Najwięcej pieniędzy z polityki spójności dostanie Śląsk, a w ujęciu na jednego mieszkańca – Warmia i Mazury. Najmniej otrzymają Mazowsze, Wielkopolska i Pomorze.

Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej (MFiPR) dokonało ostatecznego podziału między województwa eurofunduszy na lata 2021–2027. – Samorządy będą zarządzać około 40 proc. funduszy z polityki spójności. To w sumie 28,4 mld euro. Każde województwo będzie miało swój program regionalny, w ramach którego będzie dzielić pieniądze – podaje resort.
Trzy czwarte tej kwoty podzielono już w styczniu według algorytmu uwzględniającego m.in. liczbę ludności i PKB na mieszkańca. Po raz pierwszy w historii naszego członkostwa w UE rząd postanowił 25 proc. kwoty przynależnej samorządom rozdzielić w drugim rzucie. Od marca trwały negocjacje ministerstwa z marszałkami, którzy musieli wykazać, jak chcieliby wydać te środki. – Stworzyliśmy rezerwę po to, by finalny podział funduszy na regiony był efektem dyskusji z samorządowcami i odzwierciedlał potrzeby rozwojowe województw – tłumaczy wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda. Ocenia też, że dotychczasowy algorytm się nie sprawdził. – Wyniki tego podziału zawsze budziły emocje między regionami. Nie było możliwości dyskusji na temat ewentualnego zwiększenia środków i uwzględnienia wyzwań rozwojowych, które nie zawsze da się uchwycić w statystyce – tłumaczy Waldemar Buda.
Mimo to takie zagranie ze strony rządu budziło emocje wśród samorządowców, którzy obawiali się, że pieniądze zostaną podzielone w sposób polityczny. Po ostatecznych decyzjach nastroje były spokojniejsze. – Widzę elementy polityczne, ale nie mogę powiedzieć, że opozycyjne regiony złupiono kosztem rządowych w sposób drastyczny – komentował marszałek województwa wielkopolskiego Marek Woźniak z PO. Jak dodał, lekkie skrzywienie jest, ale „jakoś się broni”. Marszałek docenia to, że resort uwzględnił nowe wskaźniki, które nie były brane pod uwagę wcześniej, takie jak bezrobocie wśród młodych.
Marszałkowie o konkretnym podziale pieniędzy w ramach drugiej transzy (7,1 mld euro) dowiedzieli się wczoraj w czasie spotkania z wiceministrem Budą. Będzie to częścią umowy partnerstwa, która niedługo ma trafić do Brukseli. Zatwierdzi ją Komisja Europejska. Wówczas w kraju będą mogły ruszyć przygotowania do realizacji programów.
Pierwszą piątkę z największymi kwotami stanowią regiony, którymi włada PiS – to kolejno: Śląskie (4,9 mld euro), Lubelskie (2,9 mld euro), Łódzkie (2,6 mld euro), Podkarpackie (2,6 mld euro) i Małopolskie (2,6 mld euro). Prawie 5 mld euro dla Śląska uwzględnia również pieniądze z funduszu na sprawiedliwą transformację; region ten będzie największym beneficjentem w Europie. Rząd przydzielił też pieniądze z tego funduszu dla pięciu innych województw: dolnośląskiego, łódzkiego, lubelskiego, małopolskiego i wielkopolskiego. Wsparcie z polityki spójności udzielane jest też przez program Polska Wschodnia, z którego korzysta sześć województw: podlaskie, lubelskie, warmińsko-mazurskie, mazowieckie, świętokrzyskie i podkarpackie. Na dole zestawienia znalazły się z kolei regiony rządzone przez PO: Lubuskie (861 mln euro), Opolskie (920 mln euro) i Zachodniopomorskie (1,6 mld euro).
Natomiast pod względem wielkości wsparcia w ujęciu na jednego mieszkańca zwycięża Warmińsko-Mazurskie (1,51 tys. euro), a Śląskie ląduje na pozycji siódmej (1 tys. euro). Kolejne po Warmii i Mazurach regiony z największym wsparciem per capita to: Świętokrzyskie (1,46 tys. euro), Podlaskie (1,41 tys. euro) i Lubelskie (1,4 tys.). Na dole zestawienia jest Mazowsze. Uśredniając wynik, jego mieszkaniec otrzyma wsparcie ponadtrzykrotnie mniejsze (447 euro) od tego dla Warmii i Mazur. Kolejne są województwa: wielkopolskie (588 euro), pomorskie (714 euro), małopolskie (752 euro) i dolnośląskie (768 euro).
A jaki jest efekt podziału samej rezerwy 7 mld euro? Z naszych wyliczeń wynika, że największa kwota – ok. 803 mln euro – przypadła Dolnemu Śląskowi, gdzie PiS rządzi w koalicji z ruchem Bezpartyjni i Samorządowcy. Na drugim miejscu jest Małopolska (gdzie karty w sejmiku rozdaje PiS) z kwotą 779 mln euro, a podium zamykają dwa województwa – wielkopolskie (PO) i łódzkie (PiS), z których każde dostało 600 mln euro. Mazowsze (marszałek z PSL) znalazło się w drugiej połowie stawki z 339 mln euro. Najmniej dosypano woj. opolskiemu (158 mln euro) i lubuskiemu (125 mln euro), a w tych regionach rządzi PO.
– Szału nie ma, ale nie ma też wielkiego rozgoryczenia – komentował marszałek Mazowsza Adam Struzik z PSL. – Całe szczęście, że doprowadziliśmy do statystycznego podziału Mazowsza, bo gdyby do tego nie doszło, to moglibyśmy otrzymać cztery razy mniej – dodał.
Nie wszyscy byli jednak zadowoleni. Jak podkreślał marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz z PO, zastosowanie nowych wskaźników sprawiło, że bogatsze województwa otrzymały więcej kosztem tych słabszych. Nazwał podział „żenującą propozycją”. – Będę rozmawiał o tym z Komisją Europejską – zapowiedział. Według Geblewicza, gdyby podziału rezerwy dokonano zgodnie z algorytmem, to jego region otrzymałby 430 mln euro, a dostał tylko 300.
Decyzji obawiał się marszałek województwa kujawsko-pomorskiego Piotr Całbecki z PO. – Mam mieszane uczucia – mówił, wchodząc na spotkanie w resorcie. Jak dodał, jego region pod względem poziomu PKB na mieszkańca jest zbliżony do tych, które korzystają z programu Polski Wschodniej, ale ze względu na położenie geograficzne nie kwalifikuje się do niego. Dlatego władze regionu liczyły, że przydział z rezerwy pozwoli nadrobić straty. Z takimi samymi oczekiwaniami szedł na spotkanie marszałek Małopolski Witold Kozłowski z PiS, który miał nadzieję, że „w podziale rezerwy region będzie zajmował kluczowe miejsce”. Małopolska bowiem w obecnej perspektywie finansowej dostaje mniej niż w poprzedniej.
Podział rezerwy 7,1 mld euro z polityki spójności (w mln euro)