Mieszkańcy nie radzą sobie w prawnych sporach z samorządami. Te niezbyt się tym przejmują, lecz na wszelki wypadek w roku wyborczym dostarczają mniej powodów do konfliktów
Najczęściej na działania samorządów skarżą się do wojewodów mieszkańcy woj. mazowieckiego, śląskiego i pomorskiego. Tam liczba skarg składanych w urzędach wojewódzkich dochodziła do 300–400 rocznie. W pozostałych badanych przez nas województwach (na nasze pytania odpowiedziało 13 z 16) z reguły statystyki były w granicach 100–200 rocznie. Jeden z rekordzistów – niezadowolony mieszkaniec dolnośląskiej gminy – w tym roku złożył 24 skargi ze wszystkich 41, które wpłynęły do tamtejszego wojewody.

Ludzie się gubią

Na pierwszy rzut oka to dobrze, że skarg jest niewiele. Ale zdaniem Szymona Osowskiego ze stowarzyszenia Sieć Obywatelska – Watchdog Polska problem tkwi gdzie indziej.
– Brakuje przejrzystej informacji, do kogo należy się zgłosić z problemem. Nadzór nad gminami jest rozproszony i ludzie się w tym gubią, bo np. w sprawach dotyczących finansów gminy piszą do wojewody zamiast do regionalnej izby obrachunkowej – wskazuje Osowski.
Dodaje, że jeśli mieszkaniec chce się poskarżyć choćby na stan drogi, musi najpierw sam ustalić, do kogo ta droga należy – do wójta, starosty, a może do GDDKiA. A to już jest kłopotliwe.
O takich problemach świadczą zebrane przez nas dane. Duża część pism składanych przez mieszkańców nie jest nawet merytorycznie rozpatrywana przez wojewodów. I tak np. choć w 2013 r. do świętokrzyskiego urzędu wojewódzkiego wpłynęły 163 skargi, rozpatrzonych zostało tylko 58.
Urzędnicy sugerują, że z reguły to efekt nieznajomości przepisów.
– Prawo określa właściwość organów do rozpatrywania skarg. Oznacza to, że niektóre ze skarg rozpatrywane są przez wojewodę, np. skargi na rady gmin, a inne przekazywane są do załatwienia organom i instytucjom, np. skargi na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast – które posiadają w tym zakresie stosowne kompetencje – tłumaczy Iwona Matuszewska z biura prasowego wojewody śląskiego.

Irytuje przewlekłość

Na co najczęściej się skarżą, a raczej próbują się skarżyć mieszkańcy?
Najczęściej na przewlekłe załatwianie sprawy przez gminę i kwestie wywłaszczeniowe. Ale przykładowo w woj. łódzkim wskazywali też na sprawy z zakresu pomocy społecznej oraz spraw mieszkaniowych.
– Obywatele podnosili zwłaszcza problem zbyt niskiej w stosunku do ich oczekiwań wysokości świadczeń z pomocy społecznej oraz wskazywali nieprawidłowości w działaniu ośrodków pomocy. Ponadto skarżący wyrażali często niezadowolenie z powodu długiego oczekiwania na przydział lokalu socjalnego oraz złego stanu technicznego lokali wchodzących w skład gminnych zasobów mieszkaniowych – wyjaśnia Elżbieta Stępczyńska-Gortat z wydziału prawnego, nadzoru i kontroli w łódzkim urzędzie wojewódzkim.

Interwencja wojewody

Urzędnicy przekonują, że w niektórych sytuacjach wojewoda może zainterweniować, o ile skarga jest zasadna.
– W związku z jedną zasadną skargą na powiatowy zespół ds. orzekania o niepełnosprawności zalecono właściwemu organowi wznowienie postępowania w sprawie wydanego orzeczenia o stopniu niepełnosprawności. W przypadku skarg dotyczących m.in. nieprawidłowości w funkcjonowaniu domów dziecka oraz domów pomocy społecznej przeprowadzono postępowania kontrolne. W ich wyniku zalecono podjęcie niezwłocznych działań mających na celu wyeliminowanie stwierdzonych uchybień – wskazuje Marcin Bielesz, rzecznik prasowy wojewody lubelskiego.
To jednak nie rozwiązuje sedna problemu. Zdaniem Szymona Osowskiego główna słabość przepisów w postaci braku ich przejrzystości odbija się na nastawieniu tych, którym przepisy te powinny życie ułatwiać.
– Osoby piszące skargi ta sytuacja denerwuje. Ale jest jeszcze masa tych, którzy nie chcą się skarżyć na administrację, bo nie wierzą w skuteczność takiego działania. Gminy powinny np. na stronach internetowych zawierać kompleksowe informacje, gdzie i jak składać skargi. Ale tego brakuje – kwituje Szymon Osowski.
Co ciekawe, im bliżej 2014 r., a więc okresu wyborczego, tym mniej było skarg na gminy. Jeszcze w 2010 r. do wojewody mazowieckiego wpłynęło ich ok. 400. W ubiegłym roku niemal 250. W woj. śląskim podobny spadek – z 350 do 239.
– Wydaje się, że im bliżej wyborów, tym mniej powodów do niezadowolenia gminy chcą dostarczać mieszkańcom. Podobnie jest z ważnymi inwestycjami, które są kończone akurat przed wyborami – uważa dr Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.