Pracownicy służby cywilnej przez najbliższe lata nie mają co liczyć na awans i mianowanie. Nawet jeśli minie pandemia, nie będzie w budżecie pieniędzy na zwiększanie korpusu urzędniczego

Co roku od stycznia do końca maja pracownicy służby cywilnej mogli zgłaszać się do postępowania kwalifikacyjnego w celu ubiegania się o status urzędnika mianowanego. Dla wielu osób państwowy egzamin przeprowadzany przez Krajową Szkołę Administracji Publicznej (KSAP) był realnym narzędziem do sprawdzenia wiedzy i kwalifikacji. Co więcej, osoby, które znalazły się w rządowym limicie i uzyskały najlepsze wyniki, mogły się cieszyć miesięcznym dodatkiem – od 900 zł brutto, z kolejnymi latami rosnącym nawet do 4 tys. zł.
Jednak w tym i ubiegłym roku grupa osób, które mogą otrzymać mianowanie, została okrojona do zaledwie nieco ponad 30 absolwentów KSAP. Powód? Pandemia i trudności w przeprowadzeniu egzaminów w jednym dniu dla kilkuset kandydatów. Nieoficjalnie mówi się, że rząd w ten sposób chce zaoszczędzić miliony złotych na dodatkach, woli też nie zwiększać grona urzędników, którzy podlegają szczególnej ochronie. Tym bardziej że w okresie pandemii były już przeprowadzane podobne, masowe egzaminy. Przykładowo jesienią zeszłego roku tysiące lekarzy zdawało pisemne państwowe egzaminy specjalizacyjne (organizowano je np. w halach sportowych, takich jak Atlas Arena).
– Nawet jeśli do naboru na urzędników mianowanych przystąpiłoby ok. 800 kandydatów, to można egzamin przeprowadzić o tej samej porze w różnych miejscach i mniejszych salach z zachowaniem reżimu sanitarnego – mówi prof. Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dlatego jego zdaniem główny powód decyzji o odwołaniu naboru to chęć szukania oszczędności. – Tym bardziej że przez te dwa lata szanse na otrzymanie mianowania straciło blisko tysiąc pracowników, w skali roku to oszczędność rzędu 10 mln zł – dodaje.

Covidowy pretekst

W połowie maja 2020 r. weszła w życie ustawa z 14 maja 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w zakresie działań osłonowych w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2 (Dz.U. 2020 poz. 875), która doprowadziła do odwołania postępowania kwalifikacyjnego dla kandydatów na urzędników mianowanych. Chętni do podwyższania swoich kwalifikacji mieli nadzieję, że sytuacja się zmieni w kolejnym roku. Niestety po kilku miesiącach okazało się, że egzaminu nie będzie można przeprowadzić również w 2021 r. (choć trudno przewidzieć, jaka będzie sytuacja epidemiczna na przełomie czerwca i lipca – wtedy najczęściej wyznaczane były terminy). Taka decyzja zapadła na podstawie ustawy z 19 listopada 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej na rok 2021 (Dz.U. z 2020 r. poz. 2400).
Obecna ekipa rządowa obiecywała, że zrobi wszystko, aby liczba urzędników mianowanych rosła, a limity z każdym rokiem były zwiększane. Przed pandemią rzeczywiście z roku na rok nieznacznie, ale systematycznie się zwiększały (patrz infografika). Tymczasem eksperci od lat podkreślają, że aby stworzyć profesjonalną służbę cywilną, trzeba zadbać o to, aby liczba urzędników mianowanych wyniosła co najmniej 10 proc. całego korpusu. Zgodnie z tą zasadą obecnie powinna wynieść 12 tys. osób, a jest ich o 4 tys. mniej.
– Odsetek urzędników mianowanych w korpusie służby cywilnej stanowi istotny wyznacznik jego profesjonalizacji. Choć w przeszłości wielkość rocznych limitów wahała się, to kolejne rządy dostrzegały znaczenie instytucji mianowania jako instrumentu rozwoju zawodowego pracowników administracji. Obowiązujący obecnie trzyletni plan mianowań odpowiada prognozowanej liczbie absolwentów KSAP. Wygląda więc na to, że ukończenie tej szkoły będzie jedyną ścieżką uzyskania mianowania w służbie cywilnej w ciągu najbliższych trzech lat – zauważa Jerzy Siekiera, prezes Stowarzyszenia Absolwentów KSAP. I przypomina, że plan ten został przyjęty pomimo dezaprobaty Rady Służby Publicznej, która wskazywała, że odejście od postępowania kwalifikacyjnego wpłynie na degradację służby cywilnej i nie spowoduje znaczących oszczędności w skali budżetu państwa.
Przeciwna rezygnacji z egzaminów jest też prof. Jolanta Itrich-Drabarek z Uniwersytetu Warszawskiego, były członek Rady Służby Cywilnej. – Urzędnicy mianowani to trzon służby cywilnej. Jeśli odstąpienie od egzaminów jest spowodowane pandemią, to w kolejnym roku, czyli 2022 r., limit powinien być zwiększony o te dwa lata, w których nabór nie został przeprowadzony – sugeruje.

Początek końca?

Coraz częściej jednak w kancelarii premiera dyskutuje się o głębszej reformie administracji rządowej, a nawet o odejściu od mianowań. W efekcie osoby, które obecnie posiadają status urzędnika mianowanego, straciłyby dodatek, a także prawo do dodatkowego urlopu (maksymalnie nawet 12 dni).
Zdzisław Sipiera, poseł PiS i nowy przewodniczący Rady Służby Publicznej, jest bardzo powściągliwy odnośnie do ewentualnego przywrócenia postępowania kwalifikacyjnego i limitu mianowań do poziomu sprzed pandemii (wtedy w planach na 2022 r. przewidywano nawet 600 miejsc). Według niego ta kwestia wymaga zastanowienia. Podkreśla jednak, że będzie obowiązywał trzyletni plan, w którym limit przewidziany został na poziomie 30–40 osób aż do 2023 r. Zapewne do tej pory już uporamy się z pandemią, ale nie ma pewności, czy rząd będzie chciał powrócić do wcześniejszych planów.
– Przez takie niskie limity w naturalny sposób dochodzi do demontażu i upolitycznienia służby cywilnej. Tym bardziej że urzędników mianowanych będzie z roku na rok ubywać – przestrzega Robert Barabasz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim. ©℗
Korpus służby cywilnej