Producenci dołożą się do zbiórki i zagospodarowania odpadów komunalnych, ale w bardzo ograniczonym zakresie. Gminy nie mają raczej co liczyć na obniżenie opłat śmieciowych dla mieszkańców.

Nie 1 stycznia 2022 r., jak początkowo zapowiadali przedstawiciele Ministerstwa Klimatu i Środowiska, ale rok później mają wejść w życie przepisy wprowadzające rozszerzoną odpowiedzialność producenta, czyli ROP – wynika z założeń projektu nowelizacji ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi oraz niektórych innych ustaw. Ma on zostać przyjęty przez Radę Ministrów w III lub IV kw. tego roku.
System gospodarki odpadami ma zostać zasilony środkami pochodzącymi od „zanieczyszczających”, czyli w tym wypadku od producentów wprowadzających do obrotu swoje produkty w opakowaniach.
Zapłacą, ale nie za wszystko
Warto jednak zauważyć, że zgodnie z informacjami opublikowanymi w wykazie prac legislacyjnych opłata obejmie wyłącznie opakowania, a nie produkty, które zużyte i zniszczone przecież także trafiają do gminnych systemów zbiórki. – To fragmentaryczne rozwiązanie. Dyrektywa odpadowa wyraźnie mówi o objęciu opłatą i opakowań, i produktów – komentuje Piotr Szewczyk, przewodniczący Rady Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych (RIPOK).
W dodatku będzie naliczana tylko do opakowań produktów, które są przeznaczone dla gospodarstw domowych. Nie obejmie natomiast pozostałych opakowań, czyli tych, które trafiają do sektora handlu, usług i przemysłu. Tymczasem gminne systemy obejmują także tzw. nieruchomości niezamieszkane, czyli biurowce, punkty usługowe, galerie handlowe i także od ich właścicieli, firmy w ramach gminnych systemów odbierają odpady (jeśli te nieruchomości są wyłączone z systemu, ich właściciel podpisuje niezależną umowę z firmą odbierającą odpady).
– Najwyraźniej autorzy projektu chcą odciążyć finansowo tylko odbiór odpadów z gospodarstw domowych – zauważa Mateusz Karciarz z Kancelarii Radców Prawnych Jerzmanowski i Wspólnicy.
Karol Wójcik ze Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami (ZPGO) zauważa, że nieruchomości niezamieszkane odpowiadają za wytwarzanie ok. 17 proc. odpadów komunalnych. – Wyłączenie tego strumienia z opłaty jest niezrozumiałe – zaznacza.
Opłata zostanie nałożona na przykładowe pojedyncze opakowanie jogurtu, ale już nie na tekturowy karton, w którym zostaną one wyłożone w sklepie. Tymczasem – jak zaznacza Piotr Szewczyk – także tego rodzaju opakowania lądują w odpadach komunalnych.
Będzie miało to konsekwencje finansowe: mniej pieniędzy od producentów zasili system. Łączne dochody z tytułu opłaty opakowaniowej oszacowano na podstawie danych o masie opakowań wprowadzonych do obrotu w 2018 r. Strumień wszystkich opakowań to 5,6 mln ton. Natomiast udział opakowań jednostkowych w tym strumieniu to ok. 3 mln ton. Przyjęto wstępnie średnią stawkę, którą producenci zapłacą za kilogram opakowania: 50 gr. Do systemu trafi więc około 1,5 mld zł, a mogłoby znacznie więcej, czyli ok. 2,8 mld zł.
Niższe opłaty? Raczej nie
Ogólne założenia projektu pozostawiają więcej pytań niż odpowiedzi.
Gminne systemy mają zostać odciążone finansowo. – To dobra wiadomość dla samorządów, ale wciąż zagadką jest, jak zostanie to zrealizowane, a diabeł tkwi w szczegółach – zaznacza Mateusz Karciarz. Dlatego entuzjazm związany z pojawieniem się długo oczekiwanych przepisów jest umiarkowany. – Dobrze, że projekt się w końcu pojawił, ale czekamy na przedstawienie konkretnych przepisów – dodaje.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska zakłada, że opłata opakowaniowa zostanie uwzględniona w cenie produktów. Do zbiórki odpadów dołoży się więc konsument, a nie mieszkaniec. To ważne rozróżnienie, bo obecnie za zbiórkę odpadów płacą wyłącznie mieszkańcy – niezależnie od stylu życia, czyli bez względu na to, ile wytwarzają odpadów.
– Nie jest możliwe dokładne oszacowanie i wskazanie wzrostu cen produktów, ponieważ to od indywidualnych decyzji poszczególnych przedsiębiorców w kontekście konkurencyjności rynku zależy, w jakim stopniu koszty systemu ROP zostaną przeniesione na konsumentów. Z drugiej strony wpłacane przez przedsiębiorców opłaty opakowaniowe docelowo obniżą opłaty ponoszone przez mieszkańców za odbiór odpadów pochodzących z gospodarstw domowych – czytamy w założeniach do projektu.
Czy na pewno obniżą? Gminy duszone coraz wyższymi kosztami gospodarki odpadami wyczekują wdrożenia ROP od wielu miesięcy. Wydaje się jednak, że opłaty ponoszone przez producentów w przyjętym rozwiązaniu umożliwią co najwyżej wypełnienie luki finansowej w systemie, przy założeniu że ta jeszcze się nie rozszerzy. Obecnie uzupełniają ją środki z gminnych budżetów, choć system powinien być finansowany z opłat mieszkańców. W 2019 r. zabrakło ok. 1,2 mld zł rocznie w skali kraju (pisaliśmy o tym w DGP nr 85/2021 „Fikcyjne samobilansowanie systemów śmieciowych”), czyli luka była tylko nieco mniejsza od zakładanych przyszłych wpływów z ROP. W dodatku nie jest pewne, jaka część tej puli wesprze bezpośrednio lokalne systemy zbiórki odpadów.
Pomoc pośrednia
Z opłatami bywa bowiem różnie. Przykładowo już od 3 lipca tego roku wprowadzenie na rynek jednorazowego produktu z tworzywa sztucznego ma kosztować do 5 gr za sztukę – zakłada to projekt nowelizujący ustawę o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie produktowej. Będą to środki m.in. na pokrycie kosztów zbiórki tych odpadów zostawionych w publicznych systemach zbiórki. Jednak w ocenie skutków regulacji nie ma słowa o zwiększonych wpływach dla gmin. Trafią do NFOŚiGW.
Fundusz wyjaśnia natomiast, że wpływy z opłat będą stanowiły dodatkowe źródło przychodów, w tym na inwestycje. Z tej puli dofinansowywane jest wsparcie dla instalacji, systemów selektywnego zbierania odpadów czy usuwanie porzuconych toksycznych „bomb”.
Zbliża się rozszerzona odpowiedzialność producenta