Instytucje rozdzielające fundusze strukturalne nie mogą nakładać kar w sposób automatyczny, na podstawie taryfikatora. Precedensowy wyrok otwiera samorządom drogę do dochodzenia zwrotu utraconych środków
Ile pieniędzy udało nam się już wydać
/
DGP
W grudniu 2012 r. informowaliśmy o pierwszym w Polsce wyroku, w którym sąd orzekł, że bezpodstawnie obcięto
dofinansowanie środków unijnych. Wówczas niewiele jednak było wiadomo poza tym, że orzeczenie ma charakter precedensowy.
Dużo więcej wynika z udostępnionego nam uzasadnienia. Sąd Apelacyjny w Poznaniu przesądza w nim, że uszczuplenie środków unijnych nie może następować w sposób automatyczny na podstawie tabeli korekt.
Nawet gdy beneficjent popełni błąd i będzie on ewidentnie oznaczał naruszenie prawa, to instytucja zarządzająca środkami musi jeszcze udowodnić, że mogło to wywołać szkodę dla budżetu
UE lub kraju członkowskiego.
W praktyce oznacza to, że taryfikator, w którym określono, ile procent
dofinansowania obcina się za poszczególne naruszenia, nie może być stosowany automatycznie. Tymczasem nawet dzisiaj dzieje się to nagminnie.
Dodatkowo wyrok ten może nakłonić kolejne gminy do prób podważania nałożonych na nie korekt. To zaś mogłoby oznaczać liczone nawet w setkach milionów złotych zwroty ze Skarbu Państwa.
– Mam wielką nadzieję, że wyrok ten zmieni często niewłaściwe podejście
sądów cywilnych w sprawach dotyczących korekt finansowych, a zwłaszcza dopuszczalności sądowej drogi cywilnej.
Po drugie powinien też uświadomić beneficjentom środków unijnych, że na czynność prawną nałożenia korekty służą środki ochrony prawnej. Niestety, nadal część z nich nie ma świadomości, że przysługuje im
prawo dochodzenia roszczeń w takich sytuacjach – mówi Bogdan Janicki, adwokat z Łodzi, który reprezentował powoda w tej sprawie.
Resort zmienia zdanie
Sprawa dotyczyła wartej 200 mln zł inwestycji związanej z budową nowej przeprawy przez Wartę. Miasto Konin zrealizowało ten projekt i został on zaakceptowany przez ówczesne Ministerstwo Infrastruktury. Później jednak resort dopatrzył się błędów w przetargach. I na tej podstawie postanowił nałożyć korekty finansowe. Początkowo chciał potrącić aż 25 proc. kwoty dofinansowania, ostatecznie zmniejszył wartość korekty do 5 proc. – ok. 7,5 mln zł.
Zazwyczaj w takiej sytuacji beneficjenci środków unijnych zaciskają zęby i łatają dziurę z własnych środków. Konin nie dał jednak za wygraną i skierował pozew do sądu powszechnego.
Nieprawidłowości definiuje się jako naruszenia, które spowodowały lub mogły spowodować szkodę w budżecie
W pierwszej instancji miasto przegrało. Sąd Apelacyjny w Poznaniu zmienił jednak ten wyrok i zasądził na rzecz powoda potrąconą kwotę wraz z odsetkami (sygn. akt I ACa 801/12). Skarb Państwa ma też zapłacić ponad 200 tys. zł kosztów procesowych. W sumie będzie musiał wysupłać grubo ponad 10 mln zł.
Spór dotyczył m.in. tego, że w ogłoszeniu o przetargu zabrakło pełnego opisu warunków udziału. Sam zamawiający nie przeczył tym uchybieniom. Tyle że jego zdaniem nie miały one wpływu na wynik postępowania.
Do podobnych wniosków doszło zresztą początkowo samo ministerstwo. Później jednak Ministerstwo Rozwoju Regionalnego wydało taryfikator, w którym uznało, że uchybienie to musi skutkować odebraniem części dofinansowania.
Nie było szkody
Sąd w wyroku odwołał się bezpośrednio do przepisów unijnych, m.in. do rozporządzenia Rady (WE) nr 2988/95, w którym zdefiniowano nieprawidłowości wiążące się z utratą części środków. Zgodnie z nim są to wszystkie naruszenia przepisów, które spowodowały lub mogły spowodować szkodę w budżecie UE lub krajowym albo poprzez zmniejszenie przychodów, albo w związku z nieuzasadnionym wydatkiem (art. 1 ust. 2 rozporządzenia).
– Niewątpliwie to stronę pozwaną obciążał obowiązek wykazania, że stwierdzone uchybienia spowodowały lub mogły spowodować szkodę w budżecie Wspólnoty lub budżecie kraju. Tymczasem pozwany nie podjął nawet próby wykazania tych okoliczności. Co więcej, twierdził, że wystarczającym do wykazania, iż doszło do nieprawidłowości, jest sam fakt naruszenia przepisów, z czym nie można się zgodzić.
Taka interpretacja prowadziłaby bowiem do sytuacji, że beneficjent byłby zobowiązany do zwrotu środków nawet wtedy, gdyby naruszenie przepisów nie spowodowało i nie mogło spowodować żadnej szkody – uzasadnił wyrok przewodniczący składu orzekającego sędzia Jacek Nowicki.
Odnosząc się do braków w ogłoszeniu, zauważył, że wszystkie wymagane prawem informacje znajdowały się w specyfikacji. Ta zaś była dostępna dla wszystkich, gdyż opublikowano ją na stronie internetowej. W tej sytuacji każdy zainteresowany mógł dotrzeć do tych informacji i wziąć udział w przetargu.
Alternatywna droga
Konin dochodził swych praw przed sądem powszechnym. Na inną drogę zdecydowała się gmina Gołdap, na którą również nałożono korektę. Ta próbuje podważyć decyzję nakazującą zwrot 350 tys. zł za to, że w opisie przedmiotu zamówienia pojawiła się marka konkretnej izolacji termicznej (gmina twierdzi, że wskazała ją jako przykład właściwości, jakie ma spełniać izolacja).
– Uważam, że wezwanie do zwrotu pieniędzy ma charakter decyzji administracyjnej, stąd też przysługuje na nią skarga do sądu administracyjnego. Poza tym to jedyna efektywna droga, gdyż postępowanie przed sądem powszechnym będzie się ciągnęło latami – tłumaczy Grzegorz Karwatowicz z kancelarii GWW Legal.
Przepisy w żaden sposób nie precyzują jednak, jaka droga odwoławcza jest właściwa w przypadku korekt. Grzegorz Karwatowicz uważa, że w sytuacjach spornych to instytucja zarządzająca, która decyduje o obcięciu dofinansowania, powinna przed sądem powszechnym dochodzić swych roszczeń, a nie na odwrót.
– Wtedy sąd cywilny, przygotowany do badania naruszeń zamówień publicznych i ustalania szkód majątkowych, w sposób bezstronny i niezawisły rozstrzygnie spór. Dziś są to rozstrzygnięcia administracyjne, które ograniczają prawa beneficjentów i stawiają ich w roli petenta, zamiast równoprawnej strony umowy cywilnoprawnej, jaką jest umowa o dofinansowanie – przekonuje ekspert.
Rozprawa przed Naczelnym Sądem Administracyjnym już się odbyła, ale odroczył on wydanie wyroku ze względu na zawiły charakter problemu.