Zaborowski. Jak dodaje, optymalnym rozwiązaniem byłoby połączenie „zewnętrznych” regionów województwa mazowieckiego z województwami sąsiadującymi. – Na przykład region Radomia wykazuje większe podobieństwo do świętokrzyskiego, a region Siedlec – do lubelskiego czy podlaskiego niż do regionu stołecznego – zwraca uwagę ekspert.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama