Unia dzieląc środki, nie bierze pod uwagę wydatków bieżących. I Mazowsze dostaje 30 proc. mniej, niż by mogło, gdyby odliczyć tę daninę od dochodu
ikona lupy />
Dotychczasowe wpłaty Mazowsza na janosikowe (mln zł) / Dziennik Gazeta Prawna
Już kilka godzin po tym, jak wczorajszy numer Dziennika Gazety Prawnej z okładkowym materiałem pt. „Fiskus ściga Struzika” ukazał się w kioskach, Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego zorganizował konferencję prasową na temat rozpoczętej przez Ministerstwo Finansów windykacji zaległych kwot janosikowego za ubiegły rok. Jak informowaliśmy, Mazowsze zalega z zapłatą ok. 170 mln zł.
– Choć fizycznie nie mamy środków na janosikowe, a wszyscy eksperci są zgodni, że przepisy należy jak najszybciej zmienić, Ministerstwo Finansów zamierza odebrać nam pieniądze przeznaczone na i tak okrojone dotacje dla naszych instytucji. I nie mówimy tu o pensjach urzędników, ale o wynagrodzeniach pracowników instytucji kultury czy szkół, a także działalności bieżącej tych instytucji – skomentował wczoraj sytuację marszałek województwa Adam Struzik.
Jak wynika z ustaleń DGP, resort finansów wysłał już do Urzędu Skarbowego Warszawa-Praga tytuły wykonawcze w sprawie ściągnięcia od urzędu wrześniowej i części październikowej raty. W ubiegłym roku miesięczna rata wynosiła ponad 55 mln zł, w sumie zostało jeszcze do spłaty 63 mln zł. Mazowsze ma notoryczne problemy z terminową spłatą zobowiązań (także za ten rok), dlatego wszczęta windykacja może być początkiem serii podobnych zdarzeń.
Choć resort finansów działa zgodnie z przepisami, to nie wszystkim się to podoba. – Nie takich działań oczekiwałbym ze strony ministerstwa. Zamiast reformy janosikowego mamy windykację w urzędzie. To ogromna rozbieżność w świetle zapowiedzi premiera, który obiecał systemowe zmiany. Resort finansów w tym go nie wspiera – uważa Rafał Szczepański z inicjatywy obywatelskiej „Stop janosikowe”.
Urząd Mazowsza zebrał największe absurdy obecnego systemu subwencji regionalnej. Wskazuje np., że janosikowe wymyślono, nim Polska weszła do Unii Europejskiej, a dziś wiele regionów korzysta z europejskich funduszy. I wydatki na janosikowe są niewidoczne w statystykach unijnych, na czym cierpi województwo. Janosikowe uznawane jest za wydatek bieżący, a UE obliczając zamożność regionów, nie bierze pod uwagę wewnętrznych transferów finansowych pomiędzy województwami. – Efekt? Uznanie nas za region lepiej rozwinięty, czego skutkiem jest zmniejszenie aż o 30 proc. środków unijnych na lata 2014–2020 – przekonuje urząd marszałkowski.
W rozmowie z DGP marszałek Struzik zapowiedział, że Mazowsze rozważa złożenie wniosku o pożyczkę z budżetu państwa, która pozwoli spłacić jak największą część ubiegło- i tegorocznych zaległości (w sumie na pożyczki dla samorządów w 2014 r. przewidziane jest 400 mln zł). Za tydzień sprawą janosikowego na Mazowszu zajmie się Trybunał Konstytucyjny.