Rząd twierdzi, że nie ma podstawy prawnej, by odbierać samorządom „wolnym od ideologii LGBT” eurofundusze. A jeśli pomimo to taka blokada zostanie nałożona, jest gotowy wspierać je przed trybunałem
Rząd twierdzi, że nie ma podstawy prawnej, by odbierać samorządom „wolnym od ideologii LGBT” eurofundusze. A jeśli pomimo to taka blokada zostanie nałożona, jest gotowy wspierać je przed trybunałem
Spór o prawa mniejszości seksualnych powraca. Euro parlament ma podjąć rezolucję, w której ogłosi Europę strefą wolności LGBT. Dwa lata temu po raz pierwszy polski samorząd przyjął uchwałę o przeciwnym wydźwięku. Rada Powiatu w Świdniku 26 marca 2019 r. przyjęła deklarację „Powiat Świdnicki wolny od ideologii LGBT”.
Z kolei we wczorajszym wywiadzie dla DGP wiceszefowa KE Věra Jourová przypomniała, że sześciu polskim gminom, które podjęły dyskryminujące uchwały, Bruksela odebrała już pieniądze i tak samo może się stać w przyszłości. – To obowiązująca zasada. Pieniądze euro pejskie idą na projekty, które nie dyskryminują – dodała.
Ziobryści na to: „A nie mówiliśmy”. W ocenie wice ministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety ze słów Jourovej wynika też jasno, że do blokowania pieniędzy w związku z uchwałami dotyczącymi LGBT Bruksela będzie gotowa używać nowego rozporządzenia o ochronie budżetu UE, które Polska i Węgry mają zaskarżyć do Trybunału Sprawiedliwości UE. – Komisarz Jourová mówi dokładnie to, przed czym ostrzegaliśmy. KE stoi już w blokach startowych i czeka tylko na to, by TSUE wydał orzeczenie, by użyć rozporządzenia. Nawet nie bierze pod uwagę, że trybunał uzna – za skargą Polski czy Węgier – że rozporządzenie nie jest zgodne z traktatami, a w związku z tym nie obowiązuje – mówi. Kaleta uważa, że KE będzie gotowa uruchomić rozporządzenie „za brak wprowadzenia lewicowej agendy ideologicznej”. Jourová pytana, czy rozporządzenia będzie można używać w kwestiach związanych z LGBT, odpowiedziała nam wczoraj: „Będziemy musieli działać zgodnie z kryteriami w nim określonymi. Nie chcę przesądzać tej sprawy, ale na pewno wszystkie naruszenia będziemy brali pod uwagę, rozważając uruchomienie procedury”.
Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński podkreśla, że jeśli TSUE orzeknie o zgodności nowego rozporządzenia z prawem UE, to KE zgodnie z konkluzjami ze szczytu w grudniu będzie musiała przyjąć wytyczne, które mocno zawężą jego działanie. Przekonuje, że nie ma podstawy prawnej, by odbierać Polsce pieniądze w związku z uchwałami o LGBT. – Gdyby gminom rzeczywiście odbierano pieniądze bez podstawy prawnej, to one by taką decyzję mogły zaskarżyć do TSUE, a my byśmy je w tym wspierali – podkreśla. I przypomina, że polski rząd dementował już sprawę sześciu gmin, którym miano nie przyznać środków z europejskiego programu. Według Jabłońskiego tylko jedna spośród gmin, o których mówi KE, podjęła uchwałę o LGBT. – Doszło do nieporozumienia, które miało przysłużyć się widoczności medialnej pani komisarz Dalli i ten fake news teraz żyje swoim życiem – mówi. Podobnie uważa minister ds. europejskich Konrad Szymański, który w niedawnym wywiadzie tłumaczył, że prawo UE w tym zakresie dotyczy bardzo wąskiego zakresu – niedyskryminowania w miejscu pracy.
Za blokowaniem pieniędzy z powodu dyskryminujących uchwał opowiada się Robert Biedroń, europoseł Lewicy, który pracował nad rezolucją w PE. – „Strefy wolne od LGBT” łamią art. 2 traktatu o UE, który wymienia poszanowanie praw mniejszości wprost jako jedną z głównych wartości UE. Ta rezolucja pokazuje, że Belg czy Francuz nie dadzą w nowym budżecie UE nawet euro na działania zagrażające demokratycznym rządom – mówi. Potwierdza, że niektóre polskie samorządy rezygnują z uchwał.
Spór podgrzał też francuski sekretarz stanu ds. europejskich Clément Beaune, który w ramach wizyty w Polsce chciał odwiedzić „strefy wolne od LGBT”, ale jak powiedział francuskim mediom, polskie władze miały mu odmówić dostępu. Sprawę dementuje Paweł Jabłoński. – On może się swobodnie poruszać po Polsce – podkreśla.
Z francuskim politykiem spotkał się wczoraj Konrad Szymański. Jak powiedział DGP, o tej sprawie nie było mowy. – Clément Beaune zna moje stanowisko. W Polsce nie ma miejsca na dyskryminację i nie potrzebujemy UE, by o tym pamiętać. Inne niż np. francuskie wybory w sprawie małżeństwa i rodziny to nasza sprawa i powinna taką pozostać. Mamy prawo i obowiązek bronić konstytucyjnej natury małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny – mówi.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama